9. Problemy - Rhys i Cassie.

Start from the beginning
                                    

– Dzięki? – Jej mina wyrażała zdezorientowanie.

Wstałam od stołu, i złapałam za kołnierz Rhysa i jego kumpla.

– Chodźcie, wy mali gangsterzy – oznajmiłam uśmiechnięta i popchnęłam ich na bok, aby nikt obok niczego nie usłyszał. – mów skąd masz tyle szmalu? – zawróciłam się do brata.

– Kochaniutka, zajebiście nam idzie w interesach. – Rhysand zarzucił rękę na kark Koreańczyka, który głośno żuł gumę. – A twoja blond koleżanka jeszcze wróci do mnie z podkulonym ogonem, jak zobaczy mnie za kilkanaście dni w nowym ferrari.

– Serio pytam. Komu sprzedaliście? – spytałam cicho.

– A, kilku ćpunom ze szkoły. Oczywiście potajemnie w piwnicy, aby nikt nas nie podglądał – zarechotał. – Brat Froggy'iego to prawdziwy farmaceuta.

– Wy naprawdę chcecie mieć przejebane. Rhys, to nie jest New Jersey.

– Wyluzuj, babka. Wszystko mamy pod kontrolą. – Poprawił okulary na nosie, po czym uniósł rękę, pokazując nam, że to właśnie w tamtym kierunku się udaje. – Chodźmy, Froggy.

– Ja cię potem w pudle nie będę odwiedzać, mały fiucie! – zawołałam głośniej i chyba zdecydowanie za głośno, bo uczniowie wokół spojrzeli na mnie krzywo. Froggy odwrócił głowę w moją stronę. – Ciebie też, Froggy!

Chłopak posłał mi buziaka w powietrzu.

Boże, daj mi siły do tych kurdupli.

– Coś nas ominęło? – głos Kyliana obił mi się o uszy, więc zdecydowałam się powrócić do ławki. Kylian wraz z Vicky usiedli obok Moon. – Sid, odłóż chociaż na chwilę ten laptop.

– Już, już! – odparła głośno i zamknęła klapę. Usiadłam naprzeciwko Kyliana. Vicky przyglądała się odbiciu telefonu i poprawiała kolczyk w nosie. – Cassie, ja nic nie chcę mówić, ale... Rhys trochę dziwnie się zachowuje.

– To znaczy? – Uniosłam brew, ciekawiąc się, co ma do powiedzenia.

Oblizała wargi i przełożyła wystający kosmyk włosa za ucho.

– Tak mi się wydaję, że... zauważył, że podoba mi się Victor – mówiła cicho, prawie niesłyszalnie. – I chyba jest zazdrosny... Chociaż to niemoralne. Ja nie rozumiem, może... – przerwałam jej.

– Co ty! – parsknęłam śmiechem. – Wydaje ci się.

– Serio? – odetchnęła jakby z ulgą.

No właśnie, kurwa, nie.

– Zadyma się szykuje – szepnął nagle chłopak, zmieniając temat i postawił kubek kawy na ławce. – Widzieliśmy na parkingu wściekłego Liama. Podobno przewodniczący przyjebali w jego auto.

– Nie przeklinaj, bo zaraz wyskoczą za krzaków – zaśmiała się Vicky, odkładając telefon.

Trysnęłam śmiechem.

– Prawdopodobnie zaraz któryś z nich dostanie niezły wpierdol. Audi S6 Smitha, to dla niego istna świętość!

– Mocno przywalili? – spytała Moon.

Noce krwi +18Where stories live. Discover now