P. XLIX / MASZ KWADRANS

Start from the beginning
                                    

- Wiemy? – spytała w końcu Kaguya, która nie bała się choćby dotknąć Osamu swoją nową mocą. Niezależnie od wyrzutów sumienia, które sama sobie przez to gwarantowała, doskonale wiedziała, że posiadała zbyt dużo mocy, nad którą nie do końca panowała, a jej nowe siostry z plemienia były zbyt daleko by móc jej pomóc.

- Chce wrócić do domu. Do rodziny. Wspominał dziecko – oznajmił w końcu Nakahara, gdy trybiki w jego głowie zaczęły w końcu działać. Dostojewski nie musiał nawet się do nich odwracać by Chuuya wiedział, że na jego twarzy pojawił się niewielki, zaprawiony ogromną ilością sarkazmu, ale i z kapką dumy uśmiech,

- Wszystko cudnie, ale nie pozwolimy przecież Dazaiowi, niezależnie od tego, czy obecnie jest sobą czy nie, wrócić do Niemiec – zauważył Izaki, który znając pompę i rozmiar idiotycznych pomysłów, które Dazai miał z Dostojewskim, z góry założył, że o takie rozwiązanie właśnie chodziło. - Nie mielibyśmy żadnej kontroli nad nim ani jego mocą. To zbyt ryzykowne.

I było w tym sporo racji. Osamu był znany ze swoich genialnych planów, które znajdowały się na dosłownym skraju szaleństwa i głupoty. To, że wychodzili z takich akcji bez większych strat to zazwyczaj była kwestia tego, że chłopak potrafił wyratować ich z każdej sytuacji albo tym, jak bardzo miał gadane, albo swoimi nieludzkimi Zdolnościami czy refleksem. Osamu nie ryzykował życiem podwładnych, gdy nie musiał, ale byłby pierwszym, który zaproponowałby, że sam potowarzyszy ich więźniowi w trakcie spaceru na ich prywatne lotnisko. Podwójne standardy, z którymi Chuuya walczył tak mocno, jak tylko mógł. I przez chwilę miał nawet wrażenie, że wygrał. Że Osamu był w życiu na tyle szczęśliwy, że znalazł w sobie wolę do pozostania na tej planecie i nie widział przypadkowej śmierci w trakcji akcji jako najlepszego możliwego rozwiązania. Tym bardziej bolało go to, że właśnie na takim etapie jego życia Christie spróbowała odebrać mu jakąkolwiek przyszłość.

- Nie musicie nawet wyprowadzać go z tego pokoju – oznajmił z cichym westchnięciem Dostojewski, który po spotkaniu z Dazaiem był w najwidoczniej na tyle zestresowanym humorze, że powoli odpuszczał sobie gierki i dawał im odpowiedzi prosto na tacy. - Przynajmniej jeśli dobrze orientuję się w Zdolnościach, które ukryliście wśród swoich najbardziej utalentowanych.

Nakahara nie zamierzał pluć sobie w brodę, że połączył wątki tak późno. Wiedział, że to nie miałoby najmniejszego sensu. Zamiast tego wolał sądzić, że się uczy. Że to powolny proces, ale i tak znajduje się w takiej pozycji, o której nie śniłby kilka lat wcześniej. Wiedział też, że jeśli raz wytknie sobie, że jest niekompetentnym idiotą, nie będzie w stanie przestać. A chwilowo Portowa Mafia naprawdę nie potrzebowała Szefa, który miałby wątpić w siebie po całości. Słowa Dostojewskiego sprawiły jednak, że w jego mózgu znowu coś zatrybiło i zaczął w nim tworzyć się konkretny plan ot, jakby mogli wmówić Dazaiowi, że zostanie wypuszczony, bez realnego tego zrobienia. Nakahara potrzebował jednak zgrania kilku osób dla najlepszego możliwego efektu. Bo mieli na to tylko jedną próbę. I jeśli ona by zawiodła, Osamu prawdopodobnie czekać mogły jedynie tortury.

- Ogarnę to – oświadczył z pełną pewnością siebie Chuuya, wyciągając telefon i z miejsca szukając kontaktu do osób, o których pomyślał.

- Rudy? – spytał nieco ponaglająco Izaki, który wciąż obawiał się, że jego przełożony mógł wpaść na idiotyczny pomysł, który naraziłby życia ich wszystkich dwukrotnie. Za pierwszym razem, gdyby Osamu wyrwał się spod ich kontroli i uznał, że zacznie siać zniszczenie w Kobe. I za drugim, gdy niechybnie dowiedziałaby się o całej tej akcji Agatka, która zesłałaby na Japonię atomówkę jeszcze zanim skończyłaby pić popołudniową herbatkę.

- Powiedziałem, że ogarnę – Nakahara uznał temat za zamknięty, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jego myśli będą krążyły dookoła Dazaia do tego stopnia, że stanie się praktycznie bezużyteczny jako szef. Izaki i Kaguya musieli wstąpić na jego miejsce i zająć się sprawdzeniem przygotowań Cuppoli do następnych misji, które Chuuya zamierzał rozdzielić im jeszcze tego samego dnia w trakcie zebrania. - Tak czy siak, nie mamy już więcej czasu żeby móc od tak tu sobie tkwić.

Bungou Stray Dogs II - Miłość silniejsza niż czasWhere stories live. Discover now