Pierwsze Spotkanie

Start from the beginning
                                    

- Mój głupi "kuzynek" postanowil przy okazji ukraść mi moją książkę. Nad którą pracuję od dwóch lat!

- Sorki Ami... Koło tego domu z basenem skręca się w prawo a potem powinny już być znaki.

- Znaki? Chłopie, w tym mieście są dwa przejścia na krzyż, a ty tu o znakach gadasz. Skręcasz w prawo, prosto aż do najbliższego skrętu w lewo, skręcasz i powinieneś być już na stadionie. Tylko musisz objechać stadion.

- Dziękuję. Amel, mogę cię o coś spytać?

Ty debilu, miałeś siedzieć cicho!

Dziewczyna zmieszała się lekko, ale po chwili odparła:
- Jasne. Wal.

- Jak to jest pracować z własnym ojcem?

- Katastrofalnie. W każdej chwili może powiedzieć historię z dzieciństwa i chcesz przez to uciekać. No i niby zawsze mnie wyrzucał na dwór ale mam o wiele więcej aresztu hotelowego... Dlaczego wyjechałeś z Japonii? Wiem, że siedziałeś na ławce, ale nie powinieneś przyjeżdżać akurat tutaj.

Ale..

- O co ci chodzi?

- Ten kraj jest pierdolniety. Sama nie wiem czemu tu nadal mieszkam. Dużo się zmieniło, ale... To specyficzne miejsce.

- Już nie przesadzaj Amel. Twoja matka i ty pół roku temu naprawilyscie miasto i dałyście ludziom pracę. Slumsy właśnie przestają istnieć, więc jak jeszcze raz usłyszę u ciebie narzekanie, to znajdę mój kij i przegonię cie po boisku.

***
Stadion był trochę mniejszy od Ga Shuku. Miał własną stacje metra i duży parking. Byłem tu już nie raz, ale nigdy nie było czasu na odkrycie wszystkich zakamarków.

Obeszliśmy stadion i dotarliśmy do tylnego wyjścia. Było zamknięte.

Amel wyciągnęła z kieszeni kamizelki pęk kluczy. Podeszła do drzwi i jak gdyby nigdy nic otworzyła je.

- Macie klucze do stadionu?

- Nie. Chyba, że ukradłeś je Szefowi podczas rozmowy... I niepostrzeżenie zwróciłeś.

Nie wierzę... Księżniczka piłki nożnej kradnie klucze...

- Oprowadzimy cię.

Weszliśmy do środka i od razu skręciliśmy do Sali Triumfów.

Na ścianach wisiały zdjęcia przypominające o najlepszych chwilach klubu. Jedno szczególnie wbiło mi się w pamięć - Amel strzelała swojego 50 gola. Przypomnijmy, że stało się to w jej pierwszym sezonie. Był to też pierwszy gol który naprawdę świętowała. Tak, Ami robiła cieszynki z Shakesem dopiero przy okrągłych liczbach, bo jak kiedyś powiedziała - "jeszcze nigdy nie widziałam, aby ktoś podskakiwał z radości przy każdym oddechu;wolę przeżywać to w spokoju w mojej duszy".

Korytarz rozgałęział się i prowadził do dwóch szatni. My jednak skercilysmy wcześniej i weszliśmy do średniej wielkości sali wypełnionej gablotami.

- Tutaj trafiają wszystkie najważniejsze pamiątki Strikas - zaczął Mark. - W tym pierwsze korki naszej małej Amel..

Dziewczyna spiorunowala go wzrokiem. Dosłownie - poczułem rozchodząca się w powietrzu energię.

- Mogę zobaczyć? - wypaliłem.

Chłopak wyraźnie się ożywił.

- Po prawej stronie.

Podszedłem do brązowej gabloty. Za szkłem, na specjalnej półeczce, stały dwie pary starych korków. Te po prawej, trochę większe były czarno-białe. Najwyraźniej należały do Shakera. Drugie, bardzo podobne, miały różowe paski.

- Ile miałaś lat?

- Nie wiem. Z siedem. Używałam ich na wfie...

Dziewczyna spuściła głowę. Coś musiało się stać...

Nagle czyiś telefon zadzwonił. Chłopak w jasnych włosach wyjął komórkę i po chwili powiedział:
-Muszę lecieć. Uważajcie na Szefa!

Wybiegł z salki. Zostaliśmy sam na sam.

Panna Mokena stała lekko przygarbiona i patrzyła na coś w gablocie. Wyglądała na zmartwioną.
Już miałem ją spytać czy na pewno nic jej nie jest, ale zaproponowała przejście do szatni.

P. O. V. Amel Mokena

Ewidentnie podobał mu się nasz stadion. Szatnia również przypadła do gustu, chociaż osobiście uważam, że Ga Shuku też miało swój urok.. Dziwnie się czułam w roli przewodnika. Do tego był taki słodki..

- Tu jest biuro wujka Davida... - Wskazałam na drzwi prowadzące do pokoju mojego chrzestnego.

- Wujka? - Japończyk uśmiechnął się. Przez cały czas się szczerzył ale teraz...

- Supa Strikas to moja rodzina. Odkąd pamiętam. A Trener przyjaźni się z tatą od podstawówki więc no.. To cud, że Shakerowi się nigdy nie popieprzyło..

Ten debil ma największe odklejki..

- Porada na przyszłość - nie obgaduj go dopóki nie jesteś sam w pokoju. Trener potrafi pojawić się z nikąd. Dosłownie. Ma szalone pomysły.. Jak każdy w Super Lidze..

Nagle do głowy wpadł mi bardzo głupi pomysł.

- Chodźmy do piwnicy. Dawno tam nie szperałam.

***
- Często łamiesz zasady i... Kradniesz klucze przełożonym?

-Nie.. Tylko tak dla zabawy.

Siedzieliśmy na ziemi. Starałam się przeczekać potencjalną fale fanów przed stadionem.

- Wybacz, że pytam ale.. Masz kogoś?

Joe, jeśli znowu wykrakales...

- Nie. Ostatnia dziewczyna zdradziła mnie napastują naszego aseksulanego przyjaciela. Od tego czasu nikt.

- A Supa Strikas?

- To żeś trafił chłopie... Dobrowolnie trafiłeś do najbardziej zwariowanej rodzinki na świecie pełnej gejów. Traktują mnie jak młodsza siostrę. A ty kogoś masz?

- Nie.. Jeszcze nie znalazłem.

- Wedlug naszej kochanej Tsu miałeś chłopaka ale coś was poróżniło... Potem była jedna dziewczyna i też nie wyszło. Do trzech razy sztuka?

Pilkarz spuścił wzrok.

- Sam nie wiem.. Jeszcze o tym nie myślę. Macie tu jakieś specjalne zasady?

- Trochę jest... Po pierwsze, nie plamić honoru i tym podobne... Po drugie, nikt nie ma prawa się do mnie zbliżyć. A raczej do mojego pokoju. I parę innych związanych z każdym indywidualnie. Na przykład nie podpuszczać NorthShawa.

Nagle zrobiło mi się duszno.

Czy ja przypadkiem nie mam alergii na kurz...

- Wszystko gra? - spytał.

- Nie.

Chłopak pomógł mi wstać i wyprowadził z piwnicy. Od razu zrobiło mi się lepiej. Napiłam się jeszcze wody z dystrybutora i wrociliśmy do rozmowy.

- Kim tak naprawdę jest dla ciebie ten chłopak? - zapytał z nienacka.

- Mark? Syn naszego byłego piłkarza. Wychowywaliśmy się razem.

Przeszliśmy koło biura Szefa. Wtedy przypomniało mi się, że nie dawno odbyliśmy rozmowę na temat mojego przepracowywania się. Mam zakaz wstępu na boisko podczas weekendu.

- Amel? Co ty tu robisz? - uslyszałam zza pleców.

No to po mnie..

______________________________________
Standardowo, nie wiem co to jest...
AND HAPPY PRIDE MONTH Y'ALL

Dziewczyna z numerem 11 AUWhere stories live. Discover now