Nie musiałeś

14 2 0
                                    

Było by miło jakbyś coś po sobie zostawił, miłego wieczoru 😽

Pov. Hanamiyi

Stałem przed drzwiami i zastanawiałem się, czy dobrze się czuje. I po co ja głupi, napisałem jej, że jej przyniosę ten szal.

Westchnąłem ciężko i nacisnąłem dzwonek do drzwi. Po krótkiej chwili, usłyszałem szczęk zamka. W drzwiach stanął facet o blond włosach, wręcz czarnych oczach i na oko w wieku 40 lat.

- Eee dzień dobry, ja do Hiny - Burknąłem czując się głupio.

- Nie mówiła mi że ktoś przyjdzie, ale proszę wejdź. Zawołam ją. - Mimo to uśmiechnął się do mnie ciepło, na ten widok aż mnie coś skręciło.

Ojciec blondynki wpuścił mnie do środka, zdjąłem buty i rozejrzałem się. Wszystko było w stonowanych kolorach i pasowało do siebie, a jednak odnosiłem wrażenie, domowej atmosfery.

Kiedy wszedłem do salonu, dziewczyna właśnie zbiegała po schodach, w obciachowej piżamie, włosami związanymi w koka i puchatych papciach.

- Hanamiya? Co ty tu robisz? - Na mój widok, całe policzki dziewczyny, oblały się różem.

- Coś taka zdziwiona? Napisałem że przyniosę Ci ten szal i rękawiczki - Warknąłem i wyciągnąłem z torby jej zguby. Przez chwilę patrzyła na mnie tępo, ale zabrała ode mnie swoje rzeczy.

- Em wiesz, nie musiałeś, wzięła bym je w poniedziałek po prostu - Mruknęła cicho i podrapała się po policzku.

- Ta, żebyś w poniedziałek, ciągle pociągała nosem i mnie zaraziła? Nie dzięki - Nie patrząc już na nią, ruszyłem do holu, spowrotem założyć buty.

Kiedy już miałem wychodzić, Iwasaki zrobiła coś, czego bym się w życiu nie spodziewał. Położyła dłoń na moim ramieniu, ustała na palcach i cmoknęła mnie w policzek.

- Dziękuję - Mruknęła to tak cicho, że przez chwilę nie wiedziałem, czy się nie przesłyszałem.

- Fuu, jak ja cie nie znoszę. Nie rób tego więcej - Warknąłem i trzasnąłem drzwiami.

- Mała wstrętna zołza. Będę musiał teraz odkażać policzek, blee - Idąc przez chodnik, gadałem sam do siebie.

Nie mam pojęcia co chciała tym osiągnąć, ale cokolwiek to było, się nie udało. A może by, jej tak siary narobić w szkole?

Z tą myślą wróciłem do domu. Jak tylko przekroczyłem próg kuchni, zauważyłem swoją matkę, krzątającą się po pomieszczeniu.

- O, Makoto, szybko wróciłeś - Powiedziała i nalała herbaty do kubka.

- Dzięki - Mruknąłem biorąc od niej kubek. Usiadłem przy stole i patrzyłem tępo w parę, wydobywającą się z napoju.

- A gdzie byłeś? - No oczywiście, że musi o to pytać, bo by się udusiła.

- Byłem komuś coś oddać - Wymamrotałem i jednym chałstem wypiłem herbatę. - Idę do siebie, jak coś to wołaj - Nie oglądając się już na kobietę, poszedłem na górę i zamknąłem drzwi od pokoju na klucz.

~~W poniedziałek ~~

Idąc korytarzem zauważyłem przed sobą blondynę. Uśmiechnąłem się pod nosem i zarzuciłem jej ramię na ramiona, przez co się zatrzymała.

Zdezorientowana odwróciła twarz w moją stronę, jej ściągniete brwii, bardzo mnie rozbawiły. Szybko się nachyliłem i cmoknąłem ją między brwiami.

- Nie marszcz się tak skarbie, zmarszczek dostaniesz - Powiedziałem rozbawiony i ruszyłem z podłym uśmiechem w swoją stronę.

Z satysfakcją, patrzyłem na zdziwione miny uczniów i na zarumienioną twarz Iwasaki. Nie interesowały mnie plotki, ważne było, że narobiłem jej siary na koryatrzu.

Już chyba nic by mi nie popsuło humoru tego dnia, a jednak. Na mojej ławce leżało pudełko, przypuszczam że z czekoladkami i jakiś liścik.

Po przeczytaniu liściku prychnąłem pod nosem i rzuciłem papierkiem do kosza. Kątem oka zauważyłem, jak brunetka siedząca z przodu posmutniała.

Akurat do klasy wszedł Hara. Uśmiechnąłem się wstrętnie.

- Ej Hara chodź tu - Warknałem na co od razu podszedł.

- Lubisz czekoladki?- Zapytałem i podałem mu pudełko z czekoladkami.

- Od kogo dostałeś? - Od razu wskazałem na brunetkę, obserwującą wszystko. Blondyn się zaśmiał i zabierając czekoladki, usiadł w swojej ławce.

Brunetka po chwili się rozpłakała i wybiegła z klasy, a za nią jej przydupaska. Zaśmiałem się wstrętnie i zacząłem bujać się na krześle.

Jakoś w połowie lekcji, dostałem wiadomość od Iwasaki.

08:27

Iwasaki Hina: Co to miało być, to na korytarzu rano?

Wyświetlono 08:29

08:30

Makoto Hanmiya : Ale co? Nie wiem o co ci chodzi

Blondyna pewnie siedziała w pokoju samorządu, naburmuszona, z nadętymi policzkami. Nie odpisałem jej nic, jutro miałem zamiar znowu narobić jej jakiejś siary. Może tym razem jakiejś większej?

Reszta dnia mijała mi zajebiście, trening minął bez większego wydzierania się, pruchwa ze sekratariatu nie wygrzebała dla mnie żadnych papierów, miałem 4 lekcje, czego by chcieć więcej? Jedynie spokoju do końca dnia.

Wieczorem przeglądając powiadomienia, czytałem wiadomości od Iwasaki, śmiejąc się pod nosem.

Z samego rana wstałem z idealnym humorem. Widząc przed szkołą blondynę, w głowie już miałem plan, jak dalej psuć jej reputację.

- Hina! Kotuś! Chodź na chwilę! - Krzyknąłem na co zarumieniła się i nadęła policzki. Juz słyszałem szepty między uczniami. Doskonale wiedziałem, że każdy się mnie boi, a jak ludzie zaczną myśleć że z nią chodzę, jej reputacja runie.

- O co ci chodzi Hanamiya? -  Zapytała, znów marszcząc brwi, w ten swój śmieszny sposób.

- O nic - Burknąłem, szybko się nachyliłem, cmokając ją ponownie między brwiami.

- Miłego dnia, zołzo - Powiedziałem po cichu i w zarąbistym humorze ruszyłem do środka. Niestety za nim otworzyłem drzwi od szkoły, poczułem mocne szarpnięcie za rękaw.

Odwróciłem się z podniesioną brwią, ale szybko pożałowałem. Blondyna w jednej sekundzie, się zamachnęła i dostałem potężnego liścia w twarz.

- Idiota - prychnęła pod nosem i z zadartą głową ruszyła do środka. Stałem na środku osłupiały, trzymając się za policzek. Oh ho ho panna idealna właśnie nad szarpnęła, swoją jakże nieskazitelną reputację.

Dumny z siebie, wszedłem do środka i specjalnie poszedłem na około, żeby popatrzeć, jak blondyna idzie na dywanik do dyrka. Po kilku minutach wyszła ze spuszczoną głową.

- Hanamiya co ty ode mnie chcesz? - Zapytała lekko podłamany głosem, nie od powiedziałem jej. Nie podniosła nawet na mnie wzroku, jakby nie patrzeć osiągnąłem swój cel.

Blondynka najwyraźniej zdała sobie sprawę, że jej nie odpowiem więc zwyczajnie poszła do swojej klasy.

Zignorowałem jej zachowanie i w super humorze ruszyłem do klasy, dostając spóźnienie.

Po treningu, kiedy otworzyłem drzwi od pokoju samorządu zastałem tam jedynie wice który wypełniał ogromny stos kartek.

- A Iwasaki gdzie wcięło, że wypełniasz jej papiery co? - Mruknąłem i rozwaliłem się na kanapie.

- Została zawieszona na tydzień - burknął pod nosem, widocznie nie zadowolony z tego i z mojego towarzystwa.

- Za taką głupotę? No nieźle.  - Tydzień bez Iwasaki będzie najlepszym jaki mógł być.

Makoto Hanamiya/ ,, Zołza"Where stories live. Discover now