- Za ten powiedz komu pomagają w zamian za twoją pomoc.

- Przeciągasz strunę Adrien.

- Ja przeciągam. Ja. W porządku nie chcesz mówić to nie mów.

- Nie chcę się kłócić Adrien.

- Więc powiedz.

- Nie mogę.

Powiedziałam szukając coś suchego co będę mogła użyć jako zakładki do książki.

- Grożą ci?

- Poważnie? – cisza – Nikt mi nie grozi, odbiło ci.

- Wiec, dlaczego nie możesz powiedzieć.

- Po prostu nie mogę. Nie życzą sobie bym mówiła więc nie powiem. Dałam słowo. Wiesz, że ich niełamane.

- Jutro, gdy się zobaczymy to o tym porozmawiamy.

- Jak to jutro?

- Vincent przydzieli ci ochroniarza, który zawiezie cię do mnie. Będziesz miała czas dla siebie tylko do wieczora potem będziesz całą moja.

- A co jeśli mam plany?

- Nie masz, ale jeśli byś miała to radzę je przełożyć. Co robisz?

- Leżę w wannie. Szkoda, że nie ma cię ze mną.

- Jeszcze parę godzin. Jak minęła kolacja?

- Zadziwiająco dobrze.

Nie mogłam spać. Zajęłam się rozpakowaniem rzeczy. Zrobiłam sobie mini domowe spa. Około ósmej upięłam włosy w kucyka założyłam legginsy oraz stanik sportowy. Założyłam słuchawki puściłam muzykę i ruszyłam biegiem do lasu. Czas szybko mi zleciał nim się obejrzałam było po dziesiątej. Ruszyłam biegiem do rezydencji. Od razu udałam się do kuchni, nalałam sobie szklankę wody, wypiłam ją na raz. Po chwili usłyszałam głosy chłopaków.

- Na kamerach po prostu wyszła – powiedział Tony.

- Powinna nas uprzedzić, że wychodzi! Co to za samo wolka.

- Uspokój się wyjedziemy i… -przerwał, gdy jego spojrzenie padło na mnie – Gdzie byłaś?

- W lesie.

- To nie jest zabawne Hailie. Pytam gdzie byłaś

- No przecież mówię, że w lesie. Poszłam pobiegać.

Dosłownie, gdy to powiedziałam weszła reszta chłopaków z ojcem. Gdy Cam zamierzał coś powiedzieć do bliźniaków, jego spojrzenie padło na mnie, można było zobaczyć w jego oczach ulgę.

- Gdzie byłaś, Hailie – zapytał Vincent.

- W lesie.

- W lesie? Czy łaskawie mogłabyś być bardziej konkretna?

- Dylan – spojrzał na niego Vincent z ojcem.

- No co? Wychodzi nikomu nic nie mówiąc, nie zamierzam być miły.

- Ty nigdy nie jesteś miły – spojrzał na mnie spod łba – Dobra Jezu. Poszłam pobiegać.

- Pobiegać? Rano? W takim stroju?

- Co z nim nie tak.

- Malutka jest chłodno, mogłaś się przeziębić, poza tym powinnaś kogoś z nas powiadomić. Nie możesz tak wychodzić bez słowa.

- Nic mi się nie stało. Dlaczego tak panikujcie?

Rzecz jasna wiedziałam, że zawsze istnieje ryzyko porwania, ale nikt nie jest na tyle głupi, by robić to praktycznie przy rezydencji.

- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, Królewno.

- Według mnie tato, Hailie już powinna wiedzieć. Jakby na to nie patrzeć sprawa bezpośrednio jej dotyczy.

- To za wcześnie.

- Zawsze będzie za wcześnie. Jeśli nie zdobimy tego teraz, później może być za późno, aby to wszystko zrozumiała. Im szybciej się tym zajmiemy tym lepiej dla nas jak ja dla Hailie.

- Jest tu dopiero parę godzin, nie możemy rzucić ją na głęboką wodę. Mamy czas, aby wyjaśnić jej zasady Organizacji.

- Nie mamy. Hailie – zwrócił się do mnie – za pół godziny w gabinecie. Musimy jeszcze poczekać na Adriena.

- Co Adrien na do tego? – zapytał Will, po jego minie łatwo było można się domyślić, że nie podoba mu się wizja Adriana w rezydencji. Pomimo tego, co łączy mnie z Adrienem, nadal nie wiem co między nimi zaszło.

- Dowiecie się w swoim czasie.




Za dużo tym rozmów czy mi się tylko tak wydaję

Pani Santan Where stories live. Discover now