A może kurwa ktoś tu jest i mnie straszy?

Zdecydowanie poczułam potrzebę działania. Podeszłam do biurka i otworzyłam szafkę, wyciągając mój składany scyzoryk. Z trzymającym się we mnie przerażeniem na myśli, przeszukałam pokój, kierując ostrze scyzoryka w różne strony.

— Wyłaź ty piekielna zmoro - syknęłam. - Zrobisz jakiś głupi ruch i Cię potne. Znam różne sztuczki.

Nagle poczułam ciepły oddech na moim karku. Oczy mi się powiększyły, a ciało wzniosło dreszcze. Powoli przekręciłam głowę w stronę, z której czułam to dziwne, zbliżające się tchnienie. Moje oczy napotkały człowieka w masce z motywem kościotrupa.

Głośny krzyk wydobył się z moich ust, a jednocześnie cofnęłam się do tylu niemal na oślep. Moje nogi z trudem utrzymywały mnie, a serce biło jak młotem.

Nadal się darłam.

Wycelowałam w niego scyzorykiem.

— Nie ruszaj się — wysyczałam.

Nagle usłyszałam szarpanie za klamkę.

— Amayo, co sie dzieje? - zaczęła mama, ale drzwi były zamknięte. Chuj je zakluczyl.

Spojrzałam w jego kierunku, a on również nagle przeniósł swoje spojrzenie na mnie w którym jasno i wyraźnie był przekaz „Spróbuj pisnąć słówko, a masz przejebane".

Przełknęłam ślinę i drżącym głosem odpowiedziałam:

— Nic, włączyłam horror i sie przestraszyłam.

— Czemu masz zamknięte drzwi?

— Em.. sama nie wiem, zaraz je otworze.

— No dobrze, przynieść Ci kakao i kanapki? - zapytała, a ja starałam sie uspokoić oddech.

Słyszałam ciche parsknięcie, które dochodziło od chłopaka, więc z pewnością ten śmiech był kpiną. W duchu przeklinałam go i siebie za głupotę, którą właśnie było milczenie w kwestii osoby, która postanowiła włamać się do mojego pokoju.

— Nie, dziękuje — odpowiedziałam cicho, nieco speszona.

— Jasne, tylko nie idz spać głodna.

Nie odpowiedziałam już na to. Kiedy usłyszałam, że mama schodzi po schodach na dół, odetchnęłam z ulgą, która zniknęła, gdy znowu popatrzyłam na niego.

— Skad ty sie tu wziąłeś!? - warknęłam.

Przychylił głowę na bok.

— Ślepa, że balkon otwarty?

Przełknęłam ślinę.

— Jak je otworzyłeś? Gadaj, bo Ci coś zrobię!

Chłopak sie zaśmiał, a ten śmiech był okropnie diaboliczny. Brzmiał jak zrodzony z czystego zła. I z całym szacunkiem (choć nie sądzę by na nią jakkolwiek zasługiwał) wygląda upiornie.

— To zrób. Zrań mnie tym czymś, co trzymasz w dłoni.

Rozłożył ręce i zaczął kierować sie w moja stronę. Chuj wchodzi mi na psyche.

Desire Revealed Where stories live. Discover now