15. Nigdy mi się nie wymkniesz.

Magsimula sa umpisa
                                    

– Mówiłaś, że za niego nie wyjdziesz – rzuciła oskarżycielskim tonem. Jad niemal wylewał się z jej spojrzenia. Nienawidziła mnie. Czy zawsze tak było?

Zawsze mi zazdrościła? Zawsze udawała moją przyjaciółkę, gdy tak naprawdę żywiła do mnie jedynie żal?

– Bo nie wyjdę – burknęłam, wzruszając ramionami. Byłam już doprawdy zmęczona tym tematem. Wszyscy rozgadywali się o naszych zaręczynach, do których nawet nie doszło.

– Szkoda, że on twierdzi inaczej.

– Och, czyli w końcu podzielił się z tobą swoimi zamiarami? – prychnęłam drwiąco. Próbowałam wyszarpnąć się z chwytu jej dłoni, ale suka była wyjątkowo silna.

– Może i będziesz jego żoną...

– Nie będę – wtrąciłam.

– ...ale to mnie kocha – kontynuowała, ignorując moje słowa. – Wychodzi za ciebie tylko dlatego, że rodzice mu każą. Nie myśl sobie, że masz dla niego jakiekolwiek znaczenie.

– Dzięki za informację – sarknęłam z ustami wykrzywionymi w uśmieszku, który nie miał nic wspólnego z uprzejmością. – I tyle? To chciałaś mi powiedzieć?

– Nie. – Postawiła śmiały krok w tył, który – jak mniemam – powinien mnie wystraszyć, a tylko mnie rozbawił. Nie stanowiła dla mnie żadnego zagrożenia, nawet jeśli była nieco silniejsza. – Chcę cię tylko ostrzec. Jeśli go tkniesz...

– Jeśli go tknę, to tylko po to, by strzelić mu w twarz. Albo kopnąć w krocze. Albo cokolwiek, byle zadać mu ból – odparowałam wściekle. – Nie masz pojęcia, jaki naprawdę jest twój kochaś, więc odpuść sobie te żałosne ostrzeżenia, czy co tam właśnie robisz, bo to po mnie spływa.

– Jebana kłamczucha – wysyczała. – Mówił, że ostatnio się do niego kleiłaś. Że musiał cię odpychać siłą!

Kleiłam się. Kurwa mać. Czy ja żyję w jakiejś symulacji?

Na usta cisnęła mi się prawda. Chciałam wykrzyczeć jej prosto w twarz, że jej pojebany chłoptaś mnie, kurwa, molestował w moim własnym domu. Pod okiem mojej matki. Że nie mogę przez to spać spokojnie i że nie potrafię się przez to zbliżyć nawet do Astona.

Ale wtedy stałabym się ofiarą, prawda?

– To może na przyszłość lepiej go pilnuj. Załóż mu obrożę, czy co tam lubicie...

Po moich słowach wszystko zadziało się tak szybko. Dłoń dziewczyny opadła na mój policzek z głośnym hukiem, a ja cofnęłam się o kilka kroków, zbyt zaskoczona, by zareagować od razu. Gdy tylko pojęłam jednak, co się właśnie wydarzyło, złapałam ją za kudły i odepchnęłam na szafki. Odbiła się od nich z wyrazem szoku na twarzy.

– Ty suko! – wykrzyknęła gniewnie, rzucając się na mnie jak ostatnia wariatka. Z trudem udało mi się bronić, ale jakimś cudem zdołałam wymierzyć cios w jej nadstawiony policzek. Czerwień rozlała się po jej twarzy, a ja wyniosłam z tego jakąś niezdrową satysfakcję.

Wcześniej myślałam, że uderzanie w worek treningowy było euforycznym przeżyciem. Ale dotąd nie biłam się z nikim na poważnie i chyba zaczynałam rozumieć, dlaczego Aston niósł z tego tak wielką ekscytację.

Sloan znalazła się przy ścianie, gdy przyciskałam przedramię do jej szyi. Wierzgała się i wymachiwała rękami, ale blokowałam każdy cios, który chciała mi zadać. Dyszałam pod wpływem przepełniającej mnie adrenaliny i już unosiłam pięść, gotowa zniszczyć ten jej piękny nosek, gdy po korytarzu rozniósł się echem kobiecy i tak dobrze mi znany krzyk.

Tears of DarknessTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon