W cieniu zyletki, chwila drżenia ręki,
Jako jedyne wyjście, tak sugeruje ciemność lekka.
Problemy jak burza, serce jak wiatr ułamane,
Lecz pamiętaj, to nie kres, lecz wiersz niezrozumiany.

Ściana bólu zyskuje szmer cichy,
Ale w ułamku chwili życia, jest coś, co nieśmiertelne.
Zranione dusze, jak ptaki bez skrzydeł,
Ale może nadzieja przyleci, jak anioł, niech zawisną cienie.

Zapomnij o zyletce, jako o rozstrzygnięciu ostatecznym,
Niech rozmowy rozpraszają mroki, jak promienie poranka.
Ból to wiersz, ale każdy wers nosi iskrę nadziei,
W kruchym świetle, gdzie życie jest jak nieprzewidywalny taniec.

Nie bądź samotny w myślach, jak samotna gwiazda w kosmosie,
Bo w chaosie myśli może pojawić się porządek nowy.
Niech serce tli się wierzeniem w lepsze jutro,
I zyletka niech stanie się tylko cieniem, co rozproszy wiatr.

noaWhere stories live. Discover now