Nowy Rozdział Życia

3 1 0
                                    

Dwa dni później siedziałam w samolocie, bo William Smith załatwił mi zwolnienie ze studiów do końca tygodnia, abym mogła w spokoju pozałatwiać rzeczy we Francji i uczestniczyć w pogrzebie matki.

Nie chciałam lecieć sama, nie wiem, chyba się trochę bałam. Will poleciał ze mną, opuszczając dni w pracy. Był taki kochany. Nawet przez chwilę nie pomyślał, aby mi odmówić.

Wzięliśmy oczywiście pierwszą klasę, jak zawsze przy tak krótkich lotach. Po niecałych dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Nie byłam pierwszy raz w Paryżu, ale pierwszy raz czułam się tam tak przytłoczona. I jeszcze ta okropna pogoda.

Wsiedliśmy do zamówionego wcześniej Ubera. Mój francuski nie był perfekcyjny, nie miałam też żadnego akcentu, ale umiałam się dogadać. Zresztą Will miał podobny poziom francuskiego co ja. Wzięliśmy hotel, który był najbliżej miejsc, do których mieliśmy pójść.

Na sam początek po prostu poszliśmy się odświeżyć i przebrać w eleganckie ubrana. Will ubrał czarne garniturowe spodnie oraz białą koszulę, a do tego brązowy płaszcz. Jego buty były lakierowane i czarne.

Ja ubrałam ciemnobrązowe garniturowe spodnie i białą koszulę. Również założyłam płaszcz. Na nogi ubrałam botki, tak aby było mi wygodnie. Liczyłam się z tym, że pewnie będziemy dużo chodzić.

Na czternastą byliśmy umówieni z prawnikiem mamy, który został przez nią opłacony dużo wcześniej. Musiała już od dawna planować, aby odebrać sobie życie. Pomyślała o wszystkim.

Prawnik wytłumaczył mi na czym będzie polegało moje zadanie w roli opiekuna prawnego młodszej siostry. Ubolewałam nad tym, że jej nie znam. Jako starsza siostra mogłam starać się chociaż o kontakt z nią, a tak matka nagadała jej pełno gównianych informacji o mnie i pewnie już miała złą opinię na mój temat. Nie chciałam myśleć, co Joseline mówiła na temat Willa do osób, które mnie znały.

Podpisałam pierwsze papiery o prawa do Mayi. Teraz wystarczyło pójść do sądu i je przekazać. I to wszystko.

Nagle zostałam opiekunem prawnym dziecka, którego nie widziałam na oczy.

*

Następnego dnia wstaliśmy o szóstej, bo na ósmą była uroczystość pogrzebowa. Will ubrał się cały na czarno. Garnitur: spodnie, marynarka - były czarne, koszula, płaszcz i buty również. Włosy lekko ulizał do tyłu, tak mi się podobał najbardziej.

Ja ubrałam czarne klasyczne szpilki i cały czarny garnitur. Też miałam czarną koszulę i czarny płaszcz. Wszystko było ciemne.

Oczy obrysowałam kredką, a usta zrobiłam ciemniejsze niż zwykle. Wszystko było inne. Niedość, że był to pogrzeb mamy, to dopiero poznać miałam swoją siostrę.

Wyszliśmy z Ubera i nagle zaczęłam się stresować. Zaciskałam pięści, ale głowę unosiłam wysoko. Nie rozglądałam się za bardzo. Will widząc to, złapał mnie z rękę. Niby szliśmy obok siebie, ale dawałam mu się poprowadzić.

Ludzie w kościele patrzeli się na nas. Nie znałam nikogo. Kompletnie nikogo, a oni mnie też nie znali. Pewnie zastanawiali się co tutaj robi jakaś dwójka młodych ludzi, których nikt nawet nie kojarzy.

W jednej z tylnich ławek zobaczyłam Alexandra Houstona, który akurat się odwracał, gdy my weszliśmy. Co za chuj, nawet nie stał obok mojej siostry.

Podeszłam z Will'em do trumny. Mama nadal była ładna. Miała śliczne blond włosy i ładną twarz, taką smukłą, pełne usta i zadarty nos. Byłam podobna do niej i to bardzo. Przyniosłam dla niej swoje zdjęcie z wiadomością z tyłu. Wiedziałam, że tego nie przeczyta, ale jakoś wydawało mi się, że tak jest dobrze postąpić.

Rodzina jest wszystkimحيث تعيش القصص. اكتشف الآن