– Nie zostawiaj mnie! – wrzasnął przestraszony chłopiec.

– Kook! – krzyknął Taehyung i zerwał się z klęczek. Chciał dobiec to Jungkooka, który jakby specjalnie się podłożył. Jednak on planował zatrzymać nadjeżdżające auto. I miał szczęście, bo karetka zatrzymała się centymetry od niego.

– Jeon, czy ty oszalałeś?! Zabić się chcesz?! – krzyczał na niego Taehyung, który właśnie do niego dobiegł.

– Przyjmij naszego wcześniaka. Ja wyciągnę chłopca – powiedział Jungkook nie zwracając uwagi na niepokój przyjaciela.

Wrócił do chłopaka i wyciągnął go spod auta.

– Już jestem, już okej. Przyjechała pomoc i pojedziemy do szpitala – zapewnił Jungkook. Było mu źle, że tak porzucił przerażone dziecko, ale musiał to zrobić.

Wtedy wszystko bardzo szybko zaczęło się dziać. Nadjechały dwie kolejne karetki, do której przetransportowano rannych. Noworodek został wsadzony do inkubatora, a trójka osób która była najbardziej poszkodowana w wypadku została przeniesiona na nosze.

– Jeon, chodź tu. Szybko ci zszyję tę ranę, zanim wrócimy do Gangbok – polecił Taehyung, ale Jungkook znowu go nie słuchał. Widział jak Seojoon podchodzi do swojej babci, której nikt nie ratował. Dziewczyna już nie miała łez, ale miała ogromny ból w oczach. Kook podszedł do niej i delikatnie złapał za ramiona.

– Chodź, musimy cię zabrać do szpitala – powiedział ciepłym głosem.

– Moja babcia – wydukała dziewczyna.

– Bardzo mi przykro – powiedział Kook i delikatnie prowadził Seojoon w kierunku karetki. – Pojadę z nią – Jungkook zwrócił się do Taehyung, a ten mu przytaknął.

Jechali osobno i Tae ciągle myślał o Kooku. Był jak zwykle uparty i Kim był wściekły, że tak się narażał. Mógł mieć wstrząs, obrażenia, a i tak najważniejsi byli dla niego pacjenci. Z jednej strony w nim to doceniał, ale z drugiej... martwił się o niego.

Dojechali do szpitala i na wjeździe czekał na nich już Song oraz Taeyeon z Jieun.

– Nic wam nie jest? Jungkook, czy to twoja krew? – zapytał opiekun ich rezydentury.

– Zszyję go zaraz – zapewnił Taehyung. – Mnie nic nie jest – dodał i wprowadził inkubator do szpitala. Tam przejął go doktor Lee, a Tae zaczął się rozglądać za Jungkookiem. Ten stał na oddziale i patrzył po pacjentach, którzy brali udział w wypadku.

– Jungkook, chcesz asystować przy operacji tego chłopaka? – zapytał jeden z ortopedów wskazując na pacjenta, którego Kook wyciągnął spod auta.

– Pewnie! – przytaknął entuzjastycznie.

– Najpierw cię zszyję – uparł się Taehyung i złapał Jungkooka za nadgarstek. Zaprowadził go w okolice gabinetu zabiegowego, ale wtedy obaj usłyszeli płacz. Spojrzeli na Seojoon, która właśnie patrzyła, jak lekarze reanimują jej mamę.

Łatwo się domyślić, że Jungkook ponownie wyrwał się Taehyungowi. Podszedł do dziewczyny, a ona wciąż szeptała ciche „mamo". Na to Kook podszedł do kobiety i usiłował pomóc ją ratować. Przejął reanimację, a starszy lekarz spojrzał na niego smutno.

– Młody... ona nie da rady – powiedział.

– Jej córka właśnie straciła babcię... nie może stracić też jej, musimy spróbować – nalegał Jungkook. Jednak sam widział, że nie miał już kogo ratować. Po chwili oddalił się mając zrezygnowany wzrok i spojrzał na dziewczynę, gdy lekarz podawał godzinę zgonu.

Park's Anatomy - TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz