16. Już nikt więcej cię nie skrzywdzi.

Start from the beginning
                                    

Przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej jednym delikatnym ruchem i zamknął w uścisku tak mocnym, że zaparło mi dech w piersiach. W bliskości Astona odnalazłam potrzebne mi ukojenie.

Był moją definicją bezpieczeństwa.

– Już nikt więcej cię nie skrzywdzi – oświadczył zduszonym tonem, po czym przycisnął usta do miejsca przy moim uchu. – Nikt więcej. Nigdy.

Zadrżałam niekontrolowanie. To brzmiało jak obietnica i być może właśnie nią było. Jeśli tak, to ufałam mu w tej kwestii. Ufałam Astonowi całą sobą, choć nigdy nie sądziłam, że uda mi się obdarzyć tym uczuciem kogokolwiek.

Po chwili złapał mnie w zgięciu ud i uniósł nad ziemię. Od razu oplotłam go nogami w pasie, a głowę skryłam w zgłębieniu szyi chłopaka. Ruszył na schody, by następnie wejść do sypialni i opaść ze mną przyczepioną do jego klatki piersiowej na łóżko.

Siedzieliśmy w ciszy jakiś czas. To mogła być minuta albo godzina, nieistotne. Miałam wrażenie, że mój do niedawna rozpieprzony na kawałki świat zaczął w końcu sklejać się w spójną całość.

Żadnych więcej sekretów. Żadnych tajemnic i niedomówień.

Znał prawdę. Wiedział już o wszystkim. Nic nie byłoby nas w stanie teraz rozdzielić.

Zupełnie nic.

– Myślisz, że będziesz w stanie zasnąć ze mną w jednym łóżku? – zagaił cicho, odgarniając mi włosy na jedno ramię.

Odchyliłam głowę i spojrzałam na niego z powątpiewaniem. To nie tak, że obawiałam się Astona, ale po prostu miałam w sobie jakąś dziwną blokadę.

Mimo to chciałam spróbować. Naprawdę chciałam.

– Zobaczymy – wyszeptałam, przeskakując oczami po jego skrytej w ciemnościach twarzy.

– Jeśli nie będziesz czuła się komfortowo, to przeniosę się na krzesło – zaproponował.

Motyle w moim brzuchu pobudziły się do życia, owiewając cudownym łaskotaniem żołądek. Aston był jak dwie sprzeczności, dwa żywioły. Potrafił wykrzesać z siebie złość, która byłaby w stanie spalić całe to miasto, ale w odpowiednich momentach zachowywał spokój i delikatność.

Nie chciałam, by musiał spędzać kolejną noc na niewygodnym siedzeniu, ale i tak byłam mu wdzięczna za sugestię. Pokiwałam więc głową na zgodę i zsunęłam się z jego kolan.

W łazience wzięłam gorący prysznic, który nieco rozluźnił moje spięte mięśnie, a następnie ubrałam się w jedną z bluz chłopaka i wróciłam do sypialni. Aston czekał tam już na mnie w samych bokserkach i czarnej koszulce. Wyglądał na przejętego, gdy tak zastanawiałam się, czy znajdę w sobie dość siły, by położyć się obok.

Okej, głęboki wdech, Laurette. To tylko twój Aston. Nie skrzywdzi cię.

Na chwiejnych nogach podeszłam do łóżka i powoli wsunęłam się pod cieplutką kołdrę. Trzymaliśmy między sobą bezpieczną odległość. Uwierała mnie jak nic innego, ale uznałam to za bezpieczną opcję.

Położyliśmy się na boku, twarzami do siebie. Wsunęłam sobie dłonie pod policzek, by jeszcze przez kilka minut móc wpatrywać się w mojego cudownego chłopaka i jego piękne oczy.

Miłość. To takie dziwne. Nigdy nie sądziłam, że jej zaznam, a tu proszę. Nie potrafiłam już wyobrazić sobie życia bez Astona. Był czymś na wzór tlenu, bez niego dusiłam się samotnością. A przy nim wszystko zaczynało być klarowne.

Tears of DarknessWhere stories live. Discover now