Rodział 3 - Przez staw do serca

2 1 0
                                    

-Sora, co to za pytanie?! Czy ja się niby znam na podrywaniu ludzkich samic?! -Prześmiewczo zapytał Donald, towarzysząc chłopakowi w porannej podróży do szkoły.
-Donald, błagam cię! Niby jesteśmy na tym samym poziomie wiedzy, ale ty i tak masz większe doświadczenie, no doradźże coś...!
-Nie sądzę, żeby to miało ci w czymkolwiek pomóc, ale dobrze, powiem jak było... -Finalnie kaczor uległ naciskom.- Akurat tak się złożyło, że pływaliśmy sobie w tym samym stawie i zagadałem, że jest bardzo przyjemna temperatura wody. -Oznajmił z dumą w głosie.
-Serio? I to wszystko?! -Odrzekł Sora, z oczami wielkimi jak pięciozłotówki. -To nie może być takie łatwe...
-Po prostu poleciałeś na jej kuper! Haha! -Z oddali krzyknął Roxas, który mimochodem zasłyszał część ich rozmowy.
-Bardzo zabawne Roxas! Aspekty fizyczne nie mogą być podstawą miłości! -Zbulwersował się Donald. -A woda w tym stawie była naprawdę zacna.
-Czyli Twoim zdaniem, mam zaprosić ją do stawu?- Zapytał ironicznie Sora, chwilowo zapominając o obecności Roxasa i Namine, jacy dołączyli się do spacerku. W tym pytaniu nie było by nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Soruś nikomu ze swoich "ludzkich" przyjaciół, nie chwalił się, że ma kogoś na oku.
-Uuu, kogo zaprosić? -Wtrąciła się Namine, podśmiechując się ze wcześniejszej kwestii chłopaka.
-Eee, nikogo, tak tylko gadamy...-Brązowowłosy szybko uciął temat a jako że znajdywali się już pod drzwiami szkoły, pośpiesznym krokiem wszedł do budynku i stanął w wejściu jak wryty w ziemię słup. Twardy, zaczynający się czerwienić słup - to trzeba dodać, gdyż przed jego oczami w tłumie ludzi na korytarzu była ona - niewiasta na widok której serce zaczynało mu szybciej bić.
-Stary, rusz się bo tamujesz drogę! -Krzyknął Roxas, próbując przepchać go ciężarem swojego ciała.
-Chyba już wiem kim jest ta tajemnicza laska. -Przez chłopaków przecisnęła się Namine, stając na przeciwko Sory. -To Strelitzia? Mam rację?- Stwierdziła, szybko analizując kąt, pod jakim Sora miał zwrócone spojrzenie, a także po jego purpurowym odcieniu facjaty.
-No to ładnie żeś se wybrał...-Skwitował Roxas. -Wiesz chyba, jaką ona ma silną pozycję w stadzie? Łatwo nie będzie, ale mam pewien plan. -Mrugnął okiem do Brązowowłosego i ruszył w stronę dziewczyny.
-Czekaj Roxas, co ty odwalasz?! -Zapytał zaniepokojony Sora, widząc jak kumpel zbliża się do jego wybranki.
-Patrz i podziwiaj! -Rzucił i stanął obok swojej koleżanki z klasy. -Siemka Streli! Co robisz dzisiaj wieczorem? -Wypalił prosto z mostu.
-C-cześć Roxas... w sumie to nic takiego...-Odparła zaskoczona Rudowłosa.
-To świetnie, bo dzisiaj wieczorem ja i kilku moich ziomków robimy imprezę nad stawem przy palmach, wpadniesz?
-Sama nie wiem...
-No nie daj się prosić! Ja wiem, że ostatnio mamy totalny młyn, te egzaminy końcowe i w ogóle, wydajesz się być zestresowana a takie party dobrze Ci zrobi! O patrz, tam stoją moi kumple i dziewczyna -Wskazał ręką na wrytych ze zdziwienia przyjaciół.- Oni też będą, na 100% będziesz się dobrze bawić!
-Skoro tak mówisz, to chyba nie wypada mi odmówić. -Nieśmiało odparła Strelitzia, jednocześnie przybierając na twarzy promienny uśmiech.
-Super, to widzimy się o 18:00! -Oznajmił Roxas i wrócił do swojej grupki. -I co, tak to się robi, Sora!
-On serio zaprosił ją do stawu... -Powiedziała jednocześnie cała trójka, po czym wspólnie wykonali gest facepalma.
-Masz szczęście, że chodzimy do jednej klasy, ale tak czy siak nie ogarniam, czemu muszę za ciebie podrywać laski...
-Wcale cię o to nie prosiłem... -Odrzekł skonsternowany Sora.
-Podziękujesz mi później, teraz idziemy na lekcję! - Wtem po całej szkole rozbrzmiał dźwięk dzwonka i każdy rozszedł się w swoją stronę.

***

To już kolejny dzień, kiedy Sora nie mógł skupić się na wiedzy przekazywanej przez nauczycieli. Jego głowa pełna była myśli o rozterkach sercowych Riku, przeplatająca się z myślami o jego własnych dylematach miłosnych. Scenariusz jak z telenoweli, czyż nie? Jednak życie piszę scenariusze, które z telenoweli, mogą czasem przerodzić się w komediodramat...

To nasze decyzje, nie przeznaczenie.Where stories live. Discover now