Rozdział 11 Lucas

Start from the beginning
                                    

Oderwałem się od telefonu i popatrzyłem na brata. Wyglądał na zadowolonego i z rozmowy też wynikało, że rodzice się zgodzili.

- Chyba się uda. Mama powiedziała, że nie wie czy tyle pokoi znajdzie wolnych, ale może jakiś apartament, w którym są trzy lub cztery sypialnie, więc powiedziałem, że może być. Najwyżej się poświęcę i prześpię na kanapie.

- Kurwa, byłoby świetnie. – odezwał się Matt. – W takim mieście jeszcze nie imprezowałem.

- Co się stanie w Los Angeles, zostaje w Los Angeles. – rzucił Leo, który cały czas obejmował Liv.

- Ja to jednak jestem super, co? – odezwała się dziewczyna.

- Tak, Liv. Jesteś cudowna – zgodził się z nią dalej obejmujący ją chłopak, który teraz złapał ją za policzki i złożył buziaka na jej czole.

Sympatycznie – pomyślałem. Czasami miałem wrażenie, że taka przyjaźń jest nietypowa, ale może tylko ja tak uważam, bo sam nie mam aż tak bliskiej relacji z nikim.

- Znam tam jeden fajny klub – postanowiłem przerwać te czułości. – Może zarezerwuję nam loże jutro z rana. Powinno być coś jeszcze wolne. Nie jest to jakieś bardzo znane miejsce, ale klimat jest naprawdę w porządku.

- Mówisz o Sound Nightclub? – spytała mnie Allie.

- Tak – pokiwałem głową. – Jeszcze jest Bahia, w którym też jest okej. No chyba, że będziecie mieli ochotę na imprezę przy basenie, to też się coś znajdzie.

- Szeroki wybór – stwierdził Conrad. – Na coś się zdecydujmy może i tyle.

- Tak, dobry pomysł – poparła go Vero. – Ja chyba wolę imprezę bez basenu. Poszłabym do klubu po prostu, potańczyć.

To samo wybrała Olivia, Allie i Matt. Mi było to obojętne, podobnie jak Liamowi i Leo, więc po kilkunastu minutach dyskusji na ten temat zdecydowaliśmy, że idziemy do któregoś klubu.

Oznajmiłem reszcie, że rano podzwonię i podpytam o wolną lożę, w którymś z nich. Miałem jakieś tam znajomości, bo kiedyś często jeździło się do LA na imprezy i domówki. Nawet kilku moich znajomych stamtąd pochodziło.

Zaproponowałem też, że ja i Liam możemy jechać naszymi autami, bo bez sensu tłuc się pociągiem lub autobusem. Brat się ze mną zgodził, więc wszystko było ustalone.

Dzwoniłem właśnie do Noah, bo pomyślałem o nim, że na pewno będzie chętny na taką wycieczkę. Włączyłem chłopaka na głośnomówiący i powiedziałem mu o pomyśle Liv.

- Kurwa, oczywiście że jadę z wami – odezwał się uradowany. – Bardzo dobry pomysł, serio. Będę gotowy czekał z samego rana.

- Dobra. W razie co będę ci pisał smsa.

Pożegnałem się z chłopakiem i rozłączyłem połączenie.

Ustaliliśmy wszystko i zbieraliśmy się do spania. Przygotowałem jeden z pokoi gościnnych dla Matta i Conrada, a w salonie kanapę dla siebie rozkładali Leo, Vero, Allie i Olivia.

Kiedy leżałem już w łóżku przypomniała mi się sytuacja z plaży. Nawet nie jedna. W głowie miałem rozmowy z Liv i wydarzenie z wody, po którym naprawdę nie wiedziałem co myśleć.

Położyłem jej te ręce na biodrach jakoś odruchowo, a ona się nie odsunęła, co też było dla mnie dziwne. Być może spowodował to alkohol, którego chyba wypiła dość sporo.

Nie mogłem cały czas zasnąć, więc podniosłem się do pozycji siedzącej i przetarłem twarz dłonią. Sięgnąłem do szafki, która stała obok łóżka i wyciągnąłem z pierwszej szuflady paczkę papierosów. Wyjąłem jednego, włożyłem go między wargi i z zapalniczką w ręku wyszedłem przez okno na tył domu. Odpaliłem go i zaciągnąłem się nikotyną.

Wakacje w Malibu (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now