2.

24 6 4
                                    

Czasy współczesne

Na nocnym jarmarku w mieście Break Hill, wśród tłumu i wrzawy, przemierzał blady, wysoki mężczyzna w czarnym płaszczu, kapeluszu i okularach przeciwsłonecznych. Jego muskularna sylwetka wtopiona była w mrok nocy. Obserwował tłum, poszukując potencjalnej ofiary. W końcu dostrzegł niską, młodą szatynkę, która z zadowoleniem kupowała gofry.
Mężczyzna nie lubił znajdować się w tak głośnych miejscach, zwłaszcza wśród rasy ludzkiej. Kiedyś sam był takim człowiekiem, ale teraz czuł do nich wstręt, ponieważ byli jego pożywieniem. Z długiego letargu obudził się dopiero dwadzieścia dwa lata temu. Zatem wtedy musiała urodzić się potomkini z rodu wiedźm. Przez paręnaście setek lat żył samotnie w lesie, zakorzeniony w głębi jaskini, nie mogąc wybudzić się ze snu. Jednak teraz czuł, że zbliża się do niej. Pamiętał jeszcze ich zapach, niezmienny od tylu lat. Jeszcze trochę i ją odnajdzie, obiecał sobie. Mężczyzna skupił się na swojej dzisiejszej ofierze. Cicho podążał za nią, zataczając się między ludźmi, zachowując ostrożność. Dziewczyna, z goframi w ręku, opuszczała stoisko, nieświadoma cienia, który zbliżał się do niej. Mężczyzna, nie dostrzegany w tłumie, kontynuował swoje niebezpieczne polowanie.Gdy szatynka skręciła w ciemną uliczkę, wiedział, że to jego szansa na ucztę. Nagle, teleportując się przed nią, przerwał jej ucieczkę. Jej przerażenie malowało się na twarzy, gdy próbowała bezskutecznie uciec przed tym mrocznym stworzeniem.

—Cóż, moja droga, nie ma ucieczki przed przeznaczeniem— szepnął mężczyzna, śmiejąc się z jej bezsilności. Złowrogo uśmiechnięty, zbliżył się do niej, a potem brutalnie wbił swoje kły w jej delikatną szyję. Cisza nocnego jarmarku została przerwana jedynie dźwiękiem jej stłumionego krzyku, gdy mężczyzna wysysał z niej życiodajną krew. W końcu wypił ostatnią kroplę z martwej dziewczyny, a po kilku chwilach jej ciało upadło bezwładnie na zimną ziemię. Pełen zadowolenia, odzyskał pełnię swojej mocy. Z jego ust wydobył się złowrogi śmiech, a oczy błyszczały mrocznym blaskiem.

—Niedługo Cię znajdę, wiedźmo. Nie ma ucieczki przed moją zemstą—rzekł głośno, jakby wyzywając ją z ukrycia. Rozpłynął się w nocy, pozostawiając za sobą martwą ciszę.

W innym zakątku miasta Emma obudziła się spocona i przerażona. Koszmar, który ją nawiedzał, był jak rzeczywistość. Wizje nocnego jarmarku, mroczny mężczyzna i chwila, gdy jego kły wbijały się w szyję niewinnej ofiary – to wszystko odcisnęło piętno na jej duszy.

—To nie może być prawda...—szepnęła, próbując złapać oddech. Wiedziała, że nie może lekceważyć swego snu. Wstała z łóżka i poszła do łazienki przemyć zaspaną twarz. Oddychała ciężko nie mogąc się pozbierać po horrorze, który zobaczyła. Była pewna, że już po nim nie zaśnie. Niestety nie widziała żadnej twarzy w swoim śnie, ale doskonale pamięta słowa i miejsce, gdzie to było. Dawno nie miała proroczych snów, więc tym bardziej się zestresowała. Czyżby istota, która goniła ją prawie od dziecka i opowiadała jej babcia na dobranoc zbliżała się do niej wielkimi krokami? Jedno jest pewne, musi z rana porozmawiać z dziadkiem, bo on jest jedynym źródłem wiedzy w tej sytuacji. Dziewczyna przejrzała się w lustrze raz jeszcze widząc nieco poplątane, brązowe, długie do pasa włosy. Westchnęła na ten widok, nienawidziła ich czesać. Swoje błękitne oczy miała lekko przekrwione od zmęczenia i stresu. Poszła na powrót do łóżka, ale nie mogła ponownie zasnąć. Nie po tym, co zobaczyła.

***

Dziadek siedział przy starym stole w kuchni, patrząc na Emmę z troską w oczach. Wsłuchiwał się w opowieść wnuczki o planach przeprowadzki do Stillmore.

—Dziadku, muszę to zrobić. Czuję, że coś złego zbliża się do mnie, a w Stillmore mam szansę na spokój. —wyznała mu zdecydowanym tonem. Ten pomysł przyszedł jej do głowy w nocy, kiedy sen nie chciał nadejść.

Stary mężczyzna pokręcił głową, a jednocześnie uśmiechnął się z dumą.

—Zawsze będziesz moją odważną wnuczką. Skoro uważasz, że to jest dla ciebie dobre, zgadzam się. Jesteś dorosła, tam możesz dokończyć studia i masz o wiele więcej możliwości.

—Dziękuję dziadku— przytuliła go mocno i ucałowała.— Mam nadzieję, że sobie beze mnie poradzisz. — uśmiechnęła się.
W głębi duszy czuła jednak, że to ona może sobie nie poradzić. Sam fakt, że samo utrzymanie będzie kosztować ją majątek to fakt, że to coś może jednak podążyć za nią nie zadowalał jej. Chociaż w głębi duszy miała nadzieję, że mrok zostanie na swoim miejscu.

—Kochanie, to jest bransoletka, którą dała mi twoja babcia. —starzec wyjął szkatułkę z szuflady. —Jest dla ciebie, myślę, że to już czas, aby ci ją dać. Noś ją cały czas kochanie.

—Dziękuję—wzięła szkatułkę i przyjrzała się jej. Była trochę okurzona, brązowa, a w środku znajdowała się koralikowa bransoletka w kolorze szafiru.

W drodze do Stillmore Emma zastanawiała się, czy popełniła błąd. Może powinna zostać z dziadkiem?

Kiedy dziewczyna weszła do wspólnego pokoju w akademiku, spojrzała na dziewczynę o czarnych włosach i charakterystycznych tatuażach, zastanawiając się, co ją czeka.
Współlokatorka spojrzała na nią uśmiechem, który od razu zdawał się przekazywać przyjazne przesłanie.

—Cześć, jestem Lizz. Mam nadzieję, że będziemy sobie dobrze razem radzić w tym akademiku jak i na studiach— wyciągnęła do niej rękę.

—Emma—odpowiedziała ściskając jej rękę i odczuwając natychmiastowe poczucie zrozumienia między nimi.

Podczas rozmowy o zbliżającym się semestrze, Lizz przeglądała Facebooka, a atmosfera rozmowy zmieniła się nagle.

—O kurczę, Emma, spójrz na to—zawołała, ukazując ekran telefonu.

Emma, spojrzała na zdjęcie artykułu, które zamroziło ją w miejscu. "To... To jest to, co widziałam we śnie," pomyślała, czując, jak dreszcze przechodzą jej po plecach.

Opis morderstwa w Break Hill zdawał się odzwierciedlać jej koszmar: młoda dziewczyna, bez krwi w ciele, z dwoma niewielkimi śladami na szyi. Nawiasem mówiąc, to było dokładnie to, co widziała we śnie. Nieznany sprawca, brak śladów.

Lizz patrzyła na nią, widząc przerażenie w oczach Emmy.

—W takim spokojnym, małym miasteczku nie działo się nic podobnego od ponad stu lat— odpowiedziała w końcu.

Obie dziewczyny zapatrzyły się na ekran zastanawiając się, co jeszcze się może wydarzyć.

Blask NocyWhere stories live. Discover now