⚜️Pierwszy dzień⚜️

15 2 0
                                    

Harry szedł spokojnym krokiem przez ulicę. Światło ulicznych lamp świeciło oświetlając mu chodnik. Była zaledwie piąta nad ranem, zielonooki zmierzał teraz do jednego z barów skąd kominkiem mógł dostać się do swojego miejsca pracy. Podróż nie była długa i gdyby nie o, że brunet lubi poranne spokojne spacerki aktualna godzinna podróż zajęłaby mu zaledwie dwadzieścia minut. 

Wszedł do baru witając się z barmanem- Arielem, który z uśmiechem na ustach przywitał się z nim czyszcząc szklanki przygotowując je na dzisiejszy dzień.

Miejsce to było dość przytulne, drewniane stoły zawsze miały na sobie świeże kwiaty, na ścianach było wiele obrazów które zostały namalowane właśnie przez Ariela który spoglądał na niego z za lady. Sama lada była równie ładna co sam lokal, miała na sobie wiele kwiatów, szczególnie paproci które właściciel - Nevile Longbotoom bardzo lubił.

Blat był zawsze wypolerowany i wyczyszczonu ponieważ to miejsce na którym Ariel podawał klientom drinki i napoje które tworzył. Obok lady stały także wysokie krzesła na których siadały osoby które najczęściej przychodziły do baru same i nie miały z kim porozmawiać. Siadały wtedy obok i prowadziły przyjemną konwersację z barmanem, który zawsze chętnie z nimi rozmawiał, lubił gdy ludzie z nim rozmawiali, wtedy zawsze chętniej wykonywał swoją pracę i nie nudził się tak bardzo, szczególnie o porannych porach gdy ludzi było bardzo mało.

Brunet jednak ominął ladę i skierował swoje kroki w stronę tyłu lokalu. Przeszedł przez drzwi do pokoju z znakiem "nieupoważnionym wstęp wzbroniony" i zamknął je za sobą. Ruszył w głąb przytulnego pokoju i stanął przed wielkim kominkiem zabezpieczonym zaklęciami by nikt nieupoważnionym się w nim nie znalazł.

Z miski stojącej obok wziął garść proszku fiu i wszedł do środka. Już po chwili zniknął w zielonych płomieniach,  wychodząc w kominku znajdującym się na tyłach sklepu Wesley'ów w którym dzisiaj zaczyna swój pierwszy dzień w nowej pracy.

Otrzepał się z popiołu, który znajdował się na jego ubraniach i z uśmiechem przeszedł do biura Freda i Georga którzy kazali mu się tam stawić.

Wziął głęboki oddech i zapukał do drzwi, gdy usłyszał pozwolenie na wejście to otworzył drzwi i powoli wszedł do środka.

Zaśmiał się pod nosem patrząc na dwóch braci którzy siedzieli przy różowym biurku w kolorowych marynarkach z obrazkami zwierząt na nich.

-Harry!- krzykneli bliźniacy patrząc na młodszego bruneta.

- Jak miło Cię widzieć, usiądź podpiszemy umowę o pracę i pokażemy Ci co i jak, a jak wszystko pójdzie dobrze..

- .. to jeszcze dzisiaj obsłużysz swoich pierwszych klientów.- dokończył z uśmiechem George.

- Poza tym zaraz przekażemy Cię do Toma, to będzie twój współpracownik - powiedział Fred.

- To on zrobi Ci szkolenie, mamy nadzieję, że się dogadacie, a jak nie to już nie nasza wina- zaśmiali się.

...

Harry właśnie kończył się przebierać w swój strój do pracy. Był dość dziwny, jednak spodobał mu się. Zwykłe czarne spodnie które ładnie podkreślały jego kształty, niebieska koszulka oraz pomarańczowy bezrękawnik z logiem firmy Wesley'ów na przodzie. Gdy wyszedł z pomieszczenia dla pracownika wpadł jednak na kogoś.

Wysoki szatyn stał teraz nad nim oferując mu dłoń by wstał z podłogi na którą ten chwilę temu upadł. Potter jednak nie przyjął jego dłoni wstał sam na nogi i stanął przed nieznajomym.

Coś mu w nim nie pasowało. Nie wiedział jeszcze co jednak nieprzyjemnie mu patrzyło z oczu, a jego aura była niezwykle zimna.

Uśmiechnął się jednak i przedstawił się.

- Cześć, Harry Potter jestem - wyciągnął dłoń. Nieznajomy mężczyzna uścisnął mu ją i spojrzał na jego strój.

- Tom, sądząc po stroju to ciebie mam dzisiaj oprowadzić- powiedział.

- Tak to ja

- Świetnie, chodź w takim razie za mną

...

Tom okazał się jednak nie taki zły. Harry chodź nadal nie był do niego przekonany naprawdę świetnie się bawił przy całym szkoleniu. Dzięki temu, że młody Potter znał ten sklep jak własną kieszeń oszczędzili dużo czasu, musiał nauczyć się tylko co robić w niektórych sytuacjach i jak korzystać z kasy.

Przez ten czas do sklepu wchodziło wiele osób. Fred i George witali każdego i stali przy kasie obsługując klientów którzy zawsze wychodzili z uśmiechem na ustach i paroma rzeczami które nie były im potrzebne, jednak na które dali się przekonać dzięki bracią Wesley.

Po trzech godzinach szkolenia Harry w końcu został wystawiony na próbę. Stanął koło lady i z uśmiechem na ustach przywitał pierwszego w życiu klienta którego obsłużył. Młoda kobieta stająca przy ladzie wystawiała na nią rzeczy które kupuje, było ich dość sporo na co uśmiech Harrego się poszerzył. Skasował wszystko i przeczytał cenę jaka widniała na magicznej kasie.

- 10 galeonów i 5 sykli - uśmiechnął się i przyjął pieniądze które przekazała mu młoda czarownica i pożegnał się z nią polecając wrócenie do Magicznych Dowcipów Wesley'ów. Już chwilę później z mniejszym stresem przywitał kolejnego klienta i z takim samym entuzjazmem obsłużył go.

...

Bliźniacy na początku nie byli pewni czy nie powinni po prostu oddać pieniędzy które Harry im przekazał na otwarcie sklepu po wygraniu turnieju, jednak młody Potter powiedział, że będzie bardziej niż zadowolony by dla nich pracować. Mówił, że musi na swój dom zarobić własnymi siłami, a nie polegać na pieniądzach swoich rodziców czy na tym co wygrał w turnieju.

Teraz patrząc na młodszego bruneta byli z niego bardzo dumni i zadowoleni z tego jaką robotę robi. Wysłali więc Toma by doradzał klientom na sklepie i w ciszy oddalili się do swojego biura by omówić szczegóły kolejnego projektu.

...

Po skończonej pracy Harry wykończony chodź szczęśliwy wracał powoli do domu. Szedł spokojnie ulicą oglądając gwiazdy nad sobą. Słyszał szum wody z pobliskiej rzeki.

Bardzo lubił wodę, przypominała mu o dobrych wspomnieniach które miał z swoimi przyjaciółmi. Hermiona od zawsze lubiła wodę i gdy się spotykali od zakończenia Hogwartu praktycznie zawsze specjalnie dla niej wybierali miejsce blisko wody. Plaże i miejsca koło rzek były już dla nich normalnymi miejscami do spotkań i takie do których często wracali.

Przypominało mu to też o wakacjach na które wybrał się z rodziną Wesley'ów. Wyjechali wtedy nad wodę i przez tydzień mieszkali w domku obok jeziora, codziennie wieczorami były obok niego robione ogniska, a każdy posiłek jedli razem pod parasolem przy wielkim drewnianym stole na zewnątrz. Ach tak, to były dobre wspomnienia.

Uśmiechnął się do siebie i w blasku ulicznych lamp powoli przechadzał się po parku do którego wszedł. Bardzo lubił ten park, był zaledwie kilka minut od jego domu i był bardzo cichy i spokojny, tak jak lubił.

Gdy doszedł do domu od razu położył się do łóżka zapadając w głęboki sen.

...

Hi muffiny!
Pierwszy rozdział! Mamy nadzieję, że się na nim nie zawiedliście, za parę dni będzie kolejny!
~Ksiexycowy, idiotka_pospolita

idiotka_pospolita
ksiexycowy

Harcerskie ideały // DrarryWhere stories live. Discover now