Rozdział 1

45 5 6
                                    

Witam Was w rozdziale pierwszym tej historii. Mam parę informacji na początek.

Jeśli chodzi o football staram się trzymać zasad gry, ale z New Engalnd Patriots zrobiłam przeciętną drużynę, na potrzeby tego opowiadania. Prawo przyznawania wiz dla obcokrajowców również zostało przeze mnie zmienione. Funkcjonowanie opieki społecznej również wymyśliłam. To chyba tyle.

Miłego czytania :)

Jim

Teraz

Decyzja o powrocie do Bostonu nie była łatwa, ale na pewno słuszna. Wszystko co mogłem osiągnąć w Tennessee już osiągnąłem i przyszedł czas na zmiany. New England Patriots wybrało mnie w pierwszym drafcie, co było dla mnie dość dużym zaskoczeniem. Ale przyjąłem to ze spokojem i wdzięcznością, bo z nimi miałem dużą szansę na zdobycie wymarzonego pucharu w rozgrywkach Super Bowl. Wszystkie swoje demony zostawiłem za sobą, przepracowałem to, inaczej nie byłbym w tym miejscu co jestem teraz.

Bardzo chciałem by to tak brzmiało. Cudowna historia. Aż brakuje mi słów, aby opisać swój zachwyt. Mediom też będzie się podobać, tak przynajmniej twierdził mój manager.

Opierałem się o barierkę podziwiając światła miasta odbijające się w rzece Massachusetts.  Zawsze chciałem stąd uciec, zostawić za sobą przeszłość. Wydawało mi się, że jak wyjadę tysiące kilometrów stąd, to ona zniknie. Wyszło na to, że jedyne co tu zostawiłem to swoje serce, którego nigdy nie odzyskałem.

Nabrałem powietrza w płuca i powolnie je wypuściłem, odbiłem się od barierki i ruszyłem przed siebie starając się przekierować myśli w inną stronę niż ta, w którą zmierzały. Szło mi fatalnie, bo samo to miasto przywoływało miliony wspomnień.  Nie sądziłem, że można kogoś kochać tak mocno, że aż boli.

Schowałem ręce do kieszeni i kopnąłem leżący przede mną kamień, mając nadzieje, że wyładuję na nim gromadzącą się we mnie frustrację.

Telefon zawibrował mi w kieszeni. Wyciągnąłem go niezgrabnie, miałem zdecydowanie zbyt duże palce na te wąskie kieszenie. Na ekranie widoczne było zdjęcie Luke'a, którego twarz miażdżona była przez dłonie jego dziewczyny. Wydało mi się to na tyle zabawne, że ustawiłem to na jego profilowe. Odebrałem i od razu zobaczyłem jego ciemną czuprynę spływającą na czoło.

– Odsuń ten cholerny telefon, bo cię nie widzę – odparłem z irytacją wznosząc oczy ku niebu.

– Kurwa, myślałem, że to normalnie dzwoni. – Odsunął ekran i w końcu mogłem go zobaczyć. – Co tam stary? Jak w Bostonie? Kiedy zaczynasz treningi?

– Dali mi dwa tygodnie na aklimatyzację, a potem zaczynam. Mam nadzieje, że szybko zgram się z drużyna, ale pewnie w pierwszym meczu mnie nie wystawią. Poza tym jest ok. – Luke ściągnął brwi, z ust zrobił dziubek i przesunął w prawą stronę. – Nie rób min. Serio jest ok, jestem tu dwa dni, co się miało wydarzyć?

– Ogólnie to się bałem, że pojechałeś do Mattapan – urwał i czekał na moją reakcję, a ja tylko po raz kolejny wywróciłem oczami. – Albo stoisz pod jej domem.

– Daj spokój, mam lepsze rzeczy do roboty –  odpowiedziałem mu ostro, chcąc uciąć te jego domysły.

– Dobra. Za tydzień przylatujemy do Bostonu i zostajemy, aż do wylotu do Irlandii.

Zdziwiłem się na tę wiadomość, ale i ucieszyłem. Cudownie będzie ich mieć znów przy sobie. Znów nasza święta trójca razem, jak za danych czasów. Plus Liv i minus Kim. Zakłuło mnie boleśnie w klatce piersiowej na wspomnienie o niej. Kim była moją pierwszą miłością, taką dzięki, której miałem wrażenie, że wszystko w moim życiu jest możliwe. Każdy mój problem przy niej kurczył się i wydawał się nic nieznaczącym paprochem, który łatwo mogę strzepnąć.

INTRUSIVE FEELINGS [+18] Where stories live. Discover now