~{Rozdział 4}~

14 3 1
                                    

Wyszłam z domu i stanęłam, patrząc na dwoje ludzi z niedowierzaniem. Wyglądali znajomo i jednocześnie obco. Zauważyłam też że ubrali się tak jakby się prubowali ukryć. Kobieta miała na głowie kaptur, a mężczyzna miał szał który zakrywał mu szyję i połowę twarzy. Podeszłam powoli aby im się lepiej przypatrzeć. Oboje wyglądali... odmiennie. Mężczyzna miał skórę białą jak moja, srebrzyste włosy, ale mimo tego koloru włosów wyglądał dość młodo (na około czterdzieści-pare lat, czyli swój prawdziwy wiek). Ale moją uwagę zwróciły jego oczy. Były prawie całe czarne. Widać było kawałek białka oczu, ale bardzo nie wielki. Za to kobieta miała szarawy odcień skóry, czarne jak węgiel włosy, a jej tęczówki były prawie białe. Była bardzo piękna, a oczy były ciepłe i trochę zatroskane.
-Dzień dobry, gwiazdeczko.-
Od razu poznałam ten głos. Tak ciepły i kojący.
-Mama?.. Tata?..-
Oboje ciepło się uśmiechnęli i lekko pokiwali głowami. Czułam jak łzy płyną mi do oczu. Ale to niebyły łzy smutku, lecz łzy szczęścia. Podbiegłam tak szybko jak mogłam i przytuliłam ich do siebie. Wyczułam że byli trochę zaskoczeni ale niemal od razu odwzajemnili moje przytulenie. Usłyszałam za sobą radosny śmiech babci, która właśnie do nas podeszła.
-Opiekujcie się nią i nauczcie wszystkiego co trzeba. -
-Dobrze mamo. -
Odpowiedział tata, a babcia przyciągnęła go do siebie i przytuliła mocno. W tym momencie ojciec wyglądał jak nastoletni chłopiec, który prubuje wyrwać się z uścisku mamy bo wstydzi się przed kolegami. Bardzo mnie to rozbawiło, ponieważ mój tata to człowiek poważny i nie myślałam że zobaczę go w takiej sytuacji. Pożegnałam się z babcią i wsiadłam do samochodu którym przyjechali rodzice. Kiedy odjechaliśmy, naszło mnie bardzo ważne pytanie. Musiałam je zadać.
-Mamo, mam bardzo ważne pytanie.-
-Pytaj gwiazdeczko. -
-Dlaczego wyjechaliście... tak nagle, gdy miałam pięć lat? -
Zapytałam, patrząc mamie w oczy. Mama się uśmiechnęła i zaśmiała cicho.
-Nie widać? Zobacz jak wyglądamy. Nie mogliśmy się tak pokazać zwykłym ludziom. -
-"Zwykłym ludziom"? -
-Tak, bo widzisz ludzie dzielą się na obdarzonych i nieobdarzonych, twój dar objawił się wyjątkowo wcześnie.-
Dar? Ja mam jakiś dar? Miałam mentlik w głowie. Chyba miało to związek z tą przemianę, którą przeszłam. Zanim zdążyłam zapytać o to, jaki mogę mieć dar, mama odpowiedziała mi odrazu gdy o tym pomyślałam.
-Najprawdopodobniej masz dar związany z ciałami niebieskimi, ale w szczególności z gwiazdami. Tak przynajmniej twierdzi osoba z darem przewidywania przyszłości. -
-To jest więcej takich osób... z darami? -
Byłam zaskoczona. Myślałam że tylko ja, a raczej moja rodzina jest jakaś odmienna, a tak naprawdę jest więcej takich jak my.
-Owszem.-
-A dużo nas jest?-
-W porównaniu do nieobdarzonych jest nas mało, ale magia rozkwita tylko w wyjątkowych duszach.-
Miałam jeszcze dwa bardzo ważne pytania, ale nie byłam pewna czy powinnam je zadać. Ale w końcu postanowiłam że muszę dowiedzieć się wszystkiego i zapytać o to czego nie rozumiem.
-Dlaczego nie mogłam pojechać z wami i dokąd my tak właściwie jedziemy?-
Mama zrobiła trochę zatroskaną minę i odpowiedziała, że musiałam się nauczyć wszystkiego o świecie nieobdarzonych oraz że jedziemy do miejsca gdzie tacy jak my mogą żyć wolni i nie muszą się ukrywać że swoją odmiennoscią bo żaden zwykły człowiek o tym miejscu nie wie. Nie mogę się doczekać aż dowiem się więcej o tym kim jestem. Zmęczona tymi rozmyślaniami zasnęłam opierając głowę o chłodną szybę.

~~~

Jak się podoba kolejny rozdział? Zrobiłam sobie krótką przerwę od pisania bo zabrakło mi weny twórczej. Za błędy (jeśli są) przepraszam. Mam nadzieję że będzie cierpliwie czekać na kolejne części. Czy tylko ja zauważyłam że większość rozdziałów (po za rozdziałem czwartym) zaczyna się tak że Lily się budzi? Dziwne to trochę? Tak czy siak, do następnego rozdziału i życzę miłego czytania!

Witaj w domu Lily Where stories live. Discover now