Rozdział 2

4 1 0
                                    

Jeden z ochroniarzy otworzył mi drzwi od limuzyny, do której po chwili
weszłam. Zapięłam pasy i zaczęłam bawić się palcami. Spojrzałam za szybę,
gdzie machała do mnie mama uśmiechają się do mnie. Wystraszyłam się, kiedy silnik się odpalił, a już po chwili jechaliśmy do miejsca, w którym teraz będę mieszkać do końca życia. Czułam się bardzo niekomfortowo, siedząc z dwoma facetami. Co prawda oboje byli z przodu a między nas była szyba, przez którą nic nie słychać, ale to nie zmienia faktu, że z nimi jadę. Przez całe swoje życie jeździłam sama autobusem z większością ilością kobiet, albo z mamą jej autem. Czułam, że zaraz oszaleje.

–Za ile będziemy na miejscu?.-
zapytałam.

Ale jestem głupia. Zapomniałam, że między nami jest szyba, którą trzeba było jakoś opuścić. Szukałam wzrokiem jakiegoś guzika, albo wajchy. Nie wiem jak to się nazywa. Nigdy nie byłam w limuzynie, i nawet o tym nigdy nie śniłam. Gdybym wiedziała, że nastanie taki dzień, to bym się jakoś bardziej
przygotowała. W końcu znalazłam czerwony przycisk, który od razu po
naciśnięciu opuścił ciemną szybę. Ochroniarz, który siedział za kółkiem
spojrzał się na lusterko na górze.

–O co chodzi, panienko Emily?.- zapytał.

–Kiedy będziemy na miejscu?

–Droga zajmie nam do pół godziny.- odwrócił wzrok i skupił się na drodzę.

–Ale…

–Proszę już nie zadawać pytań.- szyba, którą przed chwilą opuściłam
ponownie się pojawiła między mną a ochroniarzami.

–Pff…niegrzecznie.- wyciągnęłam słuchawki, które cały czas były w mojej
kieszeni i puściłam tym razem piosenkę od Nicki Minaj “Beez In The Trap” i
obróciłam się w stronę okna, aby obejrzeć krajobraz gór Santa Monica. Co prawda kolory, przez przyciemnianą szybę nie były takie żywe, ale nie
przeszkadzało mi to. Krajobraz zaczął mnie powoli nudzić, a oczy boleć
promieni słońca, które dzisiaj wyjątkowo dawało w kość. Zamknęłam oczy i
nawet nie wiadomo kiedy chyba usnęłam.

***

–Panienko Emily, jesteśmy na miejscu.- poczułam szturchnięcie, a po chwili
świeże powietrze.

Ziewnęłam i lekko się rozciągnęłam, aby nie dostać jakiś skurczów. Wyszłam z limuzyny i od razu zobaczyłam piękny krajobraz. Pole, które było
przykryte cudownymi, różnorodnymi kwiatami oraz drzewami. Dalej był las,
który przypominał wejście do zaczarowanego świata elfów i innych
magicznych stworzeń. Chyba przeczytałam za dużo książek fantasy.

–Panienko Emily.- odwróciłam głowę na swoje imię, ale po chwili odwróciłam.się całym ciałem.

Widok, który zastałam był nie do opisania. Co prawda, rezydencja Connora Williamsa była pokazywana w telewizji, ale nigdy mnie to
nie interesowało, wolałam w tym czasie obejrzeć serial, albo Anime.
Rezydencja była w kolorze piaskowym, miała białe elementy, a przy wejściu
były kolumny doryckie. Były otoczone kilkoma kwiatami, ale również małymi
drzewkami, przy których teraz stali ogrodnicy. Nie mogłam wyjść z podziwu. Nie wiem, ile tak patrzyłam na tą budowlę, ale poczułam dotyk na swoim ramieniu.

–Powinniśmy wejść do środka.- oboje pojawili się obok mnie, i razem
weszliśmy do środka.

Wstrzymałam oddech, kiedy ochroniarze otworzyli ciężkie, czekoladowe drzwi. Zrobiłam krok w przód i zamarłam, kiedy ujrzałam wnętrze rezydencji. W tym momencie mogę śmiało powiedzieć, że jestem albo w niebie albo śnię. Czułam się, jakbym serio weszła do jakiegoś zamku. Na samej górze wisiał jasny kandelabr, a ściany były pomalowane dziwną abstrakcją, która nic nie przedstawiała. Po jednej stronie wisiały obrazy starszych ludzi oraz jakieś dziwne pamiątki. Było również przejście oraz schody prowadzące na górę. Na
ściance, która była zamurowana był
dziwny obraz przedstawiający feniksa.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 18, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jedna Z Dynastii #1Where stories live. Discover now