02. Tęsknota Za Pewnością Siebie

31 3 1
                                    

 

  Na zegarze wybijała godzina późno południowa

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

  Na zegarze wybijała godzina późno południowa. Poe przyszedł do głównego budynku Agencji przyciskając do piersi książkę w czarnej oprawce. Na ramieniu niósł torbe wypełniona po brzegi słodyczami oraz innymi, drobnymi upominkami, które udało mu się zakupić w pobliskim sklepie.

  Szybkim krokiem przemierzył biura detektywów, obrywając przy okazji nieufnym spojrzeniem Kunidky. Nigdy nie przyzwyczaji się do tych wszytkich ludzi. Może dlatego, że w Gildi każdy pracuje sam i wcale nie interesuje się drugim póki sytuacja tego nie wymaga. Agencja była strasznie nietypową organizacją, odbiegającą od standardów Gildii według ciemnowłosego. Skoro Ranpo tutaj pracował, oznacza iż jest tego godna. Przez to nigdy nie ośmielił się tego komentować. Z resztą nawet jakby chciał to by tego nie zrobił przez swoją znikoma pewność siebie.

  Za to Ranpo siedział całkowicie znudzony przy swoim miejscu pracy. Oczywiście nie na tyle by wypełniałniać swoich obowiązki. Siedział, niemal leżąc na swoim obrotowym krześle z zadartą głową wpatrującą się w biały, sufit z którego już powoli odlatywały kawałki farby. Detektyw w skupieniu mrużył oczy próbójąc obliczyć ile warstw farby wcześniej pokryło dane, wybrane miejsce. Był to najwyższy czas na kolejną. W agencji szykował się kolejny, generalny remont. Jednak zasoby finansowe agencji nie wróżyły by nastąpiło to w najbliższym czasie. Siedząc tak niemal w bezruchu od dobrej godziny liczył na odwiedziny Edgara. W końcu z tego transu wybudziły go zbliżające się kroki. Kozaki z nie za wysokim obcasem, które zbliżały się w stronę biura Ranpo. Wydawały one charakterystyczny stukający i słyszalny w oddali kilkanastu metrów odgłos. Edogawa doskonale znał ten odgłos i wiedział, że należy on do butów jednego z członków Gildii. Zapewnie były tak cholernie drogie, że żaden z członków Zbrojnej Agencji Detektywistycznej nie mogłby sobie na takie pozwolić. Nie mógł więc pomylić tego dźwięku z odgłosem chodzenia nikogo z współpracowników. Gdy zauważył sylwetkę wysokiego bruneta z grzywką zaczesaną na bok od razu robi obrót na swoim krześle biurowym i wstaje na równe nogi by przywitać go.

—  Dzień dobry, Ranpo. Przyniosłem Ci moją książke, o którą prosiłeś... - Zaczął niepewnie stając obok biurka głównego detektywa.

—  Poe!
Rozlega się radosne wspomnienie imienia przybyłego. Na twarzy członka Agencji widnieje wielki uśmiech. Niemal odrazu ruszył w stronę stojącego w progu mężczyzny, gdy dostrzegł to, co trzymał w dłoniach.

— Poe, nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem. Za tobą również, Karl. - Detektyw wyciąga ramiona by przytulić właściciela szopa oraz jego zwierzątko.

— Ja również za tobą tęskniłem, mój drogi Ranpo. - Powiedział te ciche słowa nadal przepełnione cudownymi uczuciami. Twarz zielonookiego pozostaje przyłożona z przymrużonymi oczyma do białej koszuli na klatce piersiowej Edgara (zapewne kosztującej tyle co połowa wyposażenia budynku), a jego ramiona ściśle oplecione wokół jego talii i pleców. Pozostają tak przez kilka ładnych minut. Oboje czują się bezpiecznie i komfortowo w obecnej sytuacji, nasłuchiwając bicia serca swojego partnera. Po dłuższej chwili wyższy chłopak nachyla się i odgarnia grzywkę partnera pozwalając sobie ucałować jego czoło. Niespodziewane, nieuzasadnione oraz wcześniej nieuprzedzone zachowanie wywołuje lekki mentlik u Edogawy. Zaciska jedynie mocniej oczy czując przyciśnięte wargi do swojego czoła i kończy uścisk robiąc krok w tył dając znak, że czas przejść do kolejnej części spotkania.

Invisible Threads |Bungou stray dogs|Where stories live. Discover now