Rozdział 9

63 4 7
                                    

Musiałem się dowiedzieć, co kierowało Sarą. Przecież miała chłopaka, więc co mogło być powodem? Czy to było po prostu ucieczką od rutyny, czy może chciała się zemścić? Te myśli męczyły mnie, a brak odpowiedzi tylko pogłębiał mój niepokój.

Dzisiaj był dzień, na który czekałem przez całą letnią trasę. Ostatni koncert. Wspaniała okazja, by dać z siebie wszystko i rozgrzać tłumy. Jednak tym razem nie było mi dane cieszyć się chwilą razem z Emilką. Pustka, jaką odczuwałem wewnętrznie, przyćmiła całą atmosferę.

- Janek, dasz radę. Jesteśmy przy tobie, ja, cały zespół i twoi fani. - powiedziała zachęcająco Ania.

Chciałem krzyknąć, że mnie to nie obchodzi, że to nie zmienia faktu, że nie ma tu Emili. Jednak wiedziałem, że to nie jest właściwy moment. Wziąłem głęboki oddech, próbując ukryć swoje emocje.

Na scenę wyszli już Paweł i Piotr, a teraz przyszedł czas na mnie. Odstawiając myśli na bok, skupiłem się na swojej roli. Nie miałem czasu na rozmyślania, musiałem się skoncentrować. Wbiegłem na scenę, a wrzaski tłumów natychmiast wypełniły przestrzeń. To uczucie było niezwykłe - choć czułem się wewnętrznie pusty, to jednak ten kontakt z publicznością przynosił ulgę.

Koncert przebiegł błyskawicznie. Te chwile, które jeszcze kilka miesięcy temu były jedynie marzeniem, teraz stały się rzeczywistością. Wszystkie lata pracy w końcu zaczęły przynosić efekty, a ja mogłem oddać się swojej pasji. Schodząc ze sceny, słyszałem krzyki fanów, którzy prosili o bis. To dodatkowe pięć minut były tak samo wyjątkowe jak i cały koncert.

Na mojej twarzy malował się uśmiech, który był wyrazem spełnienia. Nie sądziłem, że tyle osiągnę.

Nareszcie czuję się lepiej. Muzyka, którą kocham, znów przynosiła mi przyjemność. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy, ale tym razem były to łzy szczęścia. Emocje związane z tym, co właśnie przeżyłem, były ogromne.

A wtedy, jakby w momencie, ujrzałem ją w tłumie. Czułem, jak moje serce zamarło na chwilę, a moje ciało napięło się niczym struna. Uśmiech, który wcześniej zdobił moją twarz, zniknął bezpowrotnie, ustępując miejsca bólowi i zagubieniu. Wszystko, co wydarzyło się w przeszłości, wróciło.

Nie wiedziałem, co mam robić, jak mam zareagować na jej obecność. Nie chciałem patrzeć, ale jednocześnie nie mogłem oderwać od niej wzroku. To było takie bolesne, wręcz fizycznie odczuwalne. Serce biło mi mocno.

Odczuwałem pragnienie ucieczki, chciałem schować się gdzieś przed tym bólem i konfrontacją. Jednak głęboko wewnątrz wiedziałem, że muszę stawić temu czoła, muszę zmierzyć się z tym, co przeszło mi przez palce. To nie było łatwe, ale pozwoliłem swojemu wzrokowi tkwić na niej, na jej twarzy, na oczach, które kiedyś były mi bliskie.

- Przepraszam za ostatnio, może trochę zbyt się narzuciłam - usłyszałem jej głos, a ona stała już obok mnie

Tym razem byłem bardziej przytomny, choć wciąż ciężko mi było zapanować nad emocjami. Przez to czułem nienawiść w sercu, nienawiść nie tylko do niej, ale także do siebie. Do tego, że nie potrafiłem wyjść obronną ręką z całej tej sytuacji.

- Dlaczego tu przychodzisz? - powiedziałem z irytacją w głosie. Nie chciałem, by tu była, nie teraz.

Chciałam tylko przeprosić i ci coś powiedzieć - zaczęła, jej głos brzmiał niepewnie. - Od Emilki... Dowiedziałam się, że wiesz o mojej zdradzie... Ja naprawdę cię przepraszam, ale nie tylko tobie było wtedy ciężko. Ja już po prostu nie dawałam sobie sama rady. Nie byłam w stanie ci dłużej pomagać. Przez ciebie cierpiałam też ja. Siedziałam wieczorami sama, zastanawiając się, co mam robić, jak cię wspierać. Byłam wewnętrznie rozdarta, bo nie wiedziałam, co jest właściwe. Ale nie umiałam ci tego wtedy powiedzieć, a teraz widzę, jak bardzo cię to skrzywdziło.

Jej słowa wdzierały się we mnie, jak ciosy ostrym narzędziem. Bolały, ale jednocześnie wszystko zaczęło nabierać sensu. Głęboko wewnątrz mnie uświadomiłem sobie, że to była moja wina. Moje uporczywe przywiązanie do przeszłości, niezdolność do odpuśczenia, moje ciągłe wracanie do bólu i zranień - to wszystko stanowiło źródło naszych problemów. To była gorzka prawda, której unikałem przez długi czas.

Czując wewnętrzne pieczenie, przełknąłem twardo ślinę. Spojrzałem na nią, a tam, w jej oczach, dostrzegłem odbicie własnych błędów. To był moment zaskoczenia. Nie spodziewałem się, że w tym momencie zrozumiemy siebie nawzajem, że nasze drogi znowu się skrzyżują. To było jak odkrycie ukrytego klucza, którym otwieramy drzwi do wyjaśnienia i pojednania.

- Ja.... Ja sam nie wiem co powiedzieć, byłem tak zapatrzony. Jak mogłem nie zauważyć, tak bardzo cie przepraszam, ale już się zmieniłem, wyszedłem z tego - próbowałem zachować spokój. Spojrzała na moje blizny, jakby szukając tam odpowiedzi. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Nie potrafiłem znaleźć słów, to już minęło.

- Zerwałam z nim - powiedziała krótko, a w jej głosie była nuta smutku. - Być może już za późno, ale zrozumiałam, że to jest jedyna droga do naprawienia tego, co zniszczyłam.

- Ja... nie wiedziałem, przykro mi - przytuliłem ją, czując jej ciepło. To było takie skomplikowane, tyle emocji, tyle niewypowiedzianych słów.

- Mogę coś dla ciebie zrobić? - zapytałem, chcąc zdobyć choć odrobinę kontroli nad sytuacją. - Może chcesz iść ze mną na kolację?

Jej oczy zabłysły, jakby czekała na tę propozycję.

- Naprawdę? Jeśli to nie problem, to z chęcią - przytuliła mnie ponownie. Ja nie protestowałem, przytuliłem ją mocniej, pragnąc przekazać przez ten gest swoje wsparcie i obecność. Wiedziałem, że jest przygnębiona, chciałem ją rozweselić, choć i sam byłem wewnętrznie zmieszany.

I przez tę miłą chwilę znów czułem się kochany. Zacząłem nucić "What I Was Made For", a ona spojrzała się na mnie i uśmiechnęła. Stare uczucia powracały, ale nie te złe, tylko te najpiękniejsze. To było jak cofnięcie się w czasie, do chwil, gdy nasza miłość była jeszcze niewinna i pełna nadziei. Widziałem przed sobą obraz naszych wspólnych chwil, śmiech, radość, spędzone godziny na rozmowach i spacerach. Te chwile były jak skarby ukryte głęboko w moim sercu, których istnienie chciałem zapomnieć, ale teraz wracały, ożywając wspomnienia. Moje oczy tkwiły na niej, na osobie, która była częścią mojego życia, a która teraz stała przede mną z wyrazem smutku i chęcią naprawienia tego, co zostało zniszczone.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 30, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

You don't like to see my tears | JannWhere stories live. Discover now