2. Piekielna ścieżka.

Start from the beginning
                                    

I co było w tej chwili najgorsze? Co tym ponownym ciosem nie do  zniesienia, który wycelował we mnie tak bez uprzedzenia? Otóż to, że ten mur o którym wspominałam, rozpierdolił się w drobny mak,  gdy tylko poczułam jego ciepło na swoim ciele. Jak tylko go zobaczyłam, zobaczyłam że żyje... jednocześnie chciałam go zabić ponownie, żeby czuł taki sam okropny ból jak ja nieustannie przez te dwa lata. I tak, to wszystko co mówiłam, że było lepiej- nie było. Nawet dzisiaj rano, gdy spojrzałam w swoje lustro w łazience z nienawiścią do siebie, że pozwoliłam go zabić, rozbiłam szkło, które posypało się tak, jak mój stan emocjonalny teraz. To było popieprzone, jeden człowiek, jedna sekunda sprawia że wszystko leciało jak kamień do oceanu bez dna. Nie ma pewności czy tam jest dno, nie ma pewności czy to że zatonie nie wypłynie na
powierzchnie. Zawsze mnie to rozbawiało, przecież nie to nie możliwe żeby jedna osoba stworzyła chęć samobójstwa, chęć  goryczy, chęć cierpienia. Dosłownie mnie to bawiło, gdy znajomi wciskali mi taki kit. Bawiło mnie to momentu, gdy sama się o tym  nie przekonałam na własnej skórze.

A tak właśnie było z Lorenzo Carterem.

Nie wiem ile czasu minęło, ale gdy zdałam sobie sprawę że straciłam kontakt ze światem, udało mi się ocknąć ale w tej samej chwili zorientowałam się, że już nie czułam tamtych dłoni, a coś innego. Coś pustego... bez żadnego głębszego znaczenia. Zaczęłam się wiercić w miejscu, chcąc wyczuć gdzie tak naprawdę jestem i po krótkiej orientacji w terenie
zorientowałam się, że leżę na czymś miękkim.

Dźwięki dudniącej muzyki powróciły do mnie ze zdwojoną siłą, jakbym wylała wodę z uszu. Wykrzywiłam twarz w delikatnym grymasie, gdy po oczach zaczęły mi migać kolorowe ledy klubowe. Bardzo powoli rozkleiłam przymknięte powieki, które niemiłosiernie mnie piekły i zamrugałam kilkukrotnie, chcąc pozbyć się z nich czarnych plamek, oraz wyostrzyć przestrzeń wokół siebie. Z cichą
nadzieją, że ujrzę właśnie to co przed omdleniem, przeskanowałam tępym, leniwym i przyćmionym spojrzeniem to co miałam w zasięgu wzroku, czyli jak przypadło: kula dyskotekowa, która właśnie tak wkurwiająco
napieprzała mi po ślepiach. Moje mięśnie były cholernie zdrętwiałe i spięte, jakbym nie mogła poruszyć żadną z kończyn, bo sprawiało mi to niewyobrażalny wysiłek. Nie czułam jego obecności, a może to był tylko bardzo realistyczny sen? Tak, zdecydowanie tak.

Przeciągnęłam się, wyczuwając coś twardego pod potylicą, a jak się wkrótce zorientowałam, były to czyjeś kolana, które wbijały mi się w tył
głowy, które niemiłosiernie pulsował, podobnie jak skronie. Wyczułam, że obejmują mnie znajome ramiona w asekuracyjnym geście, jednak po towarzyszącym mi zapachu nie poczułam żadnej wody kolońskiej, tylko słodką woń perfum mojego chłopaka. Poruszyłam się na tyle znacząco, że zwróciłam na siebie jego uwagę, ponieważ nagle wykonał gwałtowny ruch, aż głowa spadła mi na kanapę, przez co wydałam z siebie cichy, przeciągły jęk.

   - Anastasia, kochanie?- tym razem to nie on, a Lucas złapał moją twarz w dłonie, przekręcając ją na siebie, aby spojrzeć mi w oczy, aż coś ćwiknęło mi w szyi od niewygodnej pozycji. - Kochanie, powiedz proszę, że mnie słyszysz. - powtarzał głośno i wyraźnie, sprawiając że moje bębenki niemal się rozerwały na strzępy.

   - Tak... - wykrztusiłam z trudem, ledwo poruszając wyschniętymi wargami.

  - Chryste, Anastasia nie rób mi tego więcej... cholernie się wystraszyłem, gdy zobaczyłem że straciłaś przytomność, gdy rozmawiałaś z tym gościem od klubu. - odetchnął z wyczuwalną w głosie ulgą, gładząc dłońmi moje policzki. - Jak się czujesz? Wszystko dobrze? Powinniśmy pojechać do szpitala... tak, koniecznie. Zaraz tam pojedziemy. - paplał jak nakręcony niczym zaprogramowane urządzenie.

   - Ja... jaki gość...? Kogo masz na myśli?- wychrypiałam ciężko, dopiero teraz czując jaką miałam saharę w przełyku.

Lucas otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale w tym samym momencie przez jakieś przeszklone drzwi weszła długonoga blondynka, która widząc że odzyskałam przytomność, otworzyła szerzej oczy i opadła obok mnie na kolana.

Burned Layout [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now