rozdział 3

96 12 1
                                    

– Spójrz, tu masz rejestr wszystkich czarowników jujutsu na terenie całej Japonii

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

– Spójrz, tu masz rejestr wszystkich czarowników jujutsu na terenie całej Japonii. Są pogrupowani na rangi i według nich przydzielane są im misje. To bardzo ważne, by się tego trzymać. Specjalna do specjalnej, klątwa klasy pierwszej do czarownika...

– O co chodzi z tą blondynką? – przerwałam Akari. W sumie nie powinnam była tego robić. Zrobiło mi się głupio. Przykurczyłam ramiona do klatki piersiowej, ale dziewczyna zdawała się tym nie przejąć. Tępym wzrokiem patrzyła na małe, przekreślone zdjęcie. Yuki Tsukumo – przeczytałam.

– To dość skomplikowane. Ignoruj ją – poleciła. – Tak więc jeśli chodzi o czarowników rangi pierwszej, do dyspozycji jest na przykład Mei-Mei...

– Jej nie dawajcie zbyt dużo zleceń. – Głos dobiegł zza naszych pleców. – Za wszystkie będzie chciała słonej zapłaty. – Matsumoto niemal wypluła ostatnie słowa. Widać nie darzyła kobiety sympatią. Odeszła bez słowa, trzymając duży karton z papierem do ksero, zostawiając nas – a przynajmniej mnie – w totalnym osłupieniu. To już drugi raz!

– Kiedy ona tu przyszła? Nie słyszałam nawet jej kroków! – wyszeptałam do Nitty.

– Jej technika jest związana z mgłą czy coś takiego. Nie jestem pewna, chodzą takie plotki. – Wzruszyła ramionami i wróciła do wcześniejszego tematu, jednak nie na długo, bo zadzwonił telefon stacjonarny i po chwili namysłu połączonego z intensywnym wpatrywaniem się w moją twarz do tego stopnia, że zaczęłam zastawiać się, czy nie wyskoczył mi na niej pryszcz, oddelegowała mnie do sąsiedniego pokoju. Tam miałam znaleźć pracownika przy stanowisku z numerem czternaście. Nie było to trudne, bo ku mojemu zdziwieniu siedziała tam tylko jedna osoba – kobieta kasztanowych, prostych włosach z grzywką lekko przysłaniającą jej spokojne oczy.

– Cześć! My się jeszcze nie znamy. – Uśmiechnęłam się szeroko i dodałam: – Jestem [__] [_], miło mi cię poznać.

– Miyazaki Eiko – wyszeptała tak cicho, że jej głos prawie zagłuszyło stukanie w klawisze. Nie zaprzestała czynności nawet, gdy przystanęłam obok niej.

– Masz śliczne włosy – powiedziałam, by rozluźnić atmosferę. Może trafiłam na bardziej nieśmiałą pracownicę. – Farbujesz je?

– Tak – odpowiedziała lakonicznie. Zrobiło się jeszcze bardziej niezręcznie.

– Em... Miałam odebrać jakieś dokumenty – odparłam cała spięta.

Miyazaki w końcu na mnie spojrzała. Minę miała grobową a skórę gładką i bladą tak, jakby zawsze chowała twarz przed słońcem. Chwyciła leżący obok siebie na biurku plik kartek i podała mi go. – Trzeba dostarczyć je do sali pięćdziesiąt dwa – poleciła oficjalnym, wyzutym z emocji tonem. – W innych okolicznościach sama bym je zaniosła, ale pani Matsumoto zabroniła mi wstawać.

Co masz na myśli? – chciałam spytać. Czy miała ona tyle pracy, że nie mogła nawet na chwilę się od niej oderwać? Finalnie nic nie powiedziałam. Spuściłam wzrok. Moją uwagę przykuły spodnie Eiko, a dokładnie jedna z nogawek. Była jakby pusta, luzem zwisająca z siedzenia obrotowego fotela. Wtedy zrozumiałam. Po drugiej stronie mebla, oparte o blat stały kule. A więc nie chodziło o katorżniczą pracę i przywiązywanie pracowników do krzeseł, by wyrabiali normę. Kobieta zwyczajnie nie mogła pokonać takiego dystansu, a przynajmniej byłoby to dla niej wyzwaniem i dużym obciążeniem. Jak w ogóle mogłam pomyśleć, że pani Matsumoto nie dba o swoich podopiecznych!

𝘽𝙍𝙊𝙆𝙀𝙉 𝙋𝙍𝙊𝙈𝙄𝙎𝙀 [nanami kento x reader]Where stories live. Discover now