Rozdział 20 - Zakorzenić się w tobie

34 8 2
                                    

Justice

Stojąc w chłodzie na zewnątrz przy jego SUV'ie, wręczyłam podkładkę z dokumentami, które właśnie podpisałam, brygadziście Maxa, facetowi o nazwisku Deacon Gates.

Bywał w pobliżu od czasu do czasu, pomagając czasami tydzień po tym, jak zostałam zaatakowana. Ale głównie, kiedy chłopcy przyszli, pozwolił Deke'owi zająć się nimi, pokazując się tylko wtedy, gdy przychodzili inspektorzy, żeby się podpisać.

Ale teraz Deacon właśnie zakończył ostateczną inspekcję, inspekcję, przez którą go śledziłam i właśnie się podpisałam.

To dlatego, że mój dom był już gotowy.

Gotowy.

„Racja" - dobiegł mnie szorstki głos Deacon'a i skupiłam się na nim w blasku, jaki zapewniały zewnętrzne światła przy drzwiach mojego domu.

Na pewno należał do wspaniałej odmiany człowieka górskiego.

Ale był inny.

Gdy spotkałam go po raz pierwszy, moja dusza poety zaczęła jęczeć. Nie tak jak w przypadku Deke'a. To było coś, czego nigdy nie doświadczyłam.

Wyczułam, że Chace został złamany. Kiedy spotkałam Faye, wiedziałam, że to ona trzyma go w kupie. Co więcej, wydawało się, że Chace dałby z siebie wszystko, by trzymać się... dla Faye.

Ten człowiek, Deacon Gates, nie został złamany.

Został zniszczony.

Widziałam to w głębi jego oczu. Była tam martwota, która była mrożąca krew w żyłach, łamiąca serce, a nawet przerażająca.

To by mnie zmartwiło, nawet tak mocno, że mogło wpędzić mnie w obsesję, zmuszając mnie do napisania tuzina piosenek, o których nigdy by nie wiedział, że są dla niego, nawet gdybym je napisała, by go uzdrowić.

Tyle, że przyłapałam go na rozmowie.

Był odsunięty ode mnie, więc nie mogłam słyszeć, co mówi, i nie wiedziałam, z kim rozmawia, ale ktokolwiek to był, dokonywał cudów. Kiedy rozmawiał przez telefon, cała jego postawa uległa zmianie. Przekształcił się na moich oczach z zdystansowanego, małomównego mężczyzny, który był dobrze wychowany i pełen szacunku, ale nie prosił o życzliwość, w przeciętnego, codziennego gorącego faceta, którego bez wahania można by zaprosić na obejrzenie meczu.

Fascynował mnie, kiedy kilka razy był w pobliżu, bo poetka we mnie to widziała. Wszyscy traktowali go tak, jakby był tym gorącym facetem na co dzień, może nie do końca ze skłonnościami Bubby, ale zdecydowanie jak Deke. Dobry chłopak. Taki, którego chciałabyś za przyjaciela. Taki, który był otwarty na bycie właśnie takim.

To ja zajrzałam w jego duszę i podejrzewałam, że to poczuł.

Aby uchronić się ode mnie, żebym nie dowiedziała się czegoś więcej, trzymał się z daleka, bo był to jeden z niewielu razy, kiedy spędziliśmy razem trochę czasu. Przeważnie załatwiał sprawy z Deke'iem.

„Max daje dwunastomiesięczną gwarancję" - ciągnął, wchodząc w moje myśli - „Może się wydawać, że to bardzo długo, Justice, ale ten czas zleci. Masz dużo domu tylko dla siebie. Radzę go używać. Nawet te części, w których nie będziesz często. Podłącz rzeczy do gniazdek. Spłukuj toalety. Uruchom baterie. Zostaw włączone światła na górze. Rozpal ten kominek. Zrób obchód, jeśli spadnie deszcz, i upewnij się, że dach jest dobry. Jeśli coś znajdziesz, zadzwoń do mnie".

Powiedział, ostatni raz sięgnął za siebie, by wyciągnąć portfel.

Kiedy go złapał, wyjął wizytówkę i podał mi ją między dwoma długimi palcami.

NagrodaHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin