Rozdział 16

374 30 6
                                    

Plac przed szpitalem tonął w złocistym blasku zachodzącego słońca. Na niebie wisiały lekkie chmury, które roztaczały delikatny różowy i fioletowy kolor, a w powietrzu można było poczuć zapach wilgotnej ziemi i liści. Jesienna aura, która zwykle działała na mnie kojąco nie była w stanie zagłuszyć emocjonalnego chaosu ogarniającego teraz moje myśli.

Stałam z Marcusem w milczeniu, obserwując przemieszczających się lekarzy, pielęgniarki i bliskich wychodzących z kończących się już odwiedzin.

- Marcus, powiedz mi prawdę. Dlaczego Lucas zapytał cię o moją siostrę? - spytałam prosto z mostu, bo miałam dosyć tej niepewności.

Spojrzał na mnie zdenerwowany, co tylko nasiliło mój niepokój.

- Porozmawiamy o tym później, dobrze? - burknął.

- Nie, nie dobrze. Teraz jest najlepszy moment. Chciałabym wiedzieć, co masz wspólnego z Lisą? - nie dawałam za wygraną.

Mężczyzna wydawał się zdezorientowany, ale wiedziałam, że nie mogę odpuścić. Czułam, że jego odpowiedź może mi się nie spodobać, mimo to chciałam ją usłyszeć.

- No dobrze, powiem ci - westchnął i wskazał mi pobliską ławkę usadowioną między drzewami. - Tylko rozchmurz się już - dodał, kiedy siadaliśmy obok siebie.

- Zamieniam się w słuch! - odparłam i prawą dłonią wykonałam gest zamykania ust na zamek błyskawiczny.

- Lucas zapytał mnie o Lisę, bo kilka razy widział nas razem - powiedział spokojnym tonem.

- Ok, i co w tym dziwnego? - ciągnęłam go za język.

- Spotykałem się z nią przez jakiś czas, ale... to już skończone - oznajmił pewny siebie.

- Nie chcę być wścibska, ale mieszkasz w Bayshore Cove pół roku, czyli jest to chyba świeża sprawa? - dociekałam.

Proszę, tylko nie mów, że kiedy spałeś ze mną byłeś w związku z Lisą... - błagałam w duchu, bo to by mnie chyba dobiło.

Marcus uśmiechnął się widząc moją przestraszoną minę.

- Spokojnie... Chyba wiem, jakie myśli chodzą ci teraz po głowie - zażartował, co w obecnej sytuacji wcale mnie nie bawiło. - Zakończyłem tę znajomość przed wylotem do Paryża - dodał szybko.

- Uff... Cieszę się, że nie przyczyniłam się do waszego rozstania - wypaliłam, teatralnie wzdychając.

- Zdecydowanie nie - zaśmiał się.

- Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. - Na moje słowa zmarszczył brwi ze zdziwienia. - Twój urok działa na kobiety w całym kraju... - podsumowałam z przekąsem.

- To nie do końca tak... - próbował się usprawiedliwić. - Kiedy tu przyjechałem twoja siostra była jedną z pierwszych osób, które poznałem. Spędzaliśmy razem dużo czasu w pracy i poza nią: pokazywała mi okolicę, miejscowe zwyczaje, restauracje i tak dalej. Była miła i pomocna - wyliczał Marcus.

No jasne, a która by nie była dla takiego ciacha ... - pomyślałam.

- Dobrze się razem bawiliśmy. I to wszystko. Od początku, przynajmniej z mojej strony, była to luźna relacja - wzruszył ramionami.

- Luźna relacja? Ciekawe, co na to Lisa? - zapytałam, marszcząc brwi z niedowierzaniem.

Przed oczami mignęła mi sytuacja, kiedy moja siostra nas sobie przedstawiała, a jej oczy błyszczały radośnie jak dwie iskierki. Nie miałam jednak powodu, by mu nie wierzyć.

- Avo, nie zaprzątaj sobie tym głowy, to już przeszłość. Pewnie ty też skrywasz jakiegoś typa, który może wyskoczyć z szafy - zaśmiał się.

Nie będę twoim Kopciuszkiem. Tom 1Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang