Uniosłam dłoń w geście uciszenia, po czym w skąpanej mrokiem sypialni odnalazłam żółte plamki wokół szarych tęczówek, które wyglądały tak, jakby właśnie próbowały wchłonąć w siebie moją skrytą burzę, aby zmierzyć się z ciskających piorunami. Łzy zastygły mi w oczach, gdy próbowałam się jakoś uspokoić. Czułam do siebie tak cholerny żal, taką nienawiść do swojej osoby, że pokazywałam swoje słabości mimo że zawsze kierowałam się racjami, że nie warto nikomu pokazywać słabości, które tak łatwo mogą wykorzystać.

Oddychałam głęboko, czując jak świat wokół mnie wiruje i robi mi się coraz słabiej. Przyciągnęłam do siebie kolana, zaciskając jak
najmocniej uda, jakby chciała ukryć to co zrobiłam, mimo ze on w prosty sposób zdążył poznać moje sekrety.

   - Nigdy więcej tak na mnie nie patrz. - przymknęłam powieki ze zmęczeniem, ścierając dłońmi resztki łez, których nie chciałam nikomu nigdy pokazać.

  - Tak, to znaczy jak...?- zmarszczył czoło na którym pojawiły się zmarszczki, wraz z bruzdą między gęstymi brwiami.

  - Tak jakbyś mi współczuł i udawał, że chcesz mi pomóc. - wyjaśniłam krótko z nieznośnym napięciem w głosie. Czułam jakby ktoś owinął
mi wokół szyi drut kolczasty, który wbijał mi się w skórę, sprawiając że nie mogłam normalnie przełknąć śliny.

Przyjrzał mi się dokładnie, chociaż ja nie odwzajemniłam jego spojrzenia. Wbiłam wzrok w jego klatkę piersiową, którą miałam w zasięgu i uparcie gapiłam się na tors ochroniarza, próbując skupić uwagę na czymś mniej nużącym. Usłyszałam tylko jak westchnął z bezsilnością, a zanim otworzył usta, by coś powiedzieć, zwilżył koniuszkiem języka dolną wargę, leniwie po niej przesuwając, jakby zastanawiał się nad odpowiednim doborem słów.

   - A może chce?- zaczął ściszonym tonem, który wystarczył, aby ze zdwojoną siłą uderzył w moje bębenki. Zamilkł na dłuższą chwilę, jakby przeszkodził mu zdrowy rozsądek. Odchrząknął i potarł podbródek w zadumie.

   - Gdybym chciał...

  - Nie chcesz. - zaprotestowałam nerwowo, nie pozwalając aby kontynuował swoje głupie oferty, które i tak nigdy mi nie pomogły, ani nie pomogą. Denerwowało mnie to, że ktoś chciał wpłynąć na moje decyzje, czy myśli i zakodować mnie tak, jak komuś się podobało. Jakbym nagle miała stać się uśmiechniętą cnotką. — Nie pomożesz mi w żaden sposób. Żadną słodką gadką, ani radami życiowymi. - pod koniec zdania wycedziłam niemal te słowa, które brzydziły mnie dokładnie tak, jak sama ja.

Nicholas poruszył szczęką na moje słowa, jednak na początku nic nie odpowiadał. Wydawał się nerwowy i sfrustrowany, chociaż tak właściwie to nie miałam pojęcia kiedy rzeczywiście jest wkurwiony, bo wiedziałam to raczej z obserwacji. Zwinęłam dłonie w pięści z całej siły jaką w sobie miałam wciskając ostrą krawędź paznokci w wnętrze dłoni, aż miałam wrażenie, że przebiję sobie nimi skórę. Czułam gęsią skórkę na nagich ramionach, ponieważ chłodne, nocne powietrze wślizgnęło się do mojej sypialni wprost z uchylonych drzwi tarasowych. Miałam szczerą nadzieję, że usłyszał już to, co chciał usłyszeć i w końcu się
ode mnie odpieprzy, a później zacznie udawać, że nic się nie stało.

Taka opcja byłaby najlepsza, ale ja jeszcze nie wiedziałam, że ten szczeniak będzie wciskał swojego nosa, gdzie tylko się dało, zamiast po prostu zająć się własnym życiem. Wyłapałam jak błądził spojrzeniem jeszcze chwilę po mojej twarzy, jakby szukał tam czegoś, co rozwieje
jego wątpliwości. Otóż nie. Moja twarz nie wyrażała niczego innego oprócz chłodnej mimiki wyćwiczonej przez lata, a dopiero głębiej zaczynała się jedna wielka dziura, która oplatała moje ciało stalowymi łańcuchami, a później wciągała mnie do środka, sprawiając że gniłam coraz bardziej.

Bloody Sin [ZAKONCZONE]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant