8

24 1 1
                                    

Pov. Toya

Pod koniec lekcji wyszedłem spokojnie ze sali, nagle w mojej kieszeni mój telefon zabrzmiał delikatnie. Spojrzałem na ekran ojciec do mnie napisał:

Ojciec: Toya, dzisiaj wieczorem przyjedzie twoja kuzynka Izumi, więc bądź przed 18 w domu i przyjedzie na dwa tygodnie.

Popatrzyłem na ekran z mieszanymi uczuciami. Nie byłem do końca zadowolony, ale znałem swojego ojca i wiedziałem, że ta decyzja już zapadła.

Spacerowałem powoli przez długi, ciasny korytarz szkoły, gdy zbliżył się do skrzyżowania, nagle poczułem, jak ktoś chwycił mnie za ramię. Obróciłem się i zobaczyłem grupę dziewcząt o błyszczących oczach.

-O mój Boże, Toya! Widziałyśmy, jak przyjechałeś dzisiaj rano tym niesamowitym motorem- jedna dziewczyna wykrzyknęła, wybijając się przed resztą. Poczułem lekką niemrawość w obliczu nieoczekiwanej uwagi.

-Eh, to nic takiego. Po prostu mój stary ścigacz- moja skromność tylko bardziej podgrzała podekscytowanie dziewczyn. Rozpoczęła się lawina pytań, komentarzy i zachwytów, które otoczyły mnie. Z każdą chwilą stawał się centralną postacią, a korytarz, który wcześniej wydawał się nudny i monotonny, nagle zapełnił się energią.

-Toya, czy możemy zobaczyć ten motor z bliska?-

-Czy mógłbyś nam pokazać, jak się nim jeździ?-

-O mój Boże, Toya, jesteś niesamowity!- Z każdym słowem dziewczyny były coraz bardziej podekscytowane i nie przestawały zadawać pytań.
Musiałem znaleźć sposób, żeby się z nich wywinąć. Otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć, ale przerwało mi pytanie dziewczyny.

-Toya, czy mógłbyś mnie zawieźć do domu po szkole? Ten motocykl wygląda niesamowicie, a nigdy nie miałam okazji jeździć czymś takim!- westchnęła dziewczyna, unosząc lekko brwi. Zdumiony propozycją, spojrzałem na dziewczynę z zaskoczeniem. Jej oczy błyszczały podnieceniem, a uśmiech na twarzy sugerował, że zapytanie nie było żartem. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, zauważyłem, że inne dziewczęta zaciskały palce, wyrażając nadzieję na podobną okazję.

-Toya, mogę jechać z tobą? Mam ochotę poczuć to wiatr we włosach!- zapytała inna dziewczyna. Uśmiechnąłem się delikatnie, próbując zachować uprzejmość.

-Wybaczcie, ale mam już dzisiaj po szkole trochę planów. Może innym razem?- odpowiedziałem cokolwiek tylko żeby dały mi spokój, starałem się brzmieć jak najbardziej miło i wyrozumiale. Dziewczyny wyraziły lekkie zawiedzenie, ale zrozumiały decyzję chłopaka.

-Okej, może kiedyś!- powiedziała ta, która pierwsza zadała pytanie, z uspokajającym uśmiechem na twarzy. Szybko odwróciłem się i ruszył w stronę swojej klasy. Stałem spokojnie oparty o ścianę pod klasą, wpatrując się w telefon, gdy nagle poczułem kogoś obok siebie. Podniosłem wzrok i spojrzałem na dziewczynę, która do mnie podszedł, starając się zachować spokój, chociaż w głowie miałem myśl: "Znowu?". Z uśmiechem odwróciłem się w jej stronę, ukrywając lekkie zirytowanie.

-Cześć, Toya!-dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. -Słuchaj, wiesz, że w piątek jest impreza szkolna, prawda?- popatrzyłem na nią zaskoczony, ale potem kiwnąłem głową.

-Tak, oczywiście.-Czułem, jak wewnętrznie westchnąłem. Wiedział, że to zapytanie o coś więcej niż tylko imprezę.

-Czy... chciałbyś ze mną pójść na tę imprezę?-zapytała dziewczyna, wydając się trochę zdenerwowana. Przez chwilę zastanowiłem się nad odpowiedzią, choć wiedziałem, że towarzyszenie komukolwiek na imprezie było dla niego trudne. Ostatecznie, starając się być uprzejmy, odpowiedziałem.

-Hmm, nie myślałem jeszcze o tym, no może, jeszcze zobaczę- Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, z nadzieją w oku, wydawała się usatysfakcjonowana odpowiedzią.

-Super! Mam nadzieję, że będziesz mógł przyjść. Napisz do mnie jak będziesz wiedział!- skinąłem głową, gdy dziewczyna odwróciła się i poszła w stronę innej grupy znajomych.

Pov. Tenko

Wyjście ze szkoły było zawsze trudne przez tłum. Dziesiątki rozmów, chichotów i śmiechu tworzyły swoisty gwar, który towarzyszył mi na drodze do wolności. Tym razem jednak, pośród tych wszystkich ludzi, zauważyłem Toye'a w oddali. Stał przy swoim motorze, który jak przyciągał uwagę i jak zawsze, wokół niego kręciły się dziewczyny. Zerknąłem w tamtym kierunku, ale zdałem sobie sprawę, że Toya nie miał dziś zbyt wiele ochoty na rozmowę. Toya miał wyraźnie zaciśnięte usta i zmrużone brwi, co sugerowało, że nie był zbyt chętny do rozmowy z otaczającymi go dziewczynami. Jego mina wydawała się być bardziej skupiona na czymś wewnętrznym niż na otaczającym świecie. Wyraźnie nie wykazywał zainteresowania ani radością z obecności tych osób wokół siebie. Jego zachowanie sugerowało, że mógł mieć coś innego na myśli, co go absorbowało i odciągało od interakcji z nimi. Dziewczyny otaczające Toye'a wydawały się być kompletnie nieświadome jego niechęci do rozmowy. Ich zainteresowanie było skupione na jego obecności, a nie na jego nastroju. Rozmawiały z nim i śmiały się, jednak nie dostrzegły subtelnych znaków, jakie wydawał. Były zupełnie pochłonięte chwilą spędzoną w jego towarzystwie.

Kiedy wracałem do domu po długim dniu w szkole, czułem się niesamowicie. Spokój, który wypełniał moje wnętrze, był nie do opisania. Wiedziałem, że zaraz będę w domu, gdzie nie będzie czekała na mnie żadna praca domowa. Uśmiechnąłem się. Docierałem do domu coraz bliżej, a serce z każdym krokiem biło mi radośniej. Po chwil byłem już przed domem.

Kiedy zamknąłem drzwi za sobą, znalazłem się w domu pełnym pustki. To, że rodzice wrócą dopiero późną nocą, sprawiło, że w moim sercu zaczęło rosnąć smutne poczucie osamotnienia. Ale rozumiałem, że ich ciężka praca jest nieodłączną częścią naszego życia. Zawsze, kiedy wracałem do tej pustki, smutek mieszał się z akceptacją. Wiedziałem, że wysiłek, który wkładają w pracę, jest dla dobra naszej rodziny. Choć tęskniłem za ich obecnością, musiałem zaakceptować ich nieobecność, której przyczyną było dążenie do zapewnienia nam jak najlepszych warunków życia. Ruszyłem w stronę mojego pokoju i położyłem się na łóżku.

Siedziałem na łóżku, ogarnięty pustką. Nie miałem pojęcia, co robić z tą wieczorną chwilą. Toya, jego imię przewijało się mi w myślach. Przypomniałem sobie, że kiedyś dał mi swój numer. Była tam iskierka nadziei, że może warto byłoby się odezwać. Długo zastanawiałem się, ale w końcu postanowiłem napisać. Moje palce drżały, kiedy komponowałem wiadomość. W wiadomości napisałem, że to ja Tenko i czy chce się spotkać, tym razem u mnie w domu. Czekanie na odpowiedź było stresujące. Wyczerpanie zapanowało nade mną, a sen wciągnął mnie bezlitośnie w swe objęcia.

Nagle wyrwał mnie dzwonek telefonu. Chwilę zajęło mi zorientowanie się, gdzie jestem. Zerknąłem na ekran, serce biło mi mocniej odpowiedź od Toyi. Otworzyłem ją, trzęsącymi się rękoma. Przesunąłem palec po ekranie, pożądając odpowiedzi. Teraz pozostawało mi tylko czytać i dowiedzieć się, co Toya napisał.

Przeczytałem wiadomość od Toyi raz, a potem jeszcze raz, żeby się upewnić czy dobrze zrozumiałem. Jego słowa sprawiły, że uśmiech pojawił mi się na twarzy. Zgodził się na spotkanie! Puls mi przyspieszył, czując ekscytację mieszaną z nutą niepewności. Jak tylko odczytałem wiadomość Toya napisał jeszcze jedną w której, powiedział że może zaraz do mnie przyjechać. Odpisując, próbowałem ukryć podniecenie i radość, które wypełniały każdą komórkę mojego ciała. Nagle zdałem sobie sprawę, że muszę się przygotowywać na spotkanie, zastanawiając się, co założyć i jak przebiegnie to spotkanie. Serce biło mi mocniej, czując ekscytację w zderzeniu z nadchodzącą niepewnością. Zbierałem się, zagubiony w marzeniach o możliwym przebiegu spotkania. Z każdą chwilą robiłem się coraz bardziej podekscytowany, ale też nerwowy.

Miłość w dwóch odsłonach- ShigadabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz