11. Nie wierć się tak, bo inaczej oboje możemy mieć problem.

Start from the beginning
                                    

Podniosłam nogę, podpierając się podbródkiem o swoje kolano, jednocześnie
przeglądając swoje wcześniejsze szkice, które miały być udoskonaleniem tego obrazu, choć jednak nie do końca byłam zadowolona z efektu całokształtu. Malowanie od zawsze sprawiało mi najwięcej przyjemności w moim całym popieprzonym życiu, pełnym mroku i codziennego zmagania się z cierpieniem dawnych wspomnień. Kojarzyło mi się to najbardziej z tatą, być może dlatego mogłam przy tym odlecieć gdzieś daleko stąd i zapomnieć o otaczających mnie problemach. Moje oczy samoistnie powędrowały do ciemnej drewnianej skrzyni, która od wielu lat stała w
tym samym, honorowym miejscu. Była polakierowana, oraz miała wygrawerowane fikuśnie wzory, a w środku znajdowały się wciąż te same przybory w prawie nienaruszonym stanie, które podarował mi sam tata.

Moje serce mocniej zabiło na wspomnienie kiedy w dniu skończeniu siedmiu lat, tata podarował mi na prezent z okazji urodzin w postaci kuferka malarskiego, który sam wypełnił farbami, pędzlami, kredkami, eleganckim szkicowniku z moim personalizowanym imieniem, a także zestawem niebotycznie drogich ołówków, które trzymałam w dłoniach do dzisiaj. Wykrzywiłam wargi w nostalgicznym grymasie, czując bolesny ścisk w klatce piersiowej, który powracał ze wspomnieniami, kiedy jeszcze tata uczestniczył w moim życiu, zapewniając mi ochronę i ojcowską miłość.

***

- Tatusiu!- zapiszczałam podekscytowana na widok mojego tatusia, który wchodził do domu w towarzystwie mojego braciszka Cassiana.

- Moja śliczna, córeczka... - zniżył się do mojego niewielkiego wzrostu i zagarnął mnie w ramiona, dlatego jak najmocniej go przytuliłam, chowając głowę w zagłębienie szyi taty. Było tak śmiesznie drapiące, bo tata nosił krótki zarost, który zawsze kłuł mnie w policzki, gdy go przytulałam. Mój tata pociągnął nosem, jakby powąchał moje włosy,
które niania dziś na moje specjalne życzenie popsikała truskawkową mgiełką. - Wszystkiego najlepszego, księżniczko. - odsunął się nieco ode mnie, aby móc na mnie spojrzeć, posyłając mi wesoły uśmiech, po czym zaczepnie ścisnął mnie za nosek, który zmarszczyłam przez ten gest.

- Kiedy będą goście?!- podskakiwałam w niecierpliwości, tupiąc nóżkami w podłogę, aby podkreślić swoje oczekiwania.

- Wujek William zaraz będzie z ciocią, ale zanim zacznie się przyjęcie... - przerwał na moment, by zwrócić głowę w kierunku groźnego Pana w garniturze, który wyglądał trochę strasznie, gdy wcale się nie uśmiechał,
tylko był smutny. Tatuś pstryknął do niego w geście przywołania, a Pan od razu podszedł do nas, aby podać mojemu tatusiowi jakąś
torebkę.

Od kiedy tata nosił torebeczki z księżniczkami? Zaciekawiona przeskakiwałam oczami po tacie i tym strasznym Panu, który w sumie
okazał się troszeczkę mniej groźny, bo posłał mi mały uśmieszek. Zarumieniłam się z zawstydzenia i czym prędzej skryłam się za szeroką sylwetką taty, czekając aż coś powie.

- Anthea... - zaczął ze szczerym, szczęśliwym uśmiechem i wysunął w moim kierunku tą samą torbę z księżniczkami! Ojej, czy ona była właśnie dla mnie? - To jest twój dzisiejszy prezent ode mnie. Dostaniesz później coś jeszcze, ale na początek mam coś dla ciebie, co myślę, że ci się spodoba, bo od dawna o nim wspominałaś... a księżniczki szepnęły mi do ucha, że to dokładnie to co chciałaś. - odgarnął moje włoski, które niania spięła w dwie kitki, które podskakiwały razem ze mną. - A zanim otworzysz, chciałem ci powiedzieć że bardzo cię kocham, od twoich pierwszych urodzin jesteś moim ulubionym człowieczkiem, promyczku. I mam nadzieję, że nigdy nie będziesz w to wątpiła, a nawet jeśli...

Przerwałam mu, porzucając torebkę na bok jakby stała się mniej istotna. Otuliłam z każdej strony tatusia, chcąc mu pokazać, że ja też bardzo go kocham i jest mi z nim najlepiej na świecie. Tatuś zawsze się starał. Chociaż miał bardzo dużo pracy to codziennie nawet zmęczony, przychodził do mnie do pokoju, żeby pobawić się ze mną lalkami, albo wypić owocową herbatkę z moimi pluszakami. Wcisnęłam buziaka w jego ostry niczym kolce
jeża policzek i zachichotałam, gdy połaskotał mnie po pleckach, które pogłaskał podobnie jak moją główkę, którą pocałował.

Bloody Sin [ZAKONCZONE]Where stories live. Discover now