Prolog

76 2 2
                                    

Harriet

Wstała i podeszła do okna. Na chwilę zamknęła oczy, by tak jak zawsze zachwycić się feerią świateł. Choć mieszkała w stosunkowo małym mieście, nie przeszkadzało jej to. Nawet stąd mogła podziwiać nocne życie. Zapatrzyła się w jedną z gwiazd. Uśmiechnęła się lekko. Zawsze wierzyła w swoje marzenia. To dawało jej siłę do walki o nie. Ale aktualnie jej świat obrócił się do góry nogami. Nie wiedziała co na to poradzić i z kim o tym porozmawiać. Może i miała przyjaciółki, ale była pewna, że nie zrozumieją jej rozterek. Sama ich nie rozumiała.

Phillip

Stanął na środku pustego pokoju i westchnął głęboko. „ Od teraz to twój nowy dom, synku. Przyzwyczaj się. „ przypomniał sobie słowa wypowiedziane przez matkę ledwie kilka minut temu. Ze złością kopnął jeden z kartonów leżących na środku pomieszczenia. Cała jego zawartość rozsypała się po podłodze. Usłyszał brzęk i z żalem podniósł ozdobną ramkę. Ze zdjęcia patrzyła na niego uśmiechnięta blondynka, opierająca się na jego piersi. W jego uszach zadźwięczał jej wesoły śmiech, który towarzyszył jej podczas robienia fotografii. Przed chwilą wyszli z basenu w willi jego ojca. Oboje byli totalnie mokrzy, ale bardzo szczęśliwi. Rzucił ramkę na podłogę. „ To już nie wróci. Musisz o niej zapomnieć. Tak będzie lepiej i dla Ciebie i dla niej. '' Podszedł do okna. Miasteczko nocą wywołało w nim kolejną falę wspomnień. Od razu zauważył, że w porównaniu do jego ukochanego Los Angeles było miniaturowe, a jego światła wypadały blado w konkurencji z tymi w Mieście Aniołów. Nie mógł nic na to poradzić. Rzeczywiście, musiał się przyzwyczaić. 

Światła prawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz