– Zadziwiające, nawet podczas snu nie mogę dostać się do twojego umysłu.

Krzyknęłam i spadłam z łóżka. Serce boleśnie obijało mi się o żebra. Usłyszałam pstryknięcie palcami, po czym pomieszczenie wypełniło światło. Na krześle obok łóżka siedział Ames z założoną nogą na nogę i rękami położonymi na złotych podłokietnikach. Wyglądał na rozbawionego.

Wstałam i jęknęłam. Chyba stłukłam sobie kość ogonową.

– Jesteś porywaczem, królem, mordercą i w dodatku zboczeńcem? – zapytałam mocno zirytowana i zdałam sobie sprawę, że moje wcześniejsze postanowienie, aby go nie wkurzać, poszło w diabli. Zesztywniałam ze strachu, nie wiedząc, czego się po nim spodziewać, lecz Ames tylko się zaśmiał.

– Tak, dokładnie w tej kolejności. – Iskierki rozbawienia zatańczyły w jego świecących oczach.

Odprężyłam się nieco, widząc, że nie ma zamiaru wyrządzić mi krzywdy.

– Łatwo cię wystraszyć – stwierdził.

– Tak, cóż, może dlatego, że zostałam porwana i jestem przetrzymywana pod ziemią w królestwie jaszczurów, nie wiedząc, kiedy wrócę do domu?

– Gwarantuję, że jeszcze ci się tutaj spodoba.

– Gwarantuję, że jeszcze pożałujesz, że mnie tu przetrzymujesz – odparowałam.

Przyjrzał mi się uważnie, po czym uśmiechnął się i powiedział:

– W to nie wątpię.

Odwróciłam się od niego i udałam się do łazienki, w duchu licząc, że jak wrócę, Ames zniknie, a ja spędzę resztę nocy na zaczytywaniu się w różnorodnych zaklęciach.

Kiedy wyszłam, już go nie było.

***

Słońce wstało dokładnie o ósmej, czyli wynikało z tego, że dobę dzielono po równo na noc i dzień. Dwanaście godzin jasności i dwanaście godzin mroku. Po nocnym czytaniu, czułam się jak zombie. Wizyta Amesa lekko mnie przeraziła, co pomogło mi w zachowaniu trzeźwości umysłu i prawie skończyłam trzecią księgę, jednak nadal nic przydatnego nie znalazłam. Za to dowiedziałam się, jak zdobyć miłość lub przyjaciół. Kluczem do wszystkiego było serce żaby.

Jednym słowem: ohyda.

Magiczne wózki przywiozły śniadanie koło ósmej trzydzieści. Kiedy otworzyły się drzwi, zobaczyłam, że Elias powrócił na straże. Znowu dostałam masę jedzenia, której nie byłam w stanie w całości zjeść.

Drzwi otworzyły się ponownie, gdy pochłaniałam naleśniki z truskawkami, a do środka wkroczył zamaskowany. Spięłam się, przypominając sobie jego palce odziane w skórzaną rękawiczkę na moim gardle.

– Za pół godziny masz spotkanie z Ignatią – mruknął. – Przyszykuj się.

I wyszedł, nie oglądając się za siebie.

To była moja szansa na poproszenie Ignatii o pomoc. Dokończyłam jedzenie w ekspresowym tempie i wręcz pobiegłam do łazienki, gdzie znowu znalazłam ciuchy – tym razem czarne spodnie, koszulkę i bieliznę. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i gotowe. Nie znalazłam suszarki, więc zaplotłam mokre włosy w luźnego warkocza.

Wyszłam na korytarz, a zamaskowany niezmiennie na mnie czekał. Stał naprzeciwko wyprostowany jak struna. Nie wiedziałam, co zrobić z rękami, żeby przestały się trząść, więc zaczęłam bawić się końcówką warkocza.

– Idziemy? – spytałam, próbując udać nonszalancję, ale sama słyszałam, jak drżał mi głos.

Elias skinął głową i ruszył korytarzem, jednak nie złapał mnie za łokieć jak poprzednio. Znowu czekała nas trasa identycznie wyglądającymi korytarzami, jednak dzisiaj zauważyłam, że ciężkie zasłony odsłonięto, przez co okna wpuszczały słońce, które zamieniało posadzkę w migoczący marmur.

Pogrzebany świat | ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz