23. Dwóch gniewnych, jeden z nich zagubiony.

5.7K 571 33
                                    

Noc zapadła już bardzo dawno temu. Pokój oświetlały jedynie niemrawe blaski lamp ulicznych. Wiatr delikatnie muskał moje policzki i odsłonięty kark, raz po raz przyprawiając mnie o zimne dreszcze. Deszcz zacinał mocno w pokryte parą szyby, sprawiając, że poczułem się jeszcze bardziej zdołowany niż wcześniej. Potarłem dłońmi twarz, chcąc jakoś doprowadzić się do porządku. Tak bardzo chciałem zapalić, jednak nie zrobiłem tego. Miałem to rzucić, więc tak też uczyniłem. Zdawałem sobie doskonale sprawę z tego, że jedno przymknięcie oka, doprowadzi do dalszych, niby drobnych uchyleń, a na to nie mogłem sobie pozwolić. Przynajmniej nie w moim stanie. Nie teraz.


Pewnie zastanawiacie się dlaczego jeszcze nie spałem? Dlaczego do cholery nie leżałem w łóżku z dziewczyną, o której śniłem od tygodni, tylko odmrażałem sobie tyłek na tym zalanym od deszczu parapecie? Powód miał ponad metr osiemdziesiąt wzrostu i spał na mojej kanapie w salonie. Patrzyłem jak jego klatka piersiowa unosi się i opada spokojnie pod ciepłym kocem, który na niego narzuciłem. Chłopak był tak młody i tak cholernie niewinny gdy spał. Najgorsze było jednak w tym to, że był kopią Jamesa. Dwadzieścia lat młodszego Jamesa. Te same mocne rysy twarzy. Te same blond pasma. Identyczne błyszczące, niebieskie oczy. Patrzenie na niego było istną torturą, bo za każdym razem gdy na niego spoglądałem, widziałem przyjaciela, którego nie udało mi się ocalić.


Chciało mi się śmiać, gdy pomyślałem, że to on nam go zesłał. Że zdecydował się dać nam szansę na odkupienie własnych win, ratując innego człowieka przed czynem, który sami chcieliśmy popełnić dziesiątki razy. Michael Harrison. Najstarszy syn Jamesa Harrisona. Kurwa. Chciało mi się tak bardzo śmiać. Na cały głos. Zamiast tego, jak rasowy prześladowca, po prostu siedziałem i na niego patrzyłem. Bałem się bowiem, że się obudzi i znowu postanowi nam uciec. Zatrzymaliśmy go jednym ważnym zdaniem, którego nie spodziewałby się nawet za sto lat.


„ Znaliśmy twojego ojca. Był naszym najlepszym przyjacielem. Jeśli myślisz, że pozwolimy tobie popełnić ten sam błąd co on, to bardzo grubo się mylisz".


Chłopak postanowił z nami zostać pod jednym warunkiem. Wyjaśnienia mu wszystkiego związanego z jego ojcem. Chciał usłyszeć jego historię, a ja nie byłem pewien czy powinniśmy ją zdradzać. Czy byliśmy na to gotowi. James zmarł przecież kilka tygodni temu, a my nadal byliśmy w żałobie. Najważniejsze było jednak to, czy jego syn był gotowy na usłyszenie tak ciężkiej historii. Znał go przecież jako swojego ojca, a nie jako zagubionego, załamanego człowieka.


- Możesz przestać się tak na mnie gapić? - Dotarł do mnie jego zachrypnięty głos. - Wiem kim jesteś i wiedz, że nie dam się tak łatwo zgwałcić. - Westchnąłem jedynie głośno po raz tysięczny w jego obecności. Michael był jeszcze bardziej irytujący od swojego ojca. Był dodatkowo koszmarnie cyniczny i po prostu nieokrzesany. Miała czekać mnie z nim długa noc. Bardzo długa noc.

- Zamknij się i śpij. - Odparłem jedynie.

- Jaki milutki.

- Powiedziałem: zamknij się i śpij Michael. Nie denerwuj mnie nawet.

- Jesteś ode mnie tylko trochę starszy, a zachowujesz się jak stary dziad. - Rzuciłem poduszką prosto w jego roześmianą gębę.

- Ktoś tutaj musi być dojrzały skoro ty zachowujesz się jak czternastoletni prawiczek.

- Auć! - Zawołał, gdy mijałem go idąc w stronę swojej sypialni. - Uderzyłeś mnie prosto w miejsce na mojej dupie zwane: Mam to gdzieś.

- Dorośnij. - Odparłem zamykając za sobą drzwi. Nie udało mi się jednak ukryć uśmiechu rozbawienia. Potyczki słowne z tym dzieciakiem mogły okazać się bardzo komiczne.

Darling I'll jump with you - WYDANE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz