I

23 2 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Niechętnie wstałam z mojego wygodnego łóżka i pokierowałam się w stronę szafy z ubraniami. Było dzisiaj dość ciepło, więc postanowiłam założyć luźne, czarne spodnie z dziurami a do tego czarny top na ramiączkach.

Poszłam do łazienki aby zrobić pielęgnację twarzy. Po skończonym procesie stwierdziłam że zrobię lekki makijaż. W końcu trzeba jakoś wyglądać. Gotowa wyszłam z łazienki kierując się do kuchni aby przygotować śniadanie.

Moim oczom ukazała się moja starsza siostra - Georgina. Kobieta robiła śniadanie a dokładniej pyszne kanapki.
- Cześć Geo - powiedziałam schodząc po schodach. - Cześć Maya, wyspałaś się?
- posłała mi swój ciepły uśmiech, po czym zajęła miejsce przy stoliku.
- Tak, wyspałam się. Gdzie dzieciaki?
- zapytałam. - Cristiano wziął ich na trening, Junior strasznie go namawiał z resztą jak cała reszta. - zaśmiała się lekko.

Po skończonym śniadaniu pożegnałam się z Georginą gdyż ta musiała jechać odebrać dzieci. Postanowiłam że przejdę się na krótki spacer. Zabrałam torebkę do której włożyłam najważniejsze rzeczy i wyszłam z domu.

Chodziłam ulicami pięknego Madrytu.
Kochałam ten widok, lecz na codzień mieszkam w Barcelonie ponieważ tam pracuje. Chciałabym sama zapracować sobie na nowy dom a nie liczyć na hajs Geo. Nie byłoby to fair. Nie lubię wykorzystywać ludzi.

Idąc zamyślona poczułam że wpadam na jakąś osobę. Spojrzałam lekko aby zobaczyć kim ona jest. Był to brunet, zrobiło mi się głupio. Jestem chodząca kaleką. - Wszystko okej? - Usłyszałam z ust chłopaka. Lekko skinełam głową po czym podniosłam się z ziemi.
Poczułam lekki ból w kolanie, przez co kiedy chciałam pójść do przodu trochę kulałam. Chłopak wciąż na mnie patrzył a mój sposób chodzenia napewno nie umknął jego uwadze. - Bardzo cie boli? Widzę że kulejesz. - usiadłam na ławce nie mogąc wytrzymać tego okropnego bólu. Brunet kucnął obok mnie, chcąc zobaczyć moją ranę. Krew była widoczna nawet przez moje spodnie. Czyli musiała mocno się polać....
- To trzeba opatrzyć. Daleko mieszkasz?
- No trochę. Poradzę sobie. - próbowałam wstać lecz było mi ciężko.
Nogą coraz mocniej mnie bolała a ja jakoś musiałam dostać się spowrotem do domu. - Nie zostawię cie w takim stanie.
- Odrzekł po czym wyciągnął w moją stronę swoją dłoń. Nie miałam wyjścia więc chwyciłam go i razem ruszyliśmy nawet nie wiem gdzie. - Podwiozę cię i opatrzymy ranę. Oczywiście jeśli chcesz.
- Zaproponował, zapewne nie ruszyłabym się z tego bólu więc się zgodziłam.

Weszłam z chłopakiem do domu, poszliśmy do salonu, oczywiście sama nie dałabym więc poprosiłam chłopaka o pomoc. - Dobra to gdzie masz apteczkę? - lekko się uśmiechnął po czym delikatnie podwinął spodnie do góry tak aby spokojnie mógł opatrzyć ranę. - W kuchni, taka szafka z lewej.
- chłopak ruszył w kierunku pomieszczenia a ja lekko syknęłam z bólu. Rozcięcie było dość duże.

O co ja mogłam to zrobić?

Chłopak wrócił a w ręce trzymał małą walizeczkę z białym plusikiem. Ostrożnie i delikatnie przemył ranę.
Chociaż się starał to i tak nie uniknęłam bólu i pieczenia. Na koniec brunet zabandażował ranę. - Boli mniej? Może ścisnąłem za mocno? - posłałam mu lekki uśmiech. Znam go niecałe 30 minut a tak się troszczy, to nawet słodkie.

Chłopak postanowił już pójść po bardzo długim upewnianiu się że jest okej. Pożegnałam się z nim po czym chcąc czy nie musiałam wrócić do pokoju. Drugie wyjście to czekać aż ktoś jakimś cudem przyjdzie za kilka minut.

Mijały minuty, starałam się podnieść ale ból jaki odczuwałam był nie do zniesienia i dość mocno kulałam.
Usłyszałam otwierające się drzwi a moim oczom ukazał się Cristiano.
- Maya? Dlaczego masz zabandażowaną nogę? - Popatrzył się na mnie z lekkim zdziwieniem. - No wiesz, spacerowałam sobie aż wpadłam na chłopaka i rozcięłam sobie kolano ale mi pomógł oczywiście. - Na moją twarz dobrowolnie wkradł się uśmiech.
- Pewnie dobry chłopak. - zaśmiał się.
- Cris, mógłbyś mi pomóc? - mężczyzna podszedł po czym pomógł mi wejść po schodach. - Lepiej nie chodź z pokoju mała kaleko. - posłał mi swój uśmiech a ja weszłam do pokoju. Ledwo żyję z tą nogą jak ja dotrę na ten mecz? Właśnie mecz! Dzisiaj El Clasico.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 16 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Partido normal | Pablo GaviraWhere stories live. Discover now