13-,-Bez niej w ogóle nie żyję -.-

866 28 0
                                    

Po wyjściu od Sary od razu przyleciałem do Stanów. Zrozumiałem to wszystko co mi powiedziała. O tym , że potrzebujemy czasu na przemyślenie...i w ogóle. Miała rację. Znowu miała tą cholerną rację. Ale bałem się , bałem się że już nie wróci. Znajdzie kogoś w Paryżu , kto będzie jej wart. Bo ja nie jestem. Tylko dolewam paliwa do całego jej bólu.Ale nie mogę jej stracić ...nie chcę. Od 2 dni siedzę w domu i nic nie robię. 2 dni odkąd ostatni raz ją widziałem. Zszedłem na dół jest godzina 15. Dom jest taki duży a taki pusty. Bez niej on w ogóle nie żyje...jakby były same ściany. Ten dom...razem go stworzyliśmy , on jest częścią niej. Był dla mnie zwykłym domem kiedy mieszkałem tu sam, ale odkąd ona mieszka ...a raczej mieszkała tu ze mną jest to normalnie kraina czarów. Do której za każdym razem chciałem wracać , bo wiedziałem , że ona tu będzie. Wiąże mnie z tym domem tyle wspomnień...to wszystko wydarzyło się w ciągu jednego roku.Niesamowite. Nalałem wody do szklanki i usiadłem przy stole. Nagle zadzwonił mój telefon, więc wyciągnąłem go z kieszeni dresów. Na ekranie pojawił się napis ,,Zayn" . Musiałem odebrać. Olewałem chłopaków od dwóch dni.

H-Halo?

Z- Siema stary! Czemu nie odbierałeś ? Żyjesz Ty w ogóle?

H...no..

Z-Coś chyba z Tobą nie tak. Napilibyśmy się z chłopakami , idziemy gdzieś dzisiaj ?

H-To wbijajcie do mnie za 2 godziny ?

Z:O 17?

H-Ta..

Z-No to jesteśmy umówieni .Narka.

H-No cześć .

Rozłączyłem się i poszedłem na górę żeby się jakoś ogarnąć. Nie miałem czasu na prysznice i nie prysznice. Musiałem jeszcze jechać na uczelnie. Założyłem czarne jeansy i czarną bluzkę Rolling Stones . Miałem założyć conversy za kostke , ale wciąganie ich na nogi doprowadziło mnie do szału i w skutku rzuciłem nimi o ścianę i założyłem czarne Air Maxy. Wziąłem kluczyki od samochodu i pojechałem na uczelnie. Przed drzwiami zaczepił mnie Dave. Jest rok niżej , ale nie miałem czasu z nim gadać . Poszedłem prosto do dziekanatu .

H-Dzień dobry

-Słucham?

H-Ja w sprawie list.

-Na pierwszy rok studii ?

H-Tak

-Pierwsza gablota po lewo

H-Dziękuję .

Ta baba była wiedźmą . Nienawidziłem jej odkąd składałem tu papiery. Do wszystkich zawsze była wrogo nastawiona . Dziś była wyjątkowo w miarę miła. Zobaczyłem listy. Najpierw postanowiłem sprawdzić ,,Fotografię" by zobaczyć czy Sara się dostała. Ale nie było jej na liście przyjętych. Więc przeszedłem do kartki z napisem ,,AWF" . Pod numerem 24. było napisane ,,Harry Styles - 1.02.1994 ) Czyli się dostałem. Ale rzucił mi się w oczy numerek wyżej . Gdzie pisało ,,Sara Smokes- 3.01.1994" . Co jest kurwa? Ja rozumiem zbieżność nazwisk , ale data urodzenia...to musiała być ona. To musiała być moja Sara.Wróciłem się do dziekanatu.

H-Przepraszam.

-Tak

H: Mam do Pani prośbe.

-Yhym?

H-Czy ma pani dokumenty Sary Smokes. Ona składała podanie o przyjęcie na fotografię a nie AWF

-Momencik

H-Dobrze

Zaczęła sprawdzać coś w komputerze i w tych wszystkich papierach.

-Ah...tak już wiem. Pani Smokes dzwoniła ze Stanów o przepisanie z listy na AWF

H-Zmieniła kierunek?

-Zgadza się.

H-Dobrze dziękuje.

1 tydzień i 3 dni później

Za 3 dni rozpoczęcie roku. A ja nadal w rozsypce. Chyba dziś pojadę do hotelu bo to mieszkanie już mnie powoli męczy. Wszystko przypomina mi o niej , najchętniej to bym się rozpłakał. Ciągle znajduję jakiejś jej rzeczy. Zadzwonił dzwonek. Ugh...zwlokłem się z góry i zszedłem na dół. Za drzwiami stała ona. Sara. Z walizką. Miała włosy upięte w kucyk , bluzkę na ramiączka , jeansy i wysokie buty.

H-Fuck!

S-Mogę wejść ?

H-Przecież to też Twój dom. Daj

Wziąłem od niej walizki . Położyłem na przedpokoju i dosiadłem się do niej w salonie.

H-Wszystko w porządku?

S-Nie Harry nic nie jest w porządku.Myślałam , przez ten czas odkąd byłeś w Paryżu.

H-Yhym.

S-Harry czy ty masz kogoś ?

H-Słucham?

S-No czy znalazłeś sobie kogoś przez ten czas , który mnie nie było?

H-Nie. Wciąż czekam na Twoją decyzje. Uszanowałem to co powiedziałaś mi we Francji. I pamiętam to co powiedziałem jak wychodziłem. Będę o Ciebie walczył. Bo Cię kocham , i nikogo nie pokocham tak jak Ciebie. Albo będę z Tobą , albo z nikim.

S-Harry....ja ...chcę spróbować . Zależy mi na Tobie i nie chcę żeby to się tak skończyło. Zostałeś mi tylko Ty.I tak naprawdę tylko Ciebie potrzebuję i Tylko Ciebie kocham .

Przytuliłem ją i pocałowałem. Wróciła! Wróciła do mnie. Nadal chce ze mną być.

S-Kocham Cię .

H-Ja Ciebie też .

S-I przepraszam , że to myślenie mi tak długo zajęło.

H-Rozumiem. Powiesz mi dlaczego zmieniłaś kierunek studii na AWF?

S-Ym...

Sara wstała z kanapy i zaczęła nerwowo ocierać ręce o nogi . Stanęła koło telewizora , przodem do mnie i próbowała coś powiedzieć.

S-Bo...Nie chcę być fotografem

H-Jak to nie chcesz być fotografem ?

S-Normalnie Harry. Chcę . Mieć drużynę siatkarską .

H-Co ? Drużynę siatkarską ? Dobra ja pamiętam collage , dobrze grałaś w siatkę , bardzo dobrze , ale serio chcesz to w przyszłości robić ?

S-Tak

H-Czyli znów będziemy studiować razem?

S-A nie odpowiada Ci to ?

H-Przeciwnie

Don't let me go (H.S fanfiction PL  ZAKOŃCZONE )Where stories live. Discover now