🍃 ROZDZIAŁ 1 🍃

1 0 0
                                    

Siedząc przy stole mając przed sobą tosta z serem i z szynką rozmyślałam, jak potoczy się ten rok. Nie spodziewałam się niczego szczególnego - byłam przygotowana na szepty, śmiechy i wyzwiska. Zdążyłam do nich przywyknąć.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos mamy:
- Amy, zjedz szybko bo się spóźnisz do szkoły w pierwszy dzień!

Kochałam ją i uważałam, że jest najwspanialszą i najkochańszą osobą na świecie. Czasami bywała jednak zbyt punktualna i denerwująca tak jak przed chwilą.

Pochłonęłam tosta, zaniosłam talerz do kuchni, a następnie włożyłam go do zmywarki. Spojrzałam na mamę

- Myślisz, że w tym roku się coś zmieni? Że może przestaną mnie wyzywać? - zapytałam z nadzieją wypisaną na twarzy. Naprawdę miałam wrażenie, że coś może się zmienić.
- Może - odpowiedziała. - Nie zrozum mnie źle, ale marne szanse. Dzieciakom sprawia przyjemność wyzywanie innych. Dobrze wiesz, że to szczególnie z zazdrości, bo masz szansę na dostanie się na przykład na Harvard - wytłumaczyła. - Chodź do auta.

Podążyłam za nią i kontynuowałam dyskusję zapinając pas na fotelu pasażera.
- Nie chcę iść na Harvard. Jedyne czego pragnę, to by ludzie postrzegali mnie jak człowieka a nie robota czy kosmitę. Czy to źle, że chcę się dobrze uczyć i sprawia mi to przyjemność?
- Oczywiście, że nie - uśmiechnęła się. - Ucz się dalej, daleko cię to zaprowadzi.

Resztę drogi spędziłyśmy w milczeniu, a ja zastanawiałam się czy słowa mamy były prawdziwe. Nawet jeśli naprawdę mogłam dostać się na najlepszą uczelnię w kraju i tak bym żyła samotnie. Pragnęłam mieć prawdziwego przyjaciela, nie tylko mamę.

Wciąż zamyślona wysiadłam z samochodu i poszlam w kierunku szkoły. Nawet nie pożegnałam się z mamą, co było do mnie niepodobne.

Przekraczając próg obszernego budynku od razu zwróciłam uwagę na szepty skierowane w moją stronę. Naprawdę wierzyłam, że coś się zmieni.

Myliłam się.
I to bardzo.

Pierwsza lekcja minęła tak jak zawsze. Przepisywałam wszystko na bieżąco z tablicy nawet nie próbując się zgłosić, bo wiedziałam że nauczyciele mnie nie wybiorą.

Siedząc pod ścianą w oczekiwaniu na drugą lekcję zaczęłam się przekonywać, że może być gorzej niż w poprzednich latach.

- Kogo my tu mamy. Czyżby nasza kosmitka jeszcze się nie poddała? - usłyszałam sukowaty głos popularnej Chloe
- Jak widzisz, nie. Daj sobie spokój, nie odpuszczę, gdyż widzę jak bardzo mi zazdrościsz - uśmiechnęłam się wścibsko. - Sprawia mi to większą satysfakcję niż nauka.

Zauważyłam, jak jej policzki lekko się zaczerwieniły słysząc moje słowa. W tym roku szkolnym czułam większą siłę i ambicję, żeby odpyskowywać na wyzwiska rówieśników.

- Widać - mruknęła pod nosem i odeszła, po chwili znikając z mojego pola widzenia.

Poczułam ukłucie satysfakcji, że udało mi się uciszyć największą sukę w szkole. Prawdę mówiąc, to ona wymyśliła większość wyzwisk. Była popularna, więc ludzie ją naśladowali.

Rozbrzmiał dzwonek na drugą lekcję, wstałam więc z podłogi chowając książkę do plecaka i stanęłam pod salą. Na moje nieszczęście - miałam tą lekcję z Chloe.

Zajęłam ławkę na samym przodzie ignorując wszelkie spojrzenia innych. Przyzwyczaiłam się do nich.

Pani Watson zajęła miejsce przy biurku i zaczęła wpisywać temat lekcji w dzienniku elektronicznym. Wyjrzała z nad komputera, by odszukać mnie wzrokiem po czym uśmiechnęła się. Kobieta o krótkich czarnych włosach uczyła biologii i była naszą wychowawczynią. Mówiła, że jestem jej prawą ręką nawet nie będąc przewodniczącą klasy. Odnosiłam wrażenie, że ludzie mogli również dlatego mnie nienawidzić. Uważali, że nauczyciele mnie faworyzowali.

- Witam was drogie dzieci na pierwszej lekcji biologii w tym roku szkolnym. Tak jak zawsze, zapoznamy się z przedmiotowym systemem oceniania - powiedziała pani Watson zapisując temat lekcji na tablicy, a następnie pochodząc do biurka po karteczki formatu A5. - Chodź Amy, rozdasz je każdemu.

Zestresowana wstałam z miejsca. Rozejrzałam się szybko po klasie by zobaczyć błąkające się po twarzach innych sarkastyczne uśmiechy.

Przeszłam się po klasie rozdając każdemu kartki wydrukowane przez nauczycielkę. Najbardziej spięłam się dochodząc do ławki wstrętnej blondynki. Dziewczyna dosłownie wyrwała mi ją z ręki, na co cała klasa się zaśmiała widząc moje zdezorientowanie.

- Suka - mruknęłam tak, by tylko ona to usłyszała.
- Kujon - wystawiła mi język.

Przewróciłam oczami rozdając kartki dalej. W końcu usiadłam na swoje miejsce i odetchnęłam z ulgą. No bo znoszenie takiego piekła 3 rok z rzędu?

***

Ze szkoły wróciłam po szesnastej. Jedyne czego pragnęłam, to położyć się na moim łóżku i wypłakać się w poduszkę. To wszystko było takie niesprawiedliwe. To, że ludzie w tych czasach wyśmiewają cię z powodu dobrych ocen. Jednak jeśli masz słabe oceny to mówią, że jesteś załosny i nie masz mózgu.

Sięgnęłam po słuchawki ze stolika nocnego i podłączyłam je do telefonu. Włączyłam Spotify i włączyłam losową playlistę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 20 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

My Little HabitWhere stories live. Discover now