Rozdział 1

3 0 0
                                    

Sky
07:00
17.08.2023r.
Middletown
Otworzyłam oczy i od razu zapragnęłam je zamknąć, żałowałam ,że znowu się obudziłam. Cóż, moje myśli zazwyczaj tak rano wyglądały, ale niestety pora wstać i ogarnąć się by nie wyglądać jakby się dopiero wstało choć to właśnie przed chwilą się zrobiło, że też ludzie muszą oceniać cię po wyglądzie.
Kiedy wstałam od razu udałam się do szafy by nie marnować czasu na niepotrzebne dołowanie się od samego rana. Nie myśląc dużo wzięłam czarne sportowe spodenki do połowy ud i za dużą ciemnozieloną bluzę z kapturem. Poszłam wziąć szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Ubrałam się i oczywiście podeszłam do mojej toaletki zrobić lekki makijaż, korektor, rozświetlacz, cień na oczy,puder, nie chciało mi się bardziej kombinować, bez makijażu nie było źle,ale wolałam widzieć się w nim. Zostały tylko włosy, rozczesałam je szczotką przy okazji wyciągając sobie z 40, ale to już klasyka. Spiełam włosy w kucyka zostawiając z przodu grzywkę typu curtain bangs. Pakować się nie musiałam ,bo zazwyczaj robiłam to dzień wcześniej. Niestety na moje nieszczęście w nocy zaczęło padać, a teraz w dodatku świeci cholerne słońce! Jaki sens ma słońce kiedy pada deszcz!?
Może jakoś bardzo nie nienawidziłam deszczu ,ale opcja zmoknięcia dziś mnie nie pocieszała.
Mając jeszcze chwilę czasu stwierdziłam, że postawie sobie kartę dnia, może i niektórzy w to nie wierzą i uważają ,że nie ma to logicznego sensu ,ale ja jednak coś w tym widziałam. Przetasowałam karty i wyciągnęłam jedną. Głupiec, czyli pewnie powinnam spodziewać się czegoś nowego, tylko ciekawe czego. Nie będąc pewna ile zajmie mi droga do szkoły w deszczu ubrałam moje czarne Conversy, wzięłam parasolkę i plecak, puściłam na słuchawkach "Dark Paradise" od Lany del Rey i wyszłam z domu chcąc jak najszybciej dojść do szkoły unikając deszczu.
                            ***
07:46
Weszłam do szkoły przeklinając w myślach człowieka który kilka minut temu jadąc samochodem prawie ochlapał mnie przejeżdżając przez kałuże, ale na szczęście udało mi się jakkolwiek tego uniknąć odskakując na bok. Dopiero po chwili zauważyłam niedaleko wejścia moją przyjaciółkę, w sumie jedyną prawdziwą, wszyscy inni byli wobec mnie fałszywi(do tego czasu)o czym już wcześniej miałam okazję się przekonać. Schowałam parasolkę i podeszłam do Hannah się przywitać.
-Hej Han, dzień pięknie się zapowiada czyż nie?-Powiedziałam z uśmiechem na twarzy, nie był on do końca sztuczny tak jak zazwyczaj, bo zazwyczaj naprawdę cieszyłam się, że ją widzę.
Ta chyba nie przejęła się zbytnio moją obecnością, bo dalej siedziała na pufie z nosem w książce od matematyki. Mamy dziś test z części materiału z poprzedniej klasy. "Tak na sprawdzenie naszej pamięci z tamtego roku" a ,że Hannnah nie jest w matematyce zbyt dobra to musiała zawsze nieźle się do tego przedmiotu przykładać, nie licząc jeszcze fizyki. Z tym to dopiero miała problem! Wybaczyłam jej zignorowanie mnie i usiadłam obok niej wyczekując dzwonka na lekcję mając nadzieję, że ten ją ocuci.
Miałam rację, Han tylko gdy usłyszała dzwonek prawie podskoczyła na co cicho parsknełam śmiechem.
-Ej! To nie jest śmieszne, mogłabyś mnie przepytać jeszcze zamiast się śmiać.-Powiedziała z naburmuszoną miną 8latki.
-Przepytała bym cię gdybyś wcześniej zwróciła na mnie jakąkolwiek uwagę.-Gdy tylko usłyszała moje słowa cicho przeprosiła za swoje wcześniejsze zachowanie, ale wiedziałam że oceny są dla niej ważne więc nigdy nie brałam tego typu sytuacji do siebie.-Wiesz ,że dalej się ze mną nie przywitałaś?
W tym samym momencie Han rzuciła się na mnie i zaczęła przytulać. Taaaaak ona wręcz kochała przytulanie.
Lekcję się zaczęły co oznaczało,że musiałyśmy iść pod klasę ,bo podczas tego jakże długiego przywitania Hannah pewnie wszyscy już weszli do klasy. Jedynym plusem było to ,że test mieliśmy mieć dopiero za dwie godziny co było wybawieniem dla Han. Prawie biegnąc do klasy widziałam kątem oka jak moja kochana przyjaciółka prawie się wywaliła na zakręcie korytarza, nie powiem trochę ten widok mnie rozbawił,ale jej często zdarzały się takie rzeczy(co nie zmienia faktu ,że dalej bawiły). Widziałam, że chyba probowała coś do mnie wykrzyczeć,ale była za bardzo zdyszana i w tyle. Miałam dość dobrą kondycję więc za bardzo się nie zmęczyłam. Dobiegłam do klasy i poczekałam chwilę na Han, gdy ta tylko dobiegła usłyszałam od niej próbę powiedzenia normalnie "czekaj" ,ale przez zadyszkę trochę jek to nie wyszło. Nie czekając dłużej otworzyłam drzwi klasy a w środku przy biurku nauczyciela geografii zauważyłam chłopaka.
Chłopaka którego nigdy wcześniej nie widziałam w naszej szkole. Miał na sobie ciemną koszule w kratę z kapturem, luźną koszulkę chyba z jakimś zespołem, podobnie luźne jeansowe spodnie, słuchawki na szyi i kilka pierścieni na dłoni. Czyli chyba ubierał się w stylu streetwear, ale szczerze? Podobał mi się ten styl. Samo otworzenie drzwi a co dopiero wejście wtedy do klasy było równoznaczne z zwróceniem na siebie uwagi,czego nie lubiłam robić. Kiedy odwrócił głowę w moją stronę mogłam bardziej przyjrzeć się jego twarzy, jego kruczo czarne włosy lekko nachodziły mu na oczy ,ale bardziej na kark. Miał w miarę zarysowaną szczękę i jak po chwili zauważyłam kolczyk w prawej brwi, ale rzeczą którą najbardziej przykuła moją uwagę były jego szare oczy z domieszką błękitu. Wyglądały tak jak gdyby ktoś chciał kiedyś pozbawić go duszy i po części mu się do udało. Tak, że gdyby dłużej się w nie wpatrywać sam mógłbyś zostać owej duszy pozbawiony. Nie wiem czemu, ale szare oczy od zawsze wydawały mi być się "puste" choć to może dlatego, że poprostu rzadko widywałam osoby o tym kolorze oczu. Kto wie.
Gdy tak na mnie patrzył lekko zaczął się uśmiechać, ale to był raczej sarkastyczny uśmiech.
-Zakochałaś się czy jak?- Te słowa momentalnie mnie ocuciły, wyprostowałam się, popatrzyłam na niego z pogardą i ziirytowaniem po czym ruszyłam do swojej ławki ignorując cichy śmiech innych. Han również weszła do klasy, zamknęła drzwi i ruszyła w moje ślady ku naszej ławce.
Kiedy już usiadłyśmy na swoich miejscach nasz profesor ponownie zaczął mówić.
-A więc jak już wspomniałem mamy nowego ucznia w naszej klasie David Blackwood, chciałbyś coś o sobie powiedzieć?
-Tak właściwie to nie, wcześniej powiedziałam to co chciałem a nie jestem osobą która lubi się powtarzać. Czy mogę usiąść w swojej ławce?-Zapytał profesora Brown'a a ten oczywiście się zgodził.
Chłopak po chwili ruszył z miejsca, ale ku mojemu zdziwieniu szedł w naszym kierunku, jak się okazało obok nas była wolna ławka. Fuck, czyli będziemy siedzieć obok siebie(czego nie ukrywajmy wolałabym uniknąć). Gdy ten usiadł a nauczyciel zaczął prowadzić lekcję zauważyłam jak nachyla się w moim kierunku.
-Jeśli dalej będziesz mnie tak rozbierać wzrokiem serio uznam, że się zakochałaś.-Wyszeptał po czym zobaczyłam ten jego egoistyczny uśmiech. Za kogo on się miał!? Dopiero dołączył do naszej klasy i już ma się za niewiadomo kogo, ale postanowiłam go ignorować niestety ten nie dawał za wygraną.
Kiedy zauważyłam, że znowu się do mnie nachyla włożyłam do uszu słuchawki, puściłam muzykę i poprostu przepisywałam informację z tablicy i tak do końca lekcji.
                               ***
Właśnie skończyliśmy matematykę a ja dalej spedzałam lekcję tak samo, z miny Han wnioskowałam, że nie poszło jej najgorzej z czego się cieszyłam. Dziewczyna już wcześniej przepraszała mnie za to, że zapomniała wspomnieć mi o nowym chłopaku przez to raczej nie zrobiłam dobrego pierwszego wrażenia przez to, że stałam i się na niego gapiłam. Nie miałam tego jej za złe, jakby nie było mogłam wtedy poczekać na nią i to co miała mi do powiedzenia.
Nie zrobiłam tego i to był mój błąd a teraz musiałam ponieść tego konsekwencje w postacie zaczepek głównie nowego chłopaka.
                             ***
Reszta dnia w szkole minęła względnie spokojnie. O chłopaku dowiedziałam się tyle, że siedział w poprawczaku za narkotyki a, że niedawno z niego wyszedł trafił do naszej klasy, ciekawie nie powiem. Wtedy wracając do domu przypomniałam sobie kartę tarota z rana, David musiał być tym czymś "nowym", ale też nowa szkoła i klasy były dla niego czymś nowym. Rozmyślając tak całą drogę doszłam do swojego domu(a raczej mieszkania które wynajmowała moja matka) i o zgrozo co ja zobaczyłam. David Blackwood, miał mnie zaraz minąć. On mnie śledzi do cholery czy jak!? Oczywiście nie mogło obejść się bez komentarza w moją stronę.
-Wygląda na to, że będziemy mieszkać niedaleko siebie księżniczko.-I znowu ten jego głupi uśmiech, nienawidziłam chłopaków którzy uważali się za pępek świata a David właśnie był tym typem człowieka. Tym razem jednak postanowiłam się odezwać choć w sumie nie wiedziałam czy powinnam to robić, ale postawiłam się już przed faktem dokonanym.
-Po pierwsze nie nazywaj mnie tak, po drugie śledzisz mnie czy jak!?-W moim głosie była wyczuwalna złość, ale czego on się kurwa spodziewał? Że będę wzdychać do niego jak reszta dziewczyn? Jeśli tak to bardzo się mylił.
-Spokojnie księżniczko nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi.-Znowu to powiedział-Ale odpowiadając, nazywam cię tak bo mi się tak podoba i nie, nie śledzę cię co w sumie i tak mógłbym zrobić w niedługim czasie, poprostu mieszkam kilka budynków dalej, a raczej moi rodzice tam mieszkają a ja u nich. Odpowiedziałam na twoje pytania więc do zobaczenia w szkole księżniczko.-Dokończył po czym ruszył przez siebie, kątem oka widziałam jak znowu się uśmiechał. Było widać, że moje zachowania i reakcje sprawiają mu satysfakcję.
Starając się już o tym nie myśleć weszłam do mieszkania. Jak zwykle moja mama dalej siedziała w pracy a w kuchni zostawiła karteczkę na lodówce o jedzeniu w niej zostawionym. Wzięłam prysznic, przebrałam się w wygodniejsze ciuchy, zjadłam i postanowiłam podrabiać zadane lekcję. Potem najzwyczajniej w świecie położyłam się padnięta spać, rozmyślając co mogłabym zrobić by David się odemnie odpierdolił raz na zawsze.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 17, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dark Paradise Where stories live. Discover now