6. Ten uśmiech nie jest szczery.

Start bij het begin
                                    

Taa, niewykonalne.

W tamtym momencie znów zacząłem rozważać wagary, ale nim zdążyłbym obmyślić jakiś plan, Cassian wjechał na szkolny parking i stanął na swoim miejscu. Całe szczęście, że szyby w samochodzie były przyciemniane, bo miałem chwilę na rozejrzenie się po okolicy. Szybko dostrzegłem, że ludzie wpatrują się w nasz wóz z oczekiwaniem. Zawsze tak było, ale tym razem miało być inaczej.

Nie czekali na swoich intrygujących chłopców, tylko na mordercę.

– Dasz radę trzymać nerwy na wodzy? – upewnił się Cassian, spoglądając na mnie z ostrzeżeniem w oczach.

– Niczego nie obiecuję – wydukałem.

– Ja tam chętnie rozkręciłbym jakąś aferę – przyznał Elias. – Może dzięki temu odczepiliby się od Astona.

– Nie, dzięki – prychnąłem.

– Nie odpierdalaj żadnego gówna. – Cassian wbił mu palec wskazujący w klatkę piersiową, na co Elias uniósł dłonie w geście obronnym.

– Dobra, to była tylko luźna sugestia. – Puścił mi oczko, po czym dodał: – Wyglądasz jak menel. Może podskoczę do jakiejś laski po puder i trochę cię podreparujemy?

– Pierdol się.

– Bardzo chętnie. Już nie mogę się doczekać, aż stęsknione uczennice zaciągną mnie do kantorku.

Wywróciłem oczami.

– Tego też nie rób – rzucił Cassian. – Nie wychylamy się. Masz być grzeczny. Udzielaj się na lekcji i bądź miły.

– A czy do udzielania się na lekcji zalicza się również zerżnięcie nauczycielki? – zagaił radośnie.

– Udam, że tego nie słyszałem – stwierdził Delmont. – Możemy już wyjść?

Kiwnąłem głową, szykując się na najprawdziwszy koszmar. Wcale nie wyolbrzymiałem, bo gdy tylko opuściłem samochód, wszystkie spojrzenia spoczęły dokładnie na mnie.

Niektóre były oceniające, inne przestraszone, ale było też kilka osób, które patrzyły na mnie ze współczuciem, a to chyba było najgorsze. Zachowywali się, jakby mnie znali, jakbym był dla nich kimś ważnym. W rzeczywistości żadna z tych osób nie wiedziała, kim naprawdę jestem.

Żadna prócz jednej.

Laurette stała przy wejściu do szkoły i już miała wtargnąć do środka, gdy nagle wyjrzała przez ramię, jakby kierowana jakimś szóstym zmysłem. Szkolny mundurek prezentował się na niej perfekcyjnie.

Plisowana spódnica zakrywała połowicznie nogi, które tak kochałem, a śnieżnobiała koszula nie miała na sobie nawet jednego zagięcia – a przynajmniej taki mi się wydawało, bo z takiej odległości nie widziałem zbyt wyraźnie. Włosy miała rozpuszczone i chyba nieco dłuższe niż zapamiętałem. Jak zawsze dobrała do tego również czarną opaskę, która dopełniała wizerunek grzecznej uczennicy.

Przez dłuższą chwilę nie odrywaliśmy od siebie wzroku. Pewnie powinienem się ruszyć i nie stać tak w miejscu jak skończony debil, ale tak właśnie działała na mnie ta dziewczyna – pochłaniała mnie. Gdy była blisko, cała reszta traciła na znaczeniu.

Ten dziwny moment między nami przerwał Cassian, który pchnął mnie lekko w przód. Dopiero wówczas odzyskałem kontakt z rzeczywistością. Nie przeoczyłem również kilku osób, które z telefonem w łapie nagrywały mnie lub robiły mi zdjęcia.

Tears of DarknessWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu