Rozdział 1 Olivia

1.2K 38 20
                                    

Te wakacje mogły być naszymi ostatnimi, jakie razem spędzimy.

Obudziłam się i zdałam sobie sprawę, że to dziś. To dziś mieliśmy zacząć możliwe, że ostatnie wspólne wakacje w takim składzie. Był dwudziesty piąty czerwca, czwartek, godzina ósma rano.

Od dłuższego czasu planowaliśmy całą ekipą wyrwać się z Manhattanu w Kansas, aby pobyć ze sobą przed rokiem, w którym każdy uda się tam, gdzie marzył.

Samolot odlatywał za trzy godziny, a ja sprawdzałam czy na pewno wszystko wzięłam. Gdy stwierdziłam, że już nic więcej nie potrzebuję i najważniejsze oraz najbardziej przydatne rzeczy mam już w walizce, zaczęłam schodzić na dół. Tam chciałam zaczekać na Veronice, która miała po mnie przyjechać z tatą, a ten miał nas zawieźć na lotnisko. 

Chłopaki mieli się zabrać jednym samochodem, więc ustalili, że zamówią większą taksówkę, aby ich bagaże się do niej zmieściły. 

 Będąc już na dole mama zaczęła po raz kolejny temat wyjazdu:

- Pamiętaj, żeby do mnie dzwonić, najlepiej codziennie. Dbajcie o siebie tam nawzajem i nie pakujcie się w kłopoty.

- Wiem mamo, spokojnie. Jesteśmy dorośli, wiemy co robimy, poza tym nigdy nie naruszyłam twojego zaufania na tyle żebyś miała się czym martwić.

- Tak, ale to aż miesiąc Olivia i będziecie tak daleko od domów pierwszy raz.

- Masz rację, ale właśnie możemy potraktować to jako sprawdzian przed wyjazdem na studia. Zresztą będzie tam Sofia, ciocia Vero i jej wujek Luke, wszystko będzie dobrze, a zanim się obrócisz ja już będę w domu.

Isabelle popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem i krótko westchnęła. Wiedziałam, że się martwiła jak każda matka, ale nie należeliśmy do tych nastolatków, którzy często się upijali i do domu wracali w rękach policji. Też nie mogę powiedzieć, że nie imprezowaliśmy wcale, bo tak nie było, ale potrafiliśmy robić to z głową.

- A co do twoich planów na przyszłość, wybrałaś już konkretną uczelnie?

- Tak. Gdy przyjdzie list zwrotny, to cię poinformuję. 

Tu miałam trochę problem, bo wiedziałam, że mama długo odkładała pieniądze na moje studia, ale ja nie wiedziałam czy chciałam iść gdzieś, gdzie poziom był wysoki i czy w ogóle chciałam wyjeżdżać z miasta. Wolałam coś prostszego i z mniejszym poziomem nauki. Brałam pod uwagę Kansas State University w mieście, ewentualnie przeprowadzka do San Diego i rozpoczęcie nauki na tamtejszym uniwersytecie. Najgorsze było to, że moi przyjaciele o niczym nie wiedzieli. Jeszcze im nie powiedziałam, a powinnam. Boję się jak na to zareagują i co sobie pomyślą, ale nie dam rady ukrywać to w nieskończoność.

- Dobrze - odpowiedziała, a po chwili dodała - nie będę na ciebie naciskać, wybierz najlepiej dla siebie.

- Dziękuję. To co żegnamy się? Veronica będzie za niecałe dziesięć minut po mnie.

Mama pokiwała głową, podeszła do mnie i się przytuliła. Zanim zdążyłam wyjść z domu powtórzyła mi jeszcze kilka razy, że mam dzwonić, uważać na siebie i resztę moich przyjaciół. Taki miałam zamiar, a do tego chciałam się jeszcze dobrze bawić. Bardzo się cieszyłam na ten wyjazd. Mogliśmy wszyscy spędzić ze sobą czas i odciąć się od domowego i ponurego życia w Manhattanie. Nie żeby było jakieś specjalnie nudne i ciężkie, ale reset nam na pewno dobrze zrobi.

Veronica i jej tata właśnie podjeżdżali pod mój dom, gdy usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Wyjęłam go i zobaczyłam, że dostałam sms 'a.

Od Leo: Właśnie pakujemy się do taksówki, za jakieś pół godziny powinniśmy być na lotnisku, a wy jak tam?

Do Leo: My podobnie. Vero już jest więc zaraz będziemy ruszać.

Wakacje w Malibu (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now