Wsunął dłonie do kieszeni zaciskając usta. Czyżby po raz kolejny spodziewał się, że padnę mu w ramiona niczym durna bohaterka telenoweli? Tak samo, jak wówczas w garażu, kiedy próbował mnie przeciągnąć na swoją stronę.
- Urządzić? - powtórzyłam, a mój głos zabrzmiał nieco piskliwie - Ty go całkowicie wyremontowałeś używając najdroższych mebli. Czy przyszło ci może do głowy, co powiedzą twoi pracownicy widząc to wszystko? Przecież to jawne faworyzowanie. Wszyscy pomyślą, że się z tobą przespała, do jasnej cholery!
- Przespałaś się ze mną - jego twarz rozciągnął szelmowski uśmiech, a całe moje opanowanie szlag trafił.
- I co urządziłeś mi gabinet, bo po rogu przypomniało ci się, że dałam się przelecieć?
- Uspokój się. Robisz absolutnie niepotrzebne zamieszanie. A skoro nadal nie rozumiesz, to urządziłem go w ramach przeprosin.
Patrzył mi prosto w oczy, a złość zaczęła, wbrew mojej woli, powoli odpływać. Zaczęłam sobie przypominać jak napisałam do niego poprzedniej nocy. Nie chciałam już o tym myśleć, przynajmniej nie dzisiaj, nie teraz. Wciąż chciałam z nim porozmawiać, żałowałam, że Matt przerwał nam w nocy.
- Przykro mi, że Matt przeszkodził nam wczoraj. Może gdybyśmy porozmawiali widziałbyś, że takie gesty są zbyteczne.
- Nie uważam tego za zbyteczne. Owszem, miałem wczoraj nadzieję na szczerą rozmowę. Ale to nie zmienia tego, że czuję się winny. Zastanawiałem się co stało się z tamtą kartką i doszedłem do wniosku, że gdy wychodziłem musiał się zrobić przeciąg, który ją zdmuchnął z łóżka - jego oczy błyszczały - To nie zmienia faktu, że mogłem się do ciebie odezwać. Znaleźć cię w Internecie, albo zapytać Connora o twój numer.
- Aiden - przerwałam jego wywód bojąc się, że za chwilę całkowicie się rozsypię - Nie mam do ciebie pretensji. Już nie. Tamtego ranka było mi przykro, wczoraj być może trochę mi się ulało, bo byłam pijana. Nie zmienia to jednak najważniejszego faktu. Pracujemy razem i na twoje życzenia podpisaliśmy umowę zakazującą kontaktów prywatnych.
Przez ostatni rok marzyłam, aby usłyszeć od niego te wszystkie słowa. Tamtej nocy, na weselu, poczułam z nim jakieś wyjątkowe połączenie. Wyobrażałam sobie, że tak naprawdę nie wyszedł rano, tylko zaprosił mnie na randkę. Ale życie to nie była jedna z książek Lily. Nie byliśmy bohaterami romansu, którzy mogliby odjechać w stronę zachodzącego słońca i żyć długo i szczęśliwe. Chichot losu sprawił, że podczas naszego kolejnego spotkania byliśmy związani tą umową. I to było w całej tej pokręconej sytuacji najistotniejsze.
- Moja praca, moja kariera, są dla mnie wszystkim. Harowałam jak wół, aby znaleźć się w tym miejscu, gdzie jestem dzisiaj. Mam szansę na awans i nie zaprzepaszczę tego przez jednonocną przygodę - powiedziałam z mocą, o którą się nie podejrzewałam.
Jego uśmiech zgasł. Wiedziała, że moje słowa go zabolały, o ile w ogóle coś mogło go zranić. Na jego twarzy znów pojawił się maska obojętności. Dłonie wsunął w kieszenie.
- Wybacz, jeśli posunąłem się za daleko. Uznaj remont za prezent od Willson Corporation dla MedLab.
- Dziękuję, jest piękny.
Poczułam, że coś ściska mnie w dołku na widok jego obojętnego wyrazu twarzy i lodowatych oczu. Tak, bez wątpienia poczuł się zraniony, ale ja musiałam myśleć przede wszystkim o sobie i o mojej firmie. Gdyby jakieś plotki dotarły do Davisa odsunąłby mnie od tej sprawy szybciej niż zdążyłabym powiedzieć "to nie tak". Dlatego nie mogłam ryzykować.
- Są już nagrania!
Obydwoje zwróciliśmy głowy w stronę Neli, która wpadła do gabinetu i zdębiała zatrzymała się na progu wciąż z dłonią na klamce i szeroko otwartymi oczami.
![](https://img.wattpad.com/cover/333983169-288-k822716.jpg)
YOU ARE READING
Trouble after wedding
RomanceNadia Hale Niepoprawna romantyczka, która nie potrafi ułożyć sobie życia osobistego. Aiden Willson Wschodząca gwiazda Nowego Yorku, który karierę stawia na pierwszym miejscu. Ich losy splotą się na weselu ich wspólnych przyjaciół. Żadne z nich n...
17. got it!
Start from the beginning