Załkałam, gdy metalowa obręcz kajdanek nieprzyjemnie zaczęła się wrzynać w podrażnioną skórę na nadgarstkach.
Serce wybijało coraz szybszy rytm, obijając się o żebra. Urwany oddech, który wydostawał się spomiędzy moich ust był jedynym dźwiękiem, który mogłam usłyszeć w pokoju. Próbowałam nie panikować. Nie chciałam im dać czego tak bardzo pragnęli. Chcieli ujrzeć strach. Napawać się nim i wyśmiać, gdy będę błagała o litość. Liczyli, że do tego dojdzie, ale nie chciałam dawać im tej satysfakcji.
Nie zamierzałam im ulec. Zrobiłam to już zbyt wiele razy. Tym razem miało być inaczej, nawet jeśli miałam za to przypłacić własnym życiem.
Po raz kolejny szarpnęłam ciałem, próbując wyswobodzić się spod węzłów. Liny krępowały moje kostki, a nadgarstki były przymocowane do oparcia krzesła, na którym siłą zostałam posadzona. Zakleili mi usta i pozostawili w pomieszczeniu spowitym ciemnością, znajdującym się w opuszczonym hangarze. Jednak wiedziałam, że gdzieś stali i mnie obserwowali. Napawali się tym, że byłam bezsilna. Polowali na mnie. Osaczali i czekali na odpowiedni moment, aby zadać ostateczny cios.
Wzdrygnęłam się niekontrolowanie, gdy duże, metalowe drzwi zaczęły się powoli rozsuwać. Światło ukradkiem przedostało się do pomieszczenia, skutecznie mnie oślepiając. Zamrugałam gwałtownie, próbując się przyzwyczaić do jasności.
Rozległy się ciche rozmowy, a już po chwili próg pokoju przekroczyły trzy masywne sylwetki. Szli obok siebie, wpatrując się wprost we mnie. Świdrowali mnie swoim przenikającym wzrokiem. Mimo, że miałam na sobie ubrania to poczułam się całkowicie naga, odsłonięta i jakbym pokazywała swoje największe słabości. Dwóch miało jak zwykle idealnie dopasowane garnitury, które podkreślały każdy najmniejszy atut - od szerokich barków, aż do wąskich talii. Trzeci natomiast zawsze się wyróżniał. Jego biały podkoszulek przylegał do ciała, a przez materiał przebijały się mięśnie, które napinały się przy każdym kroku. Czarna, skórzana kurtka idealnie współgrała z tego samego koloru spodniami i ciężkimi butami.
Stanęli przede mną. Hardo uniosłam głowę, krzyżując z nimi spojrzenia. Na ich twarzach widniały zwycięskie uśmiechy, a aroganckie postawy sprawiały, że z każdą kolejną chwilą traciłam coraz większą pewność siebie.
– I co my teraz z tobą zrobimy, dziecino? – Ochrypły i niski głos rozniósł się po pomieszczeniu, sprawiając, że w brzuchu pojawiły się motyle, a przez ciało przeszedł dreszcz.
Chciałam powiedzieć, żeby dali mi w końcu spokój. Abym w końcu mogła się od nich uwolnić i zaznać wolności, ale właśnie w tamtej chwili zrozumiałam.
Nigdy się od nich nie uwolnię. Już zawsze będą za mną podążać niczym cienie, niczym najgorszy koszmar, który będzie się nieustannie powtarzał.
Mam nadzieję, że prolog was zaintrygował.
Komentujcie i gwiazdkujcie! Koniecznie chce znać wasze odczucia!
Do następnego xx
YOU ARE READING
When they fell / Reverse Harem [+18]
Romance,,Zemsta jest mową grzesznika, a nienawiść buntownika" ⚠️Sceny erotyczne, przekleństwa⚠️
![When they fell / Reverse Harem [+18]](https://img.wattpad.com/cover/358263821-64-k643048.jpg)