Rozdział 21

915 115 42
                                    

Jungkook siedział na oddziale i popijał melisę. Nerwowo poruszał nogą i wpatrywał się w drzwi do jednej z sal konferencyjnych. Kręciło się tam kilka osób z komisji nadchodzącego egzaminu. Kook uważnie ich obserwował. Był tam dyrektor, który najchętniej zwolniłby go z pracy za akcję z pacjentką i jej bratem. Na szczęście był tam też Song, który był przychylny Jungkookowi. Reszty zupełnie nie znał, ale wyglądali bardzo poważnie – typowi służbiści.

Kook wziął kolejny łyk herbaty, która miała go uspokoić, ale był zbyt zestresowany, aby cokolwiek mu pomogło. Nagle ktoś się do niego dosiadł, a chłopak spojrzał kątem oka na przyjaciela.

– Który to już raz byłeś na fajce? – zapytał Taehyunga, który intensywnie pachniał papierosami, co raczej mu się nie zdarzało.

– Nie wiem – mruknął Tae i przeczesał włosy. Usiłował nie okazywać swojego stresu związanego z egzaminem, ale w jego dniu wszystkie niepokoje wychodziły. Taehyung źle spał i zdążył wypalić pół paczki papierosów.

– Znasz tych ludzi? – zapytał Jungkook wskazując na członków komisji.

– Jeden to neurochirurg z Uniwersyteckiego. Ta niska jest wiceprzewodniczącą izby lekarskiej – wymieniał Taehyung.

– Dobra... damy chyba radę, prawda? – spytał Kook usiłując podnieść się na duchu.

– Tak – Tae usiłował brzmieć pewnie, ale mimo to się stresował. Spojrzał na nogę Jungkooka, bo ciągle nerwowo nią ruszał. Przeszło mu przez głowę, że chciałby pogładzić przyjaciela po udzie, aby go uspokoić, ale szybko się skarcił. Nie mógł tego zrobić przy wszystkich w szpitalu, prawda?

Jednak wpadł na inny pomysł. Rozejrzał się po korytarzu i się podniósł.

– Jeon, rusz się – nakazał, a Kook się wyraźnie zdziwił.

– Gdzie niby, za pół godziny mamy egzamin – powiedział Jungkook, który akurat na to nie chciał się spóźnić.

– Zobaczysz – odparł Taehyung, a Kook już z nim nie dyskutował. Poszedł za przyjacielem do jednego z gabinetów lekarskich, a Tae szybko go zamknął. Zaprowadził Jungkooka na leżankę i lekko popchnął, by się o nią oparł. Zaraz po tym mocno pocałował chłopaka, który przez ułamek sekundy był zaskoczony. Jednak czując wargi Tae od razu odwzajemnił namiętny pocałunek. Jungkook złapał go za biodro, a drugą rękę ułożył na plecach, a Taehyung zrobił to samo. Ich pocałunki były bardzo niechlujne, dawały upust ich nerwom. Ciężko wzdychali, a ubrania robiły się coraz bardziej pomięte.

Nagle Taehyung się oddalił i klęknął między nogami Kooka. Temu nie trzeba było wiele tłumaczyć – od razu rozszerzył uda, a Tae obcałowywał jego męskość przez spodnie.

– Kim, kurwa – mruknął Jungkook i złapał przyjaciela za włosy.

Taehyung zsunął szybko spodnie Kooka, bo wiedział, że nie mieli wiele czasu. Usłyszał głośne westchnięcie Jungkooka, gdy zaczął mu sprawiać przyjemność. Chłopak wyjątkowo intensywnie to przeżywał, bo cały stres ulatywał dzięki wspaniałym ruchom jego przyjaciela. Wzdychał głośno i odchylił głowę, jakby miało mu to pomóc wziąć oddech. Oczy miał przymknięte i nawet sam nie wiedział, że robi lekkiego zeza pod wpływem rozkoszy.

– Kurwa... – mruknął i nie kontrolował tego, jak mocno ciągnął Taehyunga za włosy. Kimowi zaskakująco wtedy to nie przeszkadzało. Ten drobny ból był jeszcze bardziej podniecający i podbijał jego doznania. Nie pozostawał Jungkookowi dłużny, bo mocno go trzymał za biodra i niekiedy go drapał po skórze.

Obaj byli świadomi tego, że nie mają wiele czasu. Dlatego Jungkook nie odkładał swojej przyjemności. Jego jęki stały się wysokie i ledwo oddychał, gdy przez całe jego ciało przeszła tak bardzo wyczekiwana rozkosz. Zacisnął nieco za mocno uda, że prawie przydusił Tae, ale obaj to zignorowali.

Park's Anatomy - TaekookWhere stories live. Discover now