1

1.3K 58 8
                                    


Rozdział 1

Mroczki tańczyły przed jego oczami, mieszając się z oślepiającą bielą Skrzydła Szpitalnego. Pierwsze spojrzenia, z początku pełne pełne ulgi, przemieniały się w te skonsternowane. Widział strach powoli malujący się na twarzach, ale czy to nie on powinien być tym, który boi się najbardziej?

Przy codziennych czynnościach napływały wspomnienia; gorzki eliksir przypomniał mu o nieszczęśliwym upadku podczas meczu Quidditcha, a gdy Ron zaśmiał się przy nim po raz pierwszy, Harry był przekonany, że z jego ust wyleciała właśnie garść ślimaków.

Ron i Hermiona odwiedzali go codziennie. Weasley zawsze miał ze sobą planszę do szachów, gotów na rozgrywkę w każdej chwili.

- Hermiono, jest już grubo po egzaminach! - narzekał Ron, gdy Hermiona po raz kolejny położyła na szpitalnej szafce nocnej notatki z lekcji.

- Nigdy nie jest za wcześnie na naukę - zauważyła dziewczyna, odwracając się do Harry'ego. - Pani Pomfrey mówi, że eliksiry zaczynają działać - Widział, że próbuje nie patrzeć na niego z litością. - Jak się czujesz?

- Jest dobrze - odpowiedział Harry, nie do końca zgodnie z rzeczywistością.

Nie miał sumienia wyznać, że każdej nocy wspomnienia przepływają przez jego głowę z szaleńczą prędkością. Czuł, że wiruje, że chwyta się świstoklika, którego nie może puścić. Każdej nocy ciało Cedrika obrywało morderdczym zaklęciem, a Syriusz wpadał za zasłonę w Departamencie Tajemnic. Harry wymiotował i czasem marzył, aby znów obudzić się z pustką w głowie. Doceniał starania przyjaciół, ich opowieści mające za zadanie trzymać go na duchu, liczne odwiedziny. Miał wrażenie, że wiedzą wszystko, że każdą chwilę spędzali razem, ale nikt nie wiedział, co wydarzyło się z nim podczas ataku w Hogsmeade.

- Śmierciożercy zaatakowali wioskę. Chwilę trzymaliśmy się razem, ale potem się rozdzieliliśmy - wspominała Hermiona, nerwowo skubiąc róg pergaminu - Znalazł cię Hagrid. Leżałeś nieprzytomny na skraju Zakazanego Lasu.

- Na pewno nie zrobili tego Śmierciożercy - stwierdził Ron, przegryzając kanapkę z kurczakiem. - No co? Gdyby go złapali to od razu zaprowadziliby do Voldemorta.

- Przynajmniej miałbym już to za sobą - Harry parsknął śmiechem.

Uśmiech rozjaśnił twarz rudowłosego Gryfona.

- Gdybyś widział wtedy Hagrida... - powiedziała przejętym głosem dziewczyna. - Nie wiem, czy kiedykolwiek widziałam go w takim stanie.

- Nawet chciał pomóc w kompletowaniu składników na eliksir - wtrącił Ron. - Czaisz? Z własnej woli chcieć kooperować ze Snape'em?!

Chłopak poczuł nieprzyjemny dreszcz i poruszył się. Nie wiedział wiele o mężczyźnie, przyjaciele rzadko o nim wspominali, a jeśli już to na ich twarzy wymalowany był dyskomfort przeplatany z obrzydzeniem.

W dniu rozpoczęcia wakacji Harry wrócił do Wieży Gryffindoru. Przywitany gwarem, radością zastanawiał się, czy emocje te spowodowane są nadchodzącymi wakacjami czy rzeczywiście jego powrotem.

- Stary, myśleliśmy, że po Tobie! - podbiegł do niego rozgorączkowany Dean.

- Eee... No jednak...

- Myślisz, że by im się dał? - wtrącił się Neville, krzepiąco klepiąc Harry'ego po plecach. - Nie z nim te numery. Na pewno skopał parę tyłków, tylko teraz nie chce się przyznać.

- Totalnie. Żałujcie, że tego nie widzieliście - rzucił podekscytowany Ron.

Nigdy nie przypuszczał, że jego przyjaciel jest takim dobrym kłamcą, prędzej podejrzewając o podobne zdolności Hermionę. Był świadomy, że oficjalna wersja zdarzeń wyglądała zupełnie inaczej, niż rzeczywistość. Wszystko po to, by informacja o jego stanie nie przeniknęła nie tylko do mediów, ale i do samego Voldemorta. Zostawał w Hogwarcie na wakacje i chociaż wiedział, że jeszcze rok temu wiadomość ta wywołałaby w nim niesamowitą euforię, miał mieszanie uczucia. Czuł, jakby ostatnie dwa tygodnie przespał. Dystansował się podczas rozmów, całe dnie spędzał na wpatrywaniu się w powolny taniec smug światła przedostającego się do Skrzydła Szpitalnego przez gotyckie okna. Czas przestawał istnieć i Harry łapał się na zamyśleniu do tego stopnia, że, dopóki pani Pomfrey lub jego przyjaciele nie upomnieli go, posiłki stały na jego szafce nietknięte przez godziny . Nie wiedział, co się z nim działo, nie wiedział kim był do tej pory. Czuł, jakby jego wspomnienia były wspomnieniami kogoś innego, bo kim był dla niego Harry? Kim w ogóle był Harry? Kim dla innych był Harry?

All in your head | SNARRYWhere stories live. Discover now