Code Two: "Music"

17 4 0
                                    


Dobra, jest kolejny. Cieszę się, że ktoś to czyta, nawet jeżeli to tylko jedna osoba. Dajcie znać, jeśli się mylę 🫰🏻
Myślę, że powoli wracam do życia jeśli chodzi o pisanie i mam nadzieję, że nie spieprzę tego za bardzo.

***





Deszcz złapał ich w połowie drogi do domu Tinna.
Pora deszczowa w Bangkoku była nieprzewidywalna, czego Gun naprawdę nienawidził z całego serca. Deszcz był niczym, jednak kiedy zaczynało grzmieć, chłopak dosłownie wyskakiwał z butów.

Brama otworzyła się automatycznie, dzięki czemu Tinn swobodnie wjechał na podjazd swojego rodzinnego domu i wyłączył silnik. Piosenkarz myślał, że nigdy nie przyzwyczai się do widoku swojego chłopaka za kółkiem. Tinn prowadzący samochód był tak skupiony na drodze, ręce zaciskające się na kierownicy i błyszczące oczy patrzące przez przednią szybę, wyglądało to tak majestatycznie, że Gun mógłby umrzeć od samego widoku.

-Coś nie tak? - starszy chłopak spojrzał na niego z uniesionymi brwiami i zmartwionym spojrzeniem.

-Nie, w porządku - Gun uśmiechnął się, otwierając drzwi od strony pasażera, aby wysiąść z auta. Odkąd Tinn wyjechał z miasta, Gun był w tym domu tylko raz, kiedy przyniósł dokumenty, które jego chłopak zostawił u niego przypadkiem.

Dom jego byłej dyrektorki był duży, nie, duży to mało powiedziane. Można go było nazwać niewielką willą. Gun wiedział, że jego chłopak wychował się w nim i nie było to w jego mniemaniu coś wielkiego, jednak muzyk zawsze czuł się w tym domu jakby wstąpił do innego wszechświata.

Tinn przepuścił młodszego w drzwiach, gdzie już w progu powitał ich zapach pieczonego kurczaka. Po raz kolejny Gun oddał w myślach hołd umiejętnościom swojego przyszłego teścia.

-Jesteście - Photjanee przywitała ich, kiedy tylko zdjęli buty, jednak nie dała dojść do słowa żadnemu z nich - Tinnaphob Jirawatthanakul, jedyny synu tej rodziny, czy możesz mi wyjaśnić…

Tinn nie dał swojej matce dokończyć zdania, wyciągając z kieszeni woreczek strunowy, w którym znajdował się jego telefon.

-Wybacz, Mae. Zaspałem i pakując walizkę do auta upuściłem go do kałuży, od tamtej pory nie chciał działać.

Kobieta westchnęła cierpiętniczo, przekładając dłoń do głowy.

-Jeszcze niedawno byłeś takim idealnym dzieckiem, Tinn…

-Ale dorósł, kochanie - śmiech jej męża dobiegł z kuchni, a już po chwili ojciec Tinna pojawił się przy nich w przedpokoju, dłoń kładąc na ramieniu żony - może w końcu mu na to pozwolisz?

Photjanee uśmiechnęła się na te słowa, kiwając lekko głową.

-Obiad będzie niedługo, możecie pomóc nakryć do stołu.

Po tych słowach weszła do salonu, nie oglądając się za siebie.

-Jest trochę zdenerwowana - ojciec Tinna pochylił się do nich i dodał trochę ciszej, robiąc w powietrzu cudzysłów palcami - ma "TE" dni.

Gun starał się nie zaśmiać, ale Tinn nie był na tyle taktowny i zachichotał cicho razem ze swoim ojcem.

**##**

-Tinn, jak mieszkanie? - Photjanee spojrzała na syna, który momentalnie zatrzymał się z łyżką w połowie drogi do ust - Nie podoba się?

-Mae, jeszcze nic mu nie mówiłem - Tinn odchrzaknął, widząc jak jego chłopak przestaje jeść i spogląda na nich, orientując się że chodzi o niego - Możemy do tego wrócić po kolacji?

-Myślałam, że od razu o tym porozmawiasz, Tinn. Gun nie musiałby męczyć się tak w tej… - zawahała się, aby nie powiedzieć czegoś głupiego - pracy.

-O co chodzi? - Gun w końcu nie wytrzymał i odłożył sztućce, irytując się lekko, kiedy matka z synem rozmawiali o nim jakby go nie było - co jest nie tak z moją pracą?

-Tinn mówił nam, że pracujesz, aby opłacić akademik - Ojciec Tinna także skończył posiłek w połowie, aby dołączyć do rozmowy - rozmawialiśmy razem z jego mamą, po tym jak Tinn pojechał na kampus. Jeszcze kiedy był w gimnazjum, kupiliśmy małe mieszkanie na terenie akademickim, ma dwa pokoje, więc…

-Tata chce powiedzieć, że moglibyście zamieszkać tam razem - dokończyła za niego kobieta.

Nastolatek był w niemałym szoku, kiedy to usłyszał.

-Gdzie jest haczyk? - zapytał. Było to pierwsze, co ślina mu przyniosła na język.
Dopiero po chwili zorientował się, że mogło to zaboleć nie tylko matkę Tinna, ale i jego samego.

-Nie ma - Photjanee skrzywiła się, po czym odkroiła kawałek kotleta i włożyła go do ust, kontynuując dopiero po przełknięciu - Uznałam, że Tinn nie skupi się na nauce odwiedzając cię codziennie w akademiku. Za kogo mnie macie? Też byłam młoda i wiem doskonale jak to wygląda.

-Gun, mama naprawdę się stara - Były przewodniczący położył dłoń na udzie swojego chłopaka, wyczuwając jego niepewność - Jeżeli chcesz, możesz pojechać tam ze mną jutro i zobaczyć mieszkanie. Jeszcze nic w nim nie robiłem, bo…

-Jutro też mam pracę, Tinn - Gun burknął, grzebiąc widelcem w talerzu.

-Właśnie, to kolejny powód. - Photjanee znów zaczęła mówić - Wiemy doskonale, że twoje stopnie w liceum nie były zbyt… Aby nie być zbyt dosadnym, idealne…

-To już było dosadne - ojciec odchrząknął w rękę, ale zignorował spojrzenie żony, niezadowolonej z tego, że ktoś jej przerwał.

-Martwię się jedynie, że nauka, próby zespołu, prawdopodobnie będziecie także grać na małych i większych wydarzeniach… Do tego praca, myślę, że mogłoby cię to odrobinę przerosnąć. Gun, ignorując moją niechęć do ciebie na początku…

-Przepraszam, ale nie chcę się narzucać. - Chłopak w końcu przerwał - Naprawdę jestem w stanie zarobić na akademik, to nie problem.

-Gun, mama się stara…

-Mówisz to drugi raz, Tinn. - piosenkarz wziął głęboki wdech, aby nie zdenerwować się jeszcze bardziej niż w tej chwili - Może ty lubisz mieć życie układane przez rodziców, ale ja nie chcę żyć na kocią łapę w mieszkaniu, za które płacą twoi rodzice.

-Prawdę mówiąc, już nie płacimy - ojciec Tinna spojrzał na nich z uśmiechem - kupiliśmy je dla Tinna. Jest jego własnością w dokumentach, tak naprawdę, nawet jeśli nie zgodzimy się, żebyś z nim zamieszkał, to jego decyzja.

-Gun, pomyśl - Starszy chłopak spojrzał na niego błagalnie - rachunkami możemy się podzielić, ale zobacz jak odciążysz swoją mamę.

Tinn postawił wszystko na ostatnią, najcięższą kartę. Przez chwilę jego chłopak siedział cicho, prawdopodobnie jeszcze raz zastanawiając się nad argumentami Tinna i jego rodziców, dopiero po długich minutach w końcu się poddał.

-To był cios poniżej pasa, Tinn - wyznał, wzdychając - ale masz rację. Jednak…

-O! Już jest jakieś "Ale"! - Tata Tinna zaśmiał się, stukając łyżką o talerz.

-Nadal chcę pracować. Może nie tyle co wcześniej, ale nie chcę, żeby moja mama musiała płacić za wszystko.

-Widzisz, mieszkanie razem ma swoje plusy. Dzielenie kosztów i te sprawy - ojciec poruszył brwiami, wprawiając chłopców w zakłopotanie - a z drugiego pokoju możesz zrobić studio, znaczy… - przerwał, kiedy żona rzuciła mu ostre spojrzenie - spać w nim. Tak, przecież będziesz tam spał, jaki ja głupi…

-Za to ja, kochanie, nie jestem - Photjanee ku zdziwieniu wszystkich uśmiechnęła się lekko - drugi pokój możecie używać do nauki, lub gry, jak wolicie. To wasza decyzja. Jesteście dorośli.

Gun wiedział, że kobiecie mówienie tego przychodzi z trudem, dlatego z każdym jej słowem był jej coraz bardziej wdzięczny.

Naprawdę, nie spodziewał się po niej, że pozwoli im razem mieszkać podczas studiów, a co dopiero… Spać w jednej sypialni.

Muzyk nagle uświadomił sobie co to znaczy i zarumienił się obficie.
Oni będą… Co nocy… Spać w jednym łóżku!

Code 637: Always and Forever ||TinnGun|| Where stories live. Discover now