I want to be like my dad

33 6 3
                                    

•••Narracja trzecioosobowa•••

Niemcy, podziwiany, zauważany. Prawa ręka Europy z udziałami, wpływami. Niestabilny psychicznie stał nad wykrwawiającym się ciałem Włoch. W prawej ręce trzymał brudny od czerwonej mazi nóż, a w lewej, kawałek białej koszuli ofiary. Patrzył mu w oczy gdy tamten leżał na szarej wykładzinie dławiąc się własną krwią. Podobnie zabił Francję, Hiszpanie, Wielką Brytanię, a może nawet i Danię? On sam gubił się w swoich mordach. Robił to tak często i automatycznie, że przyzwyczaił się, do uczucia tracenia nad sobą kontroli, do ciężaru sumienia w dole potylicy, oraz do omamów, dumnego z niego ojca stojącego wprost przed nim gdy patrzył w lustro. To nie on, to nie on ich mordował, oni sami tego chcieli, prosili o to gdy tylko chcieli odebrać mu posadę w pracy, odebrać jego wpływy, podziw, to uznanie od którego się uzależnił.

Usłyszał pukanie do drzwi, a główny narząd układu krwionośnego zabił mu szybciej, krew w żyłach przyśpieszyła a ciśnienie w tętnicach nieznacznie wzrosło.

- Meneer Duitsland?-odezwała się niepewnie zza drzwi Holandia - Za 30 minut zamykamy biuro, zostawić panu klucze?- chciała otworzyć drzwi lecz zatrzymał ją mocny głos Niemczech.

-Nie wchodź, i tak zaraz schodzę- dziewczyna posłusznie odeszła, czując niepokój bijący od jej pracodawcy.

Żywy kraj wewnątrz pokoju włożył nóż wraz z kawałkiem materiału w chusteczki, a pustymi zakrwawionymi dłońmi przetarł i tak już brudną we krwi twarz. Chwycił martwe ciało za barki zaciągając je do ogromnej szafy, przeznaczonej na rzeczy osobiste pracowników, wyjął nieznaczny materiał który według zamysłu twórcy miał wyglądać jak dywan, i położył go na miejsce ogromnej plamy wchłoniętej w wykładzinę.

Wyszedł z biura kierując się do domu, a już rano szykował się na kolejne wyjście do pracy starannie zawiązywał czarny jak smoła krawat kiedy usłyszał śmiechy zza okna. Wyjrzał i ujrzał Polskę wraz z Węgrami. Przypomniał sobie jak to Polak nie jeden raz podważał jego zdanie, chcąc go upokorzyć, nie tylko jego zdanie lecz też zdanie Europy. Zawrzało w nim poczuł wszystkie negatywne emocje wpływające do jego mózgu, jak nerwy zaczynając same wyznaczać ruch kończyn a krew coraz to szybciej płynęła w jego żyłach. Zaczął przetrząsać cały pokój. Zbił wazon, zrzucił papiery z biurka, porwał pościel, wyrzucił wszystkie ubrania z szafy, połamał krzesło, wydrapał z nerwów stare strupy na szyi, rękach, aż w końcu znalazł. Mały pistolet w jednej z szafek.

Ostrożnie przeładował broń podchodząc do okna, wymierzył cel, i zaczął sobie przypominać nie tylko to co on zrobił mu, lecz też to co jego przodkowie zrobili jego przodkom. Gdy był pewien że trafi, strzelił, trafił, ale w ramie.

-Hure- przeklął swój rychły cel. W ten zrobił kontakt wzrokowy z zszokowanym poszkodowanym. Polak otulił ramionami Węgra, rozłożył skrzydła, które tak bardzo Niemcy chciał posiąść, i pofrunął w górę.

Chwilę później do jego domu, biegła chmara policjantów a on sam przeklinał co chwilę są głupotę i porywczość. Tydzień później czekał na wyrok, miesiąc później zabił kilku policjantów, dziesięciu pacjentów i czterech położnych w ośrodku w którym się znajdował.

Był taki jak jego ojciec, różnica była taka że jego ojciec nie dał się złapać. Nikt nie zdawał sobie sprawy z jego problemu, nikt nie wiedział o tym co się z nim dzieje. A może sytuacja miała się odwrotnie? Może to właśnie Niemcy nie znał odpowiedzi na podane stwierdzenie?

I want to be like my dad - German story(oneshot)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz