Usłyszałam mocny trzask przez co drgnęłam.
Pamiętałam że jechałam autem z Conradem.
Był głośny nagły dźwięk.
A potem było czarno.Teraz gdy znowu coś usłyszałam, byłam zdezorientowana.
Ale gdy otworzyłam oczy widziałam tylko białe tło.Nie widziałam nikogo.
Nie mogłam ruszyć głową więc nie wiedziałam czy jestem w pomieszczeniu, a może jednak tak wygląda śmierć?Nagle uświadomiłam sobie ból.
Poczułam go początkowo tylko w nodze.
Chwilę potem poczułam go także w ręce.
Syknęłam z bólu.Gdy nagle poczułam masakryczny ból w lewej części czoła.
Wtedy delikatnie się skrzywiłam i krzyknęłam.Jakby z nikąd nad moją głową pojawiła się twarz jakiegoś pana, był to lekarz.
-Witam, jestem William Black, możesz mówić poprostu Will,jestem lekarzem-powiedział pan uśmiechając się do mnie.
Miałam zamiar odpowiedzieć ale nie mogłam.
Mój język był zdrętwiały.
Nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa.
Jedynie jakieś dźwięki przypominające gaworzenie kilku miesięcznego dziecka.-Nie nie pokój się, dostałaś delikatnego wstrząsu mózgu, na szczęście nie jest to poważne, ale możesz przez najbliższe kilka dni mieć problemy z mówieniem, na razie możesz nie być w stanie w ogóle się wypowiedzieć, za jakiś czas, będziesz tylko nie wyraźnie mówić, czyli poprostu seplenić.-wyjaśnił Will
Moje oczy momentalnie się rozszerzyły.
Moje brązowe tęczówki zaczęły ruszać się w lewo, w prawo, w górę, w dół...Zaczęłam ruszać brwiami próbując coś przekazać Will'owi.
-Umm,porozumiewać możesz się poprzez pisanie, bo jesteś praworęczna prawda?-powiedział niepewnie.
Chciałam potwierdzić, ale nie mogłam ruszyć głową, więc wkładając całą moją siłę, pokazałam kciuka w górę na prawej ręce.
-Na ten moment najprawdopodobniej nie masz siły żeby pisać, ale chyba chciałabyś zobaczyć się z bliskimi?-zgadywał Will- oni zaraz przyjadą-powiedział, szczerząc się do mnie.
Podszedł do drzwi otworzył je i coś tam powiedział do Conrada i mamy.
Chciałam uśmiechnąć się na ich widok ale nawet na to brakowała mi siły.-Naomi!-wykrzyczał Conrad gdy tylko mnie zobaczył.
-Naomi, kochanie, jak się czujesz?-zapytała z kolei powolnie mama.
Poruszyłam brwiami lekko do góry
Bo tylko na to było mnie stać.-Pan powiedział nam że nie możesz mówić, na szczęście będzie to trwało tylko parę dni-uśmiechnęła się poczym kontynuowała-za te parę dni będziesz mogła już wyjść, tyle że będziesz jeździć na wózku bo nie dasz rady chodzić-zrobiła tym razem smutną minę.
-Zajebie typa który ci to zrobił-powiedział Conrad z taką determinacją, że byłabym w stanie mu uwierzyć.
-Conrad, panuj nad sobą-zganiła go cicho mama.
-No co?-wzruszył ramionami-ja tylko informuje co zrobię-stwierdził.
-Ty-machnął na lekarza-nie da się jej na jakąś lepszą sale przewieźć?-zapytał Conrad rozglądajac się po mojej sali.
Will przęłknął irytująco ślinę.
-Da się, tylko musiałbyś zapłacić -odparł lekko zirytowany lekarz.
-Ile trzeba?-wyciągnął portfel z tylniej kieszeni i zaczął wyjmować banknoty
-50 dolców starczy?-zapytał patrząc się w jego oczy.-Mhm-pokiwał głową.
***************************
Leżałam w nowej sali.
Było o wiele ładniej, a dodatkowo miałam ekspres, automat, i co najważniejsze łazienkę.-No, i taka sala już przejdzie-powiedział rozglądając się Conrad.
-Masz automat, ekspres, łazienkę, a nawet kanapę!-powiedziała podekscytowana mama.
-I tak zasługuje na coś lepszego-przewrócił oczami Conrad.
-Peter podobno ma wpaść do ciebie za niedługo-powiedziała ignorując Conrada mama.
-Mhm- wymruczałam bo to jedyny dźwięk jaki mogłam wydać
-A on po co tu?-zapytał zdecydowanie wkurzony Conrad.
-No przecież jest w związku z Nao, ma prawo się z nią zobaczyć -powiedziała nadzwyczaj spokojnie.
-Bez sensu-przewrocił oczami i wyszedł z sali.
Mama westchnęła cicho i podeszła do okna.
Wodziła palcami po spływających kroplach deszczu.Ja wpatrywałam się bez celu przed siebie, dobrze że skoro nie mogę ruszać głową, dostałam tak ułożone łóżko.
Dało się w nim ustawiać oparcie, tak że mogę leżeć lub być w pozycji siedzącej.
Gdy byłam w pozycji siedzącej wpatrywałam się w beżowo-białe drzwi,
Gdy w pozycji leżącej- w sufit.-Peter wchodzi do szpitala-poinformowała mnie mama, która zapewne zobaczyła go przez okno- To ja może już wyjdę-powiedziała po czym wzięła torebkę w ręce i wyszła na korytarz.
Już po chwili zauważyłam że drzwi się otwierają, a wyszedł z nich Peter.
-Witam moja księżniczko-powiedział a ja się zdziwiłam, bo chyba po raz pierwszy był dla mnie miły- Mam dla ciebie róże-uśmiechnął się-słyszałem że ta ilość symbolizuje że osoba której daje się tyle róż jest brzydka-uśmiechnął się jeszcze szerzej.
"Czyli jednak to stary Peter"
-Boże ty to jednak się wszędzie pchasz, i wypadek spowodowałaś!-zarzucił mi-Nie wiem czemu nadal udajesz że nie możesz mówić przecież wszyscy wiemy że potrzebujesz atencji-prychnął.
-Ale skoro już musisz udawać to obejrzymy film, jaki chcesz?-zapytał, ja nie udzieliłam odpowiedzi bo przecież nie mogłam!
-Nawet to na ciebie nie działa, żeby zacząć mówić?-zapytał oburzony.-No trudno, obejrzymy coś Romantycznego, bo zapewne to byś chciała - przewrócił oczami.
Zaczął zaglądać do każdej szafki po kolei.
-O macie świeczki? To fajnie-wyjął je i postawił je przy mnie.
-Będzie romantycznie-uśmiechnął się jakby był z siebie dumny.
-----------------------------------
Hejka, sorry że nie było tak długo rozdziału, ale jak chcieliście to macie, jest romantycznie(przynajmniej w jednym procencie) ale nie powiedzieliście z kim ma być romantycznie więc wykorzystałam Petera do tej sytuacji ;)
YOU ARE READING
Wszystkie reflektory w moim kierunku
Teen FictionNaomi Flores, po stracie Ojca przeprowadza się, jej kontakt z toksyczną drugą połówką pogarsza się, poza tym poznaje chłopaka który w jej głowie jest ideałem. Chłopak okazuje że czuje to samo, lecz jak zerwać z toksycznym partnerem? Czy Naomi wybie...