Przypowieść.

7 1 0
                                    


Nie trafiłem do piekła, piekło przyszło do mnie. Krew mi krzepnie. Ból nie z tej Ziemi, ale co ból, jak są obowiązki.

Ciekawe ile to potrwa.

Oby skrócili mi jakoś męki. A jak nie to się będę cieszył jak się skończy.

Ale będę się cieszył. Aż się alkoholu napiję z tego szczęścia.

Po prostu, okazja, jak na pogrzeb.

Będę płakał, a wy będziecie się śmiali. 

Tyle jadów, co mi zaaplikowaliście, to boli. 

Fałszywy alarm, przeszło, ale nie na długo.

Mówiłem, że nie ma takiej okazji, żebym się musiał napić, i nie dotrzymać ślubów. Ale się myliłem. Jak to się skończy. To tylko kwestia tego ile to potrwa. Tego bólu, nie chcę pamiętać.

Wypiję elektrolity, nie dzisiaj. Dzisiaj to by trwało i trwało.

Będę pił elektrolity, aż to będzie moment.

Zaczęło się to już nie odwrócę procesu, ale mogę sobie ułatwić, znacznie.

U, co to, to tylko krew krzepnie. Tylko, troszkę boli. 

Żadnego alkoholu, nie ruszę. A jak wyjdzie zobaczę.

Skończcie już tą przemianę, tak boli.

Nigdy nie będę miał dość. Po prostu jestem zmęczony, tym bólem.

Mało mi kręgosłupa nie złamało, taki skurcz.

Byle do niedzieli.

Impulsywność 10.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz