Prolog

1.4K 46 3
                                    

Wszyscy uczyliśmy się w jednej szkole, często spędzaliśmy razem czas, ale ostatni rok wyglądał tak jak każdy z nas myślał. Byliśmy pochłonięci nauką, aby wyniki na koniec naszego ostatniego roku były jak najlepsze. Aby każdy z nas mógł iść na wymarzoną uczelnie. 

Dlatego przez ten rok spotykaliśmy się wyjątkowo rzadko. Dwa dni po zakończonych egzaminach SAT, Veronica Rose – moja najlepsza przyjaciółka - poprosiła abyśmy się spotkali w naszej ulubionej knajpie, która należała do rodziców Leo, ponieważ ma dla nas świetną wiadomość. Nie chciała mówić przez telefon, bo uznała, że chcę zobaczyć nasze miny, ale zapewniła, że nam się to spodoba.

- Zapewniam, że to co wam zaraz powiem zwali was z nóg, będziecie w cholerę przeszczęśliwi. – zaczęła blondynka, gdy już wszyscy siedzieliśmy na patio przy kawiarni. – Nie mamy jeszcze wybranego miejsca, do którego moglibyśmy pojechać, bo uznaliśmy, że namioty nad jeziorem to średni pomysł, prawda?

- No tak – potwierdził Matt.

- Tak się składa, że moja kochana babcia Lucy wyjeżdża do Londynu na miesiąc albo i dłużej, by spędzić czas z wujkiem Robertem. Dokładnie za tydzień, a ja mogę jej zaproponować, że zajmę się jej domem przez ten czas i was ze sobą zabiorę.

- Czekaj, ale przecież twoja babcia mieszka w cholernym Malibu, ponad tysiąc pięćset mil stąd. Więc jak to by miało się udać? – stwierdził zrezygnowany Leo, którego poparł Conrad kiwając głową.

- Nie mamy już czternastu lat, że każde wakacje musimy spędzać z rodzicami lub w swoim gronie, ale nie dalej niż w ogródku Matta. Jesteśmy już dorośli, a to możliwe, że ostatnie nasze wspólne wakacje – odpowiedziała dziewczyna, patrząc na nas po kolei.

Tak już było, nasze wspólne wakacje zawsze odbywały się jedynie nocami spędzonymi u kogoś z nas w domu albo w ogrodzie Matta. Miał dużą posiadłość. Za jego domem, mieścił się domek letniskowy z basenem, w którym spędzaliśmy czas.

- Wiecie co? Nie wiem jak wy, ale wycieczka do Malibu podoba mi się w cholerę, nie widzę inne opcji niż ubłagać rodziców i sprawdzić samolot najlepiej jak najszybciej. Vero ma rację, możliwe, że za rok nie będziemy już mieli takiej okazji. Niedługo każdy z nas pójdzie swoją ścieżką, a ja chętnie jeszcze popatrzę na wasze brzydkie mordy. – wtrącił Matt, uśmiechając się szeroko.

Siedzieliśmy tak z dobrą godzinę i zastanawialiśmy się nad tym co zrobić, aby nasi rodziciele zgodzili się nas wszystkich puścić. W końcu wycieczka osiemnastolatków nad morze, nie daleko pięknego i imprezowego miasta jakim było Los Angeles mogła skończyć się źle.

Rodzice jak to rodzice, zaczęli prawić nam morały, że to niebezpieczne i strasznie daleko. Że może nam się coś stać.Na szczęście Veronica miała asa w rękawie. A była to jej ciotka Sofia, która również mieszkała w Malibu, z synem i mężem. Kilka domów obok babci Lucy.

 Była luźną babką. Vero miała z nią naprawdę świetny kontakt, ale mieszkały od siebie daleko, dlatego też nie widywały się za często. Sofia była siostrą taty dziewczyny, miała też drugiego syna, ale ten wyjechał na studia więc raczej rzadko bywał w domu. Miałam okazję poznać ją i jej rodzinę kilka lat temu, gdy przyjechali w wakacje do rodziny Rose.

Blondynka skontaktowała się z nią i powiedziała o wszystkim. Kobieta uznała, że to bardzo dobry pomysł, dom nie będzie stał pusty tyle czasu, a ona będzie miała na nas oko. Skontaktowała się z naszymi rodzicami i im wszystko przekazała. Okazało się nawet, że każdy z nas mógł sobie dorobić podczas tego pobytu, pracując przy plaży w kawiarniach, lub wypożyczalniach sprzętu wodnego.

Więc teraz jedyne co nam zostało to utwierdzić rodziców, w tym, że to świetny pomysł.

Nie ukrywam było strasznie ciężko, szczególnie z mamą Conrada. Był jedynakiem, jego mama troszczyła się o niego wyjątkowo mocno jak na kogoś kto był już dorosły. Tata chłopaka zostawił ich, gdy ten miał czternaście lat. Od tamtego momentu Conrad nie chcę mieć z nim bliskiego kontaktu.

Z Leo i Mattem poszło dosyć szybko, mimo że oboje pochodzili z rodzin, w których nic nie brakowało ich prawni opiekunowie stwierdzili, że może lepiej jak trochę tam popracują, bo nie będą mieli tyle czasu na zabawę. Jakby to powiedzieć nie byli może milionerami, ale zawsze dostawali to na co chcieli i nie koniecznie musieli tam pracować. Podobnie jak Veronica, której mama i tata jakiś czas temu otworzyli dobrze rozwijającą się firmę turystyczną i zarabiali nieźle.

U mnie nie było źle, ale wychowywałam się jedynie z mamą, która musiała pracować na mnie i na moje dwie młodsze siostry. Mia miała czternaście lat, a Bella piętnaście. Nasz tata, gdy ja miałam sześć lat wpadł w nałóg alkoholowy. Wciągnął w to moją mamę, ale na szczęście babcia, jednocześnie matka Isabelle interweniowała w odpowiednim momencie. W ciągu roku mama zdecydowała się rozwieźć z moim ojcem, a my z nią zamieszkałyśmy. Od tamtego momentu rzadko się z nim widuję. Nie jeździmy do niego regularnie ani on nie przyjeżdża do nas. Jeśli już się widzimy to tylko podczas imprez rodzinnych lub innych tego typu wydarzeniach.

Czasem odczuwałam w swoim życiu brak ojca, ale zbiegiem czasu zdążyłam się przyzwyczaić. Nie czujemy do niego przywiązania, bo najwięcej czasu spędziłyśmy z mamą, a on ma nową rodzinę z inną kobietą. Miałam okazję ich poznać podczas moich siedemnastych urodzin.

Ja jako najstarsza z rodzeństwa nigdy nie pracowałam, bo mama uważała, że to nie konieczne i muszę skupić się na nauce. Niestety ja bardzo nie lubiłam się uczyć. Mimo to starałam się na tyle ile mi się chciało, aby wyniki w szkole nie były najgorsze.

Gdy już wszystkim nasi prawni opiekunowie pozwolili lecieć do słonecznego Malibu, byliśmy podekscytowani. Sprawdziliśmy samolot, kupiliśmy bilety i nie mogliśmy się doczekać dnia wylotu. 

Wakacje w Malibu (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz