Prolog

75 6 0
                                        

*Leila*

  Druga klasa szkoły średniej, świetnie.
Razem z Ashley zaczęłyśmy iść w stronę drzwi wyjściowych, jest pierwszy dzień w szkole po wakacjach i wogóle się nie wyspałam. Już miałyśmy wychodzić ale gdy chciałam wyjąć telefon z kieszeni, poczułam że go nie ma. Byłam bliska zaczęcia panikować, jednak przypomniałam sobie, że zostawiłam go w klasie.

  – Cholera, zostawiłam telefon w klasie.
Zaczekaj tu na mnie, zaraz przyjdę – powiedziałam I zaczęłam się wracać w stronę klasy.

  Byłam już przy drzwiach, i kiedy miałam
je otworzyć, ktoś mnie wyprzedził. Z klasy wyszedł chłopak, brunet. Z tego co wiem, jest ode mnie rok starszy, ale jakoś nie mogę sobię przypomnieć jego imienia. Przyglądaliśmy się sobie, czekając aż ktoś z nas zejdzie z drogi drugiemu, czego ja nie miałam zamiaru robić. Po krótkiej chwili, ktoś się pojawił za moimi plecami.

  – Colton idziesz? – zapytał.

  Odwróciłam się, I zobaczyłam Lucasa.
Chłopak też jest ode mnie o rok starszy, i jak przypuszczałam, czekał na bruneta który nadal stał w drzwiach klasy. Spojrzałam na niego, a on zrobił dwa kroki w tył pozwalając mi wejść do klasy. Wyminęłam go i zaczęłam szukać telefonu, pamiętam że zostawiłam go na tylnej ławce ale go nie było. Zaczęłam myśleć gdzie może być, a wtedy mnie niemal olśniło. Colton, chłopak przed którym stałam jeszcze kilka sekund temu, miał w ręku telefon. I dopiero teraz sobie uświadomiłam że to był mój, wybiegłam z klasy i rozejrzałam się po korytarzu. Zauważyłam chłopaka oddalającego się, szli w stronę wyjścia. Kurwa. Zaczęłam iść w jego stronę, a w międzyczasie złapałam przyjaciółkę pod ramię i ich dogoniłyśmy.

  – Telefon – powiedziałam stając przed
brunetem i wyciągając rękę w jego stronę.

  – Co? – zapytał zdezorientowany,
otwierając sok, jak zdążyłam zauważyć - pożeczkowy.

  – Wziąłeś mój telefon. Oddaj go

  – Nie wydaje mi się – powiedział upijając
łyk soku.

  – Dosłownie wystaje ci z kieszeni spodni.

  Spojrzał na wspomnianą kieszeń, i po chwili
wyjął z niej mój telefon.

  – Aa, czyli to twoje. Poproś.

  – Chyba cię pojebało, oddaj go –
wysyczałam zirytowana, i próbowałam go wyrwać Jedak tylko to pogorszyłam po chłopak podniósł rękę z telefonem do góry, przez co teraz nie mam jak go wyrwać.

  – Oj, ale co tak nie miło? Chcesz go, to
go sobie weź – powiedział I się uśmiechnął.

  Wkurzona próbowałam obmyślić plan
odzyskania telefonu, i już po chwili na niego wpadłam.

  – Niedobrze mi.. – powiedziałam I
udawałam że się wywracam i potrzebuje podpórki.

  Plan oczywiście zadziałał, bo już po
chwili chłopak opuścił rękę z moim telefonem by mi pomóc. Wyrwałam mu telefon z ręki, i posłałam mu ironiczny uśmiech. Zaczęłam iść z przyjaciółką do auta, a chłopak jeszcze chwilę stał zdezorientowany, po czym podszedł do mnie od tyłu I zaczął coś mówić. Odwróciłam się do niego chcąc mu ładnie powiedzieć żeby spierdalał, jednak kiedy stanęłam do niego przodem, ten się sztucznie wywrócił i oblał mnie sokiem pożeczkowym.

  – Ups, przepraszam. Nie chciałem –
powiedział I posłał mi ten sam ironiczny uśmieszek jaki ja mu wcześniej posłałam.

  Teraz to ja stałam zdezorientowana, a
już po chwili spojrzałam na moje spodnie. Moje nowe białe spodnie, który wczoraj kupiłam a teraz już nie były białe. Stałam użalając się sama sobie nad moimi spodniami, a w tym samym czasie moja przyjaciółka podeszła i zaczęła krzyczeć na bruneta. Po chwili skończyła i skierowałyśmy się spowrotem do samochodu. Jednak zanim wsiadłam, spojrzałam jeszcze raz na Coltona który stał cały czas w tym samym miejscu i się uśmiechał. Oddałam ironicznie uśmiech, pomachałam mu, i wyszeptałam że to jeszcze nie koniec po czym wsiadłam do auta I dojechałyśmy.

  I od tamtej pory, wiedziałam że chłopak
będzie moim wrogiem numer 1. I się nie myliłam.

He is (not) the only oneWhere stories live. Discover now