Uśpiona moc

106 6 11
                                    

(dzień później, poniedziałek)
Przez ten dzień dowiedziałam się wielu rzeczy.Wielu džîwñyčh rzeczy. W poniedziałek rano, Charlie usiadła i porozmawiała ze mną na spokojnie. Chciała mi wytłumaczyć, po co mnie tak naprawdę przywołali.

To co mi oznajmiła, wstrząsnęło mną.

Powiedziała mi, że potrzebują mojej mocy.


Też byłam zdziwiona.

-JAKIEJ mocy? - zapytałam, rozmawiając z nią w tamtej chwili.

Charlie westchnęła i spojrzała na mnie troskliwym wzrokiem.

-To będzie długa historia. Usiądź wygodnie..-zaczęła. Chrząknęła, po czym zaczęła opowiadać -  Mario, kompletnie nie wiem, czy jesteś świadoma, ale masz w sobie moc , której potrzebuje nasz hotel.




...Że ja mam co i to czym co to robi?

-M-moc..Co?! Ja? Księżniczko,to zdecydowanie pomyłka..- niemal wykrzyknęłam nerwowym tonem.

Ja przecież nie mam mocy..prawda?

-Masz. Masz moc, Mario Wiktorio - wzięła mnie za rękę .
Popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem.
-Nie jesteś tego świadoma , ale masz wielką, potężną moc. Moc, która może nam pomagać w odkupieniu demonów. - wyjaśniła- Owszem, moc Alastora jest potężna,ale sam nie da rady pomoc nam w nawracaniu grzeszników. Po prostu by padł z wycięczenia. Ale z Tobą...Z twoją pomocą nam się uda.

Patrzyłam na nią wciąż zszokowana.
Ja mam jakąś moc?
Jeśli tak, skąd o tym wiedzą i czemu jej dotychczas sama nie odkryłam?

-Skąd..Wiecie, że mam moc..? Skąd..Skąd jest to wiadome?- powiedziałam, patrząc poważnie na Charlie.

-I tu chyba będą potrzebne moje wyjaśnienia. - usłyszałam znajomy głos.
Z ciemnego rogu pokoju tuż obok Charlotte wynurzył się Radiowy Demon.

Spojrzałam raz na Alastora, raz na Charlie.

Charlie skinęła głową ku demonowi.

-A więc, moja droga Mario - Alastor przysiadł na drugim krześle obok mnie. Uśmiech na jego twarzy był spokojny , nie tak chaotyczny jak zawsze - Słuchaj mnie uważnie i nie zadawaj pytań dopóki dopóty nie skończę.

Kiwnęłam posłusznie głową.

-Rok temu - zaczęła najpierw Charlie - Mój ojciec, czyli Lucyfer, wysłał Alastora na Ziemię aby wypełnił pewną misję.

-Miałem zabić pewnego polityka. - wtrącił się Al-  Polityka,który..Który nie powinien już żyć. Ten polityk był kiedyś w Piekle, był demonem tak jak my ale znalazł sposób by znaleźć się znów na Ziemi. Szybko uporałem się z morderstwem.

-Nie chcieliśmy żeby ludzie nabierali podejrzeń jakby Alastor w demonicznej formie chodził swobodnie, więc gdy trafił na Ziemię, przybrał formę dziecka, dwunastolatka o brązowych oczach i charakterystycznych okularach. - kontynuowała Księżniczka.

-Jak już wspomniałem - odezwał się Radiowy Demon - szybko uporałem się z zabiciem tego człowieka. Postanowiłem więc, trochę sobie..Hm, pochodzić po Ziemi. A dokładniej po pewnym kraju gdzie żył ten polityk - po Polsce.







Widzicie? Tylko w Polsce takie rzeczy.

-Udałem się do pewnego miasta..Do miasta..Nie pamiętam jego nazwy. Wtedy, wpadłem na pewną dwunastoletnią dziewczynkę. - spojrzał na mnie. - To byłaś ty, Mario. Pamiętasz..?

Przed moimi oczami ukazał się obraz sprzed roku.

(Retrospekcja)

Przechadzałam się właśnie po parku w moim mieście. Nikogo tam nie było,co wydawało mi się dość dziwne. W lato zawsze przybywały tu tłumy ludzi żeby schronić się w cieniu na ławkach.

Myślałam właśnie o Wakacjach, które nadchodziły lada moment. W lato miałam pojechać na kolonie, ta myśl bardzo mnie ekscytowała.
Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam jak wpadłam na pewno bruneta.
Był to chłopiec, szacując, w moim wieku , miał taki sam wzrost co ja (co raczej nie było spotykane, bo jestem stosunkowo niska), nosił charakterystyczne okulary.

-Och! - wykrzyknęłam, odsuwając się od niego! - Przepraszam, nie chciałam. - ukłoniłam się w ramach przeprosin.

-Nic się nie stało - uśmiechnął się sympatycznie chłopiec, dziwnie na mnie spoglądając. Wyglądał tak, jakby patrzył nie na mnie, tylko na moją duszę - Jestem Alastor! - otrząsnął się i wyciągnął do mnie rękę- Ale możesz mówić mi Al!

-Jestem Maria Wiktoria! Ale możesz mówić mi Maria, albo jakkolwiek chcesz. - uścisnęłam jego rękę w geście przywitania.

-Piekna dziś pogoda, prawda? - spojrzał na niebo - Spacerowałem w okolicy i gdy zobaczyłem tak piękny park, nie mogłem się oprzeć by tu zajrzeć!

Zachichotałam. Alastor miał bardzo bogate słownictwo.

-Nie jesteś raczej tutejszy, prawda? - zapytałam.

-Nie. - odparł, uśmiechając się - Nie jestem. Mieszkam..Bardzo daleko. Czy mógłbym z Tobą pospacerować, czy byłoby to kłopotem? - zapytał.

-Tak, oczywiście. Nie ma problemu.- odparłam przyjaznym głosem.

Przez kilka godzin chodząc po parku z nowo poznanym kolegą dużo rozmawialiśmy. Był bardzo uprzejmy i miły, sposób w jaki się wyrażał był intrygujący. Rozmawialiśmy o rozmaitych rzeczach,a konwersację przerwał nam dźwięk mojego wibrującego telefonu.

-Wybacz - powiedziałam,sięgając do kieszeni i odbierając połączenie - Hej mamo! Do domu..? A mogę jeszcze zostać..? Nie? Okej..Zaraz będę..pa.. - wsadziłam telefon na jego miejsce i smutnym wzrokiem popatrzyłam na Alastora - Przepraszam, muszę wracać do domu..

-Spokojnie. Miło było Cię poznać!

- Ciebie również. Do zobaczenia!

Nigdy więcej go już nie spotkałam. Bardzo go polubiłam. Ale nie w sposób romantyczny, wręcz przeciwnie! W sposób czysto - przyjacielski.

(Koniec restrospekcji)

-To byłeś..To byłeś ty, Alastorze? - zapytałam Radiowego Demona.

-To byłem ja - potaknął. W chwili,kiedy Cię zobaczyłem,wyczułem w Tobie moc. Uśpioną moc, którą można wybudzić. Moc, która byłaby wystarczająca aby pomóc hotelowi. - przerwał,by złapać oddech - Po wróceniu do Piekła powiedziałem o wszystkim reszcie. Od tamtej pory chcieliśmy Cię jakoś sprowadzić do Piekła.

-Czy..-odezwała się Charlie, patrząc na mnie troskliwym wzrokiem - Czy mogłabyś nam pomóc?


Przez kilka krótkich sekund analizowałam ich słowa.



Potrzebują chyba mojej pomocy..Ba, nie chyba, napewbo potrzebują!



Czy jestem w stanie..

..im pomóc?

Tak.

Jestem.

Czuję to.

-Z chęcią Wam pomogę! - oznajmiłam.

Charlotte i Radiowy Demon spojrzeli na mnie z wdzięcznością.

-Jak już kilka razy wspominałam, czas w Twoim świecie został zatrzymany, kiedy tu przybyłaś. Znajdziemy sposób, aby Cię odesłać. A gdy znajdziesz się znowu na Ziemi, zawsze będziesz mogła do nas wrócić. - powiedziała Księżniczka.








Ja mam nadzieję, że oni naprawdę mnie potrzebują.


Jeśli tak, jestem gotowa im pomóc.


Tylko, żeby to nie był sen.. Jeśli jest snem, to mnie nie budźcie..

(ii to koniec tego rozdziału.Ogólnie wszystkie błędy ortograficzne zostały popełnione specjalnie. 🤭)






Ja w Hazbin HotelWhere stories live. Discover now