Rozdział 1 - Alessia

3.5K 187 6
                                    

Pięć lat wcześniej.

Alessia, 17 lat

Czułam, że coś jest nie tak.

Rodzice chcieli mi wyprawić przyjęcie na siedemnaste urodziny. Wiedziałam, że wkrótce zaczną szukać dla mnie męża, a moje siedemnaste urodziny były idealną okazją, żeby kogoś dla mnie znaleźć. Jako córka capo rodziny Condello z Baltimore szukano dla mnie męża równie wysoko postawionego w naszej hierarchii. Pomimo zapewnień ojca, że moje zdanie w tej kwestii będzie się liczyło i to ja ostatecznie zdecyduję czy chcę poślubić wybranego przez rodzinę mężczyznę, czułam niepokój.

Byłam jedną ze szczęściar,  których rodzina brała pod uwagę w wyborze partnera. W naszym świecie po prostu wybierało się męża dla córki, rzadko zwracając uwagę na wiek lub dopasowanie, zawsze chodziło o status i korzyści, jakie przyniesie małżeństwo. Dlatego często dochodziło do szybkich zaręczyn, a w ciągu następnych kilku tygodni lub miesięcy nieznajomi stawali się małżeństwem. Przyswajając te informacje, byłam ogromnie wdzięczna, kiedy ojciec powiedział, że to jest nasza wspólna decyzja.

Jako kobieta mafii, nie powinnam mieć zbyt dużo wolności, jednak mój ojciec i brat ufali i wierzyli, że będę odpowiedzialna i moje decyzje będą odpowiednie; dlatego, miałam większą swobodę niż niejedna kobieta w naszym społeczeństwie. Mogłam uczyć się w szkole, chodzić na imprezy i do klubów – oczywiście z obstawą, jak również uczyłam się strzelać i walczyć wręcz.

Ojciec, pomimo surowego wychowania, kochał mnie i brata, i chciał dla nas jak najlepiej. Nie był on typowym ojcem, był brutalny i niebezpieczny, wiecznie z bronią w ręku, w końcu był capo i miał pod sobą setki ludzi; dla mnie jednak był dobry. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę, zawsze przytulał mnie i nazywał swoją księżniczką. Chciał jednak, bym również była przygotowana na trudy i brutalność naszego świata – stąd nauka strzelania z broni i sztuk walki, często również opowiadał, co działo się w organizacji, nie szczędząc krwawych szczegółów. Wiedziałam, że każda decyzja, którą podejmuje, jest podyktowana dobrem naszej rodziny i organizacji.

Dlatego nie zdziwiłam się kiedy tydzień przed imprezą ojciec wezwał mnie do swojego gabinetu. Mogłam się w nim zjawiać tak długo jak nie był niczym zajęty i nie miał żadnych spotkań. Zwykle rozmawialiśmy o bieżących wydarzeniach w organizacji, a także o moich zainteresowaniach, treningach pod okiem brata i trenera, czy szkole.

Gabinet ojca znajdował się na najniższym piętrze na naszym domu. Dlatego wychodząc z sypialni, ruszyłam powolnym krokiem w stronę schodów i podążyłam w jego stronę. Stojąc przed drzwiami, zapukałam, nasłuchując zgody na wejście. Otrzymując przytłumioną zgodę, otworzyłam drzwi i stanęłam przed biurkiem.

Carmine Condello zbliżał się do pięćdziesiątki. Wysoki i wciąż umięśniony, jednak lekko zgarbiony siedział za biurkiem. Na jego twarzy gościł już stały grymas, zmarszczone brwi i usta zaciśnięte w cienką linię. Zmarszczki zdobiły jego czoło oraz okolice wokół niebieskich oczu. Niegdyś czarne włosy, były teraz przyprószone siwizną na skroniach. Stres oraz upływający czas odbił się na wyglądzie ojca, jednak pomimo oznak biegnących lat nadal był przystojnym człowiekiem.

– Tato, chciałeś ze mną o czymś porozmawiać? – odezwałam się spokojnie. Podniósł na mnie swój zmęczony wzrok. Widziałam, że ostatnio coś go gnębi, ale z doświadczenia wiedziałam, że powie mi w odpowiednim czasie.

– Tak. Chodźmy do ogrodu, tam porozmawiamy. – Wstał sztywno i wystawił do mnie ramię, za które ochoczo chwyciłam. Czułam pulsujące od niego napięcie, co mnie zaskoczyło. Zeszliśmy do rozległego ogrodu i przystanęliśmy na chwilę, by patrzeć, jak służba się krząta i stara przygotować wszystko na moje przyjęcie.

Księżniczka Mafii [W TRAKCIE]Where stories live. Discover now