Wreck'n'Roll!

9 0 0
                                    

Znad kotła uniósł się aromatyczny, niebiesko-zielony dym z fioletowawymi akcentami. Mag zanucił radosną melodyjkę, wrzucając do opalizującej na niespotykane kolory cieczy kilka jeszcze ruszających się warzyw.

 - To będzie zupa nad zupy! – wykrzyknął sam do siebie – Hm, starczy, czy jeszcze trochę? Pewnie, że jeszcze trochę! Czy można przesadzić z mandragorą?

Zamieszał, wypowiadając nad kotłem kilka zaklęć, po których potrawa kilkukrotnie zmieniła kolor, gęstość i intensywność świecenia, aż wreszcie ustabilizowała się jako puszysty, ciemnoniebieskikrem. Mag chwycił chochlę i skosztował dania.

 - Och, la la! – wykrzyknął, wzdrygając się przy tym od głowy aż po ukryte pod suknią stopy – Co za smak! Coś niebywałego. Wszyscy będą mi tego zazdrościć!

Jego wzrok padł na fiolki wypełnione przezroczystym płynem, w którym pływały długie, mikroskopijnie cienkie niteczki.

 - A sekretny składnik umiem wytworzyć tylko ja. Nikt inny! – zaśmiał się śmiechem donośnym i do pewnego stopnia aż złowieszczym – Moje kochane geny, Zupełnie zmieniająca charakterystykę dań esencja, stanowiąca o wyglądzie i licznych innych cechach magicznych stworzeń. Uczynicie moje dania niepowtarzalnymi! Dziś wieczorem wszystkim opadną szczęki!

Odszedł od kotła, nucąc przy tym wesołą melodyjkę, aby zająć się porządkowaniem domu. Tymczasem, w kotle faktycznie zaczęło dziać się coś niepowtarzalnego.

Na początku był tylko grudką. Zwykłą grudką powstałą w wyniku przylepienia się kilku składników do bliżej nieokreślonego ciała stałego, które zupełnie przypadkowo napotkały podczas wirowego ruchu wynikłego z mieszania zupy. Najbardziej typowa grudka, o jakiej można pomyśleć. Ale tę grudkę wyróżniało to, że po kilku pierwszych chwilach swojego istnienia zaczęła się zmieniać. Pochłaniając coraz więcej i więcej magii ze składników zgromadzonych w kotle, rozrastała się, przyjmowała różne kształty, odbudowywała części istot, którymi były niegdyś jej składowe. Aż w końcu stała się rzecz najbardziej niepowtarzalna ze wszystkich – w kotle narodziła się... świadomość.
Było mu mokro. To nie było za przyjemne uczucie. Ale oprócz tego było coś jeszcze. I to było coś bardzo przyjemnego, mającego swe źródło w okolicy otworu gębowego.

Do spiczastych uszu maga dobiegło przybierające na głośności siorbanie. Odwrócił się w stronę kotła. Chatkę natychmiast wypełnił wrzask.

 - Moja zupa! Moja wspaniała zupa! Ty... – cały jego gniew skierował się w stronę granatowej kulki o czterech łapach, po której łuskowatym ciele spływały resztki gęstego, kolorowego kremu.

Kulka podniosła dwoje swoich ogromnych oczu na maga. Nie podobały jej się te głośne dźwięki. Tak samo, swoją drogą, jak ta lepkość, którą stwór odczuwała na całym swoim ciele. Gdyby tylko dało się jej pozbyć...
W tym samym czasie mag chwytał za patelnię.
Stworek bardzo mocno skupił się na tym, by usunąć z siebie to łaskoczące, przesuwające się po jego skórze coś. Bardzo chciał tego zwyczajnie dosięgnąć i z siebie zetrzeć. I gdy tak o tym myślał, nagle coś długiego i różowego wyłoniło się spomiędzy jego warg. Wysunęło się kawałek do przodu, po czym zawróciło i plasnęło o jego skórę. Usatysfakcjonowane stworzonko użyło języka do starcia z siebie resztek zupy. Było to podwójnie przyjemne – nie tylko usuwało to niekomfortowe poczucie bycia brudnym, ale na dodatek pozwalało mu znowu poczuć to satysfakcjonujące uczucie, kiedy coś przepływa przez jego gardło. Gdy skończył się myć, podniósł wzrok na brodatą postać stojącą na zewnątrz kotła, która właśnie zamachiwała się patelnią. To śmieszne, ruszające się coś wyglądało zdecydowanie inaczej niż zupa, ale z drugiej strony... niebieski stwór bardzo chciał jeszcze raz poczuć to miłe uczucie w gardle.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 26, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wreck'n'Roll!Where stories live. Discover now