Rozdział czwarty

6.6K 547 313
                                    




CZEŚĆ W ROZDZIALE CZWARTYM WIEWIÓRY 💗

Komentujcie rozdział, wtedy będę wiedzieć co sądzicie o mojej nowej książce! Szczególnie, że to coś nowego...

Możecie też komentować na Twitterze pod hasztagiem 💗

#OFwatt

💗


,,Oh, take this veil from off my eyes.''

Lana Del Rey - Doin' Time

💗

Półtorej godziny jazdy w samochodzie nie było dla mnie czymś wymęczającym. A mimo wszystko czułam się jakby, przejechał po mnie walec. Czułam na sobie intensywne spojrzenie Killiana przez te całe półtorej godziny. Próbowałam się zdrzemnąć, naprawdę próbowałam. Samochód się zatrzymał, a ja spojrzałam na dom, pod którym stanęliśmy.

Wyglądał jak domek z filmów o wakacyjnej miłości. Wysiadłam z samochodu i gdy tylko się odwróciłam, dojrzałam, jak otaczają nas góry, obrośnięte zielenią. Obróciłam się w drugą stronę, a przede mną znajdował się ocean. Zaczęłam iść w jego stronę, a gdy dojrzałam z daleka wielki monolit, myślałam, że śnię. To wyglądało tak bajecznie, że miałam ochotę zacząć biec w jego stronę, ale niestety ktoś przerwał moje rozmarzenie.

Chłopak stanął obok mnie, miał wsunięte ręce do kieszeni spodni.

– Nawet znośnie tu co? – Nie patrzył na mnie, a na ocean. – Babcia lubi tu przyjeżdżać, a ja raz w roku ją tu zabieram.

Zmarszczyłam lekko brwi, brzmiał zbyt miło.

– Jest tu pięknie, a znośny na razie jesteś ty – odparłam i odwróciłam się, by wrócić do Stelli i Vincenta, ale palce Killiana zacisnęły się wokół mojego nadgarstku. – Puść mnie.

Chłopak mocniej mnie pociągnął, a ja omal się nie przewróciłam o swoje nogi.

– Nie wiem, dlaczego moja babcia jest tak w ciebie zapatrzona, ale nie wchodź mi w drogę, zrozumiano?

Jego ton zmienił się w jednej chwili, a złość rozlała się po moim ciele. Szarpnęłam mocniej, a jego palce zacisnęły się mocniej.

– Aktualnie to ty wchodzisz mi w drogę i nie pozwalasz bym odeszła, dupku – wysyczałam przez zaciśnięte zęby. – Nawet nic nie zrobiłam!

Killian przewrócił oczami. Wydłubię mu je.

– Właśnie, że robisz Elodie.

Wzięłam głęboki wdech, w myślach odliczałam do dziesięciu.

– Jeśli moje istnienie cię denerwuje, wybacz, ale to najwyraźniej ty masz problem ze sobą, a nie ze mną. – Szarpnęłam ponownie, a jego palce wyswobodziły mój nadgarstek. – Nie chciałam tu przyjeżdżać. Twoja babcia mnie o to prosiła i jestem tu dla niej.

Nie dałam mu możliwości na odpowiedź, po prostu odeszłam. Zacisnęłam ręce w pięści... Traktował mnie jak pomiota. Nic mu nie zrobiłam, nawet się słowem do niego nie odzywałam... Wypuściłam tlące się we mnie gorące powietrze. Nie będę się tym przejmować, nie będę się przejmować głupim pieprzeniem Killiana Ashers'a. Jeśli tak miał na nazwisko, bo nie miałam pewności, wiedziałam, że jego babcia tak ma...

Nie ważne jak się nazywał dla mnie był Killianem srającym wyżej niż dupę miał.

Stanęłam przy bracie, który już wyciągnął nasze torby. Chwyciłam walizkę i już miałam wchodzić po białych drewnianych schodkach, które prowadziły do domu, gdy obok mnie pojawił się Killian. Wyglądał jakby, chciał zabrać mi torbę. Nie ma chuja.

Our Forgiveness [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now